Hejt i oceny zdarzają się... w najlepszej rodzinie. A przynajmniej w wielu. Bliscy często oceniają nas - jak jesteśmy ubrani, jaką mamy fryzurę, jak się zachowujemy, czy jesteśmy spięci, inteligentni, zabawni i pasujący do ich towarzystwa, czy też się wywyższamy, jesteśmy nudni, fałszywi i powierzchowni. To wszystko uderza nas w jedno i to samo miejsce: w naszą potrzebę bycia akceptowanym. Można się jednak przed tym bronić.
Oceny mogą doprowadzić do poczucia niższości, kompleksów czy depresji. Szczególnie mocny wpływ wywierają na nas tam, gdzie powinniśmy czuć się bezpiecznie i nie nosimy zbroi - w domu. Najpierw w domu rodziców, potem we wszelkich odmianach przejściowych, jak akademiki czy mieszkania wynajmowane z kimś, aż po dom, który zakładamy z nową rodziną. Wszędzie tam jesteśmy oceniani, od tego, jak śpimy po to, jak sprzątamy. Znamy to, prawda?
Hejt w rodzinie często ma głębokie korzenie, czerpiące pożywkę z niezałatwionych spraw z przeszłości. "Rodzina to system naczyń połączonych, gdzie napięcia jednej osoby wpływają na całość" – pisze dr Virginia Satir, pionierka terapii rodzinnej. Niesprawiedliwa krytyka może wynikać z zazdrości, lęku przed zmianą lub trudności z zaakceptowaniem odmiennych wartości.
Często krytyka bliskich tak naprawdę nawet nie dotyczy nas samych, lecz ich własnych lęków. Przykładowo, rodzice mogą źle oceniać wybór nietypowej ścieżki zawodowej dziecka, ponieważ sami obawiają się społecznej oceny. Brak umiejętności rozmowy o uczuciach prowadzi wtedy do arbitralnego wygłaszania opinii i osądów zamiast wyrażania troski.
Żyjemy w czasach, w których tajemna dotąd wiedza psychologiczna i umiejętność wytłumaczenia wszelkich problemów są dostępne natychmiast dzięki smartfonom i kciukom. I choć geneza jest zwykle ta sama - błędy rodziców - nie potrafimy przywrócić się do "ustawień fabrycznych" i samodzielnie zbudować w sobie siły ani pewności siebie. "Potrzeba akceptacji towarzyszy nam od pierwszych chwil życia. Bez niej trudno zbudować zdrowe poczucie własnej wartości" – zauważa Carl Rogers, twórca psychoterapii skoncentrowanej na kliencie. W rodzinach oczekiwanie aprobaty często bywa kluczowe, ponieważ to bliscy odgrywają rolę najważniejszych osób w naszym systemie wsparcia. Jednak co zrobić, gdy ta akceptacja jest nam odbierana, a w zamian pojawiają się krytyka, dotkliwe uwagi lub nawet hejt?
Każda z nas prędzej czy później spotyka się z sytuacją, w której bliska osoba - partner, rodzic, dziecko czy przyjaciel - kwestionuje nasze decyzje. Może to być związane z naszymi wyborami zawodowymi, sposobem wychowywania dzieci, podejściem do zdrowia czy życiem osobistym. Niesprawiedliwa krytyka, szczególnie gdy pochodzi od kogoś, kogo kochamy i szanujemy, potrafi wyjątkowo zaboleć. Jak sobie z nią radzić, czy warto odpowiadać na takie oceny i jak nie dopuścić do eskalacji konfliktu i zachować spokój ducha?
Kiedy spotykamy się z niesprawiedliwą oceną, naszą pierwszą reakcją jest często chęć wytłumaczenia swoich racji, co wynika z potrzeby bycia zrozumianym i szanowanym. Ale nie każda sytuacja wymaga tłumaczeń i obrony swoich wyborów. Powinniśmy rozróżniać czy krytyka ze strony bliskiej osoby wynika z troski, czy raczej z jej własnych frustracji lub ograniczeń. Jeśli zauważymy, że rozmowa prowadzi do eskalacji konfliktu, lepiej zadbać o swoje emocje niż "udowadniać, że nie jest się wielbłądem".
Przede wszystkim powinniśmy ustalić swoje granice. "Nie przed każdym musimy się tłumaczyć" – wyjaśnia psychoterapeutka Harriet Lerner. Granice emocjonalne pozwalają nam decydować, kto ma dostęp do naszych decyzji i uczuć, a zdrowa relacja opiera się na wzajemnym szacunku, nie na jednostronnych oczekiwaniach.
Pokusę tłumaczenia się i obrony swoich wyborów zna większość z nas. Słysząc niesprawiedliwe uwagi, często próbujemy przekonywać, że nasze działania są słuszne. Ale czy takie podejście ma sens?
Kiedy nie warto tłumaczyć się:
Kiedy warto podjąć rozmowę:
Najważniejsze, by w takich rozmowach zachować spokój i unikać emocjonalnych reakcji. Warto używać komunikatów "ja" (np. "czuję się niezrozumiana, gdy mówisz…"), które zmniejszają ryzyko eskalacji konfliktu.
Zrozumienie, dlaczego bliska osoba decyduje się oceniać nasze wybory, jest kluczowe. Powody mogą być różne:
Zrozumienie motywacji drugiej osoby nie oznacza, że musimy akceptować niesprawiedliwe oceny. Pomaga jednak spojrzeć na sytuację z dystansu i uniknąć niepotrzebnych emocji.
Nawet najbardziej pewne siebie osoby mogą poczuć się dotknięte, gdy bliska osoba kwestionuje ich decyzje. W takich momentach musimy podnieść gardę i zadbać o siebie sami. Dajmy sobie prawo do uczuć – odczuwanie smutku, złości czy rozczarowania jest naturalne. Nie powinniśmy tłumić tych uczuć, ale też nie pozwólmy im przejąć kontroli. Porozmawiajmy też z kimś zaufanym – wsparcie ze strony przyjaciela czy terapeuty może pomóc spojrzeć na sytuację z nowej perspektywy. Przypomnijmy sobie nasze osiągnięcia – przeglądając listę swoich sukcesów, łatwiej odzyskać pewność siebie.
Reakcja na hejt nie powinna być impulsywna. "Najpierw zrozummy, co kryje się za słowami drugiej osoby. Często ich agresja to wołanie o pomoc lub zrozumienie", radzi dr Marshall Rosenberg, twórca Porozumienia bez Przemocy. Pamiętajmy, że odpowiadając spokojnie, nie eskalujemy problemu, tylko ustalamy temperaturę dyskusji na bezpiecznym poziomie.
Rodzinne konflikty są szczególnie trudne, ponieważ z bliskimi jesteśmy w stałym kontakcie, a zerwanie relacji bywa bolesne. Hejt w rodzinie, choć nie zawsze wyrażany wprost, może przybierać formę:
Asertywność to umiejętność wyrażania swoich potrzeb, uczuć i opinii w sposób, który nie narusza praw innych. W zachowaniu jej w relacjach rodzinnych może nam pomóc wyrażanie wdzięczności za wsparcie – jeśli bliska osoba krytykuje nas z troski, podziękujmy za jej obawy, ale jednocześnie zaznaczmy, że mamy prawo podejmować własne decyzje. W ważnych rozmowach warto także unikać uogólnień – zamiast mówić: "Ty zawsze mnie krytykujesz", lepiej powiedzieć: "Czuję się krytykowana w tej konkretnej sytuacji. Dlaczego to robisz"?
Prawda jest taka, że nie każdą relację da się uratować. Większość można jednak poprawić, jeśli obie strony mają chęć i otwartość na zmiany. "Relacje są elastyczne, ale wymagają wysiłku obu stron. Nie wystarczy jedna osoba, która próbuje naprawić wszystko" zauważa psycholożka Esther Perel. Próba poprawienia relacji często zaczyna się od przebaczenia, nie powinno ono jednak oznaczać przyzwolenia na dalsze krzywdzenie. Jeśli bliska osoba nie chce zmienić swojego zachowania, trzeba - choć to często wyjątkowo trudne - popracować nad akceptacją sytuacji, zamiast angażowania się w dalszą bezowocną walkę o zrozumienie.
Granice są niezbędne. "Jeśli relacja wymaga od nas ciągłych poświęceń kosztem własnego zdrowia emocjonalnego, być może nadszedł czas, by ją zakończyć" – uważa Harriet Lerner. Czasem największym wyrazem miłości wobec siebie jest pozwolenie, by pewne relacje dobiegły końca. Może właśnie o to chodziło Stingowi, gdy śpiewał "If you love somebody, set them free".
Ostatecznie to my sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie i decyzje. Niezależnie od tego, jak bliska osoba reaguje na nasze wybory, mamy prawo podążać własną ścieżką. Słuchajmy siebie, zaufajmy swoim wartościom i pamiętajmy, że nasze szczęście nie zależy od akceptacji innych - przecież w zdrowych relacjach z bliskimi zrozumienie nie może odbywać się kosztem nas samych.
Czasem najlepszym rozwiązaniem jest zaakceptowanie faktu, że nie zawsze będziemy zgodni z innymi – i to też jest w porządku. Nie musimy nikomu "udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądami". Ważne, byśmy pozostały wierne sobie.