Recenzje

"Nasienie świętej figi" z nominacją do Oscara. Rodzinny dramat trzyma w napięciu do ostatniej sceny

"Nasienie świętej figi" z nominacją do Oscara. Rodzinny dramat trzyma w napięciu do ostatniej sceny
Kadr z filmu "Nasienie świętej figi"
Fot. M2 Films

W czasie trwającego niemal 3 godziny rodzinnego dramatu irański reżyser Mohammada Rasoulofa zabiera nas w emocjonalną przejażdżkę, która trzyma w napięciu do ostatniej, niespodziewanej sceny. Film "Nasienie świętej figi" właśnie zdobył nominację do Oscarów 2025 dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, zaś sama historia kręcenia tego filmu jest materiałem na kolejny thriller.

Iran może wydawać się odległy kulturowo i geograficznie, jednak systemy autorytarne funkcjonują zadziwiająco podobnie. Nic więc dziwnego, że kiedy Iman (Missagh Zareh) otrzymuje awans na upolitycznione stanowisko sędziego śledczego, z którym przyjdą takie przywileje jak większe mieszkanie w lepszej dzielnicy, możemy mieć deja vu z czasami komunizmu. Wtedy też wielu służyło reżimowi nie z powodów ideologicznych, ale z uwagi na szansę na awans społeczny. Ani Iman ani jego żona Najmeh (Soheila Golestan) nie są ani fanatycznymi zwolennikami rządu ani buntownikami. Przeciwnie, są zwykłymi obywatelami, dla których nowa praca Imana jest okazją, aby ich ukochane córki miały nareszcie osobne pokoje. Początkowo Iman ma nawet rozterki moralne, kiedy musi działać nie zgodnie z własnym sumieniem, lecz pod dyktando przełożonych.

Jednak para nie żyje w stalinistycznej Polsce, ale we współczesnym Iranie. Dlatego kiedy dochodzi do ulicznych protestów związanych z zatrzymaniem i śmiercią w policyjnym areszcie Mahsy Amini (prawdziwa historia, która miała miejsce we wrześniu 2022 roku), młodej kobiety pobitej za nienoszenie hidżabu (tradycyjna osłona na głowę) sprawa nie rozgrywa się po cichu. Chociaż protesty obserwuje się zza zasłony, w obawie przed donosami sąsiadów, to dzięki wszechobecnym telefonom i mediom społecznościowym każdy może zobaczyć i ocenić to co dzieje się na ulicy. Również dwie córki Imana i Najmeh, studiująca Rezvan (Mahsa Rostami) i młodsza od niej Sana (Setareh Maleki). Mimo że rodzice twierdzą zgodnie z rządową doktryną, że protestujące kobiety są nieprzyzwoite i chcą chodzić nago po ulicy, dziewczyny znają prawdę. Przyjaciółka Rezvan staje się jedną z przypadkowych ofiar protestów, zaś wysyłane potajemnie filmiki pokazują brutalność policji. Natomiast ojciec Rezvan i Sany jest jednym z sędziów śledczych, którzy decydują o losach biorących udział w proteście. W tym momencie wydawałoby się oczywistym, że film skręci w stronę dramatu społecznego. Nic bardziej mylnego.

NSF_STILL_2

Politycznospołeczny dramat szybko staje się tłem dla rodzinnego thrillera. Otóż Iman, jako sędzia zaangażowany w skazywanie na śmierć uczestników protestów, staje się potencjalnym celem ataków odwetowych i dlatego otrzymuje do obrony siebie i swojej rodziny broń, która zgodnie z zasadą Czechowa musi w pewnym momencie wystrzelić. Pewnego dnia broń znika. Ponieważ jej utrata będzie wiązała się z degradacją w pracy, Iman jest zdeterminowany aby ją odzyskać. Mężczyzna jest przekonany, że pistolet zabrała jedna z córek. Wcześniej troskliwy i kochający ojciec zaczyna przechodzić przemianę. Prowadzi to do jednej z najbardziej wstrząsających scen filmu, kiedy Iman przekazuje swoje córki znajomemu śledczemu, aby je przesłuchał i wydobył z nich prawdę na temat broni. Protestującej Najmeh mówi, żeby okłamała dziewczyny, mówiąc że przesłuchanie jest formą psychoterapii. Czy rodzina może wytrzymać taką "terapię"? Rozgrywający się na ulicach konflikt przenika do wnętrza rodziny, zaś opozycja mężczyźni versus kobiety wysuwa się na pierwszy plan. Paranoja pcha Imana do coraz brutalniejszy czynów, zaś jej kulminacją będzie scena w opuszczonym mieście przywodząca na myśl wideoinstalacje irańskiej artystki Shirin Neshat.

Film irańskiego reżysera Mohammada Rasoulofa ciężko ocenić tylko w kategoriach filmowych. Mimo że nie jest to dokument, dotyka prawdziwych tragedii, które dzięki mediom społecznościowym mogliśmy śledzić również w Polsce. Dodatkowego realizmu dodaje wykorzystanie autentycznych filmików kręconych w czasie protestów w Iranie w latach 2022-2023.

„Nasienie świętej figi” nie jest filmem idealnym pod względem formalnym. Nie może być, ponieważ w trakcie jego kręcenia Mohammad Rasoulof czekał na wyrok sądowy (który zmusił go do ucieczki z kraju) i często miał zaledwie kilka godzin, w czasie których mógł reżyserować w ukryciu. Ostatecznie z surowym materiałem nielegalnie przekroczył pieszo granicę Iranu, aby dotrzeć do Niemiec, gdzie film został zmontowany. W czasie premiery filmu podczas festiwalu w Cannes reżyser pozował ze zdjęciami wykonawców głównych ról, którzy mają zakaz opuszczania Iranu. Nic więc dziwnego, że momentami „Nasienie świętej figi” jest bardzo surowe, bliżej mu do dokumentu niż typowej fabuły. Czuć w nim gorączkowość i poczucie narastającej klaustrofobii, jednak po seansie ciężko otrząsnąć się z wrażenia, że to nie historia o Iranie, lecz o tym co zbyt łatwo może zdarzyć się wszędzie.  

Polska premiera filmu będzie miała miejsce 21 lutego.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również