Poznaj siebie

"Skoro ja nie miałam łatwo, dlaczego mam ułatwiać życie innym", czyli o co chodzi z syndromem królowej pszczół

"Skoro ja nie miałam łatwo, dlaczego mam ułatwiać życie innym", czyli o co chodzi z syndromem królowej pszczół
Kadr z filmu "Diabeł ubiera się u Prady
Fot. Materiały prasowe

"Szefowa niejednokrotnie nas upokarzała na oczach innych i dokładała obowiązków, które musiałyśmy wykonywać po godzinach pracy. Mogłam zapomnieć o upragnionym awansie..." - żali się 45-letnia Maria i opisuje życie z szefową cierpiącą na syndrom "królowej pszczół". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Czym jest syndrom "królowej pszczół"?

Syndrom "królowej pszczół" to termin, który pojawił się już w latach siedemdziesiątych. Amerykański psycholog Graham L. Staines na łamach czasopisma "Psychology Today" po raz pierwszy opisał to zjawisko. W swoim artykule tłumaczył, że syndrom królowej pszczół opisuje kobiety na kierowniczych stanowiskach, które dyskryminują swoje pracownice. Robią to, ponieważ boją się, że któraś z nich może zagrażać jej karierze. Wykorzystują poczucie władzy i podcinają skrzydła innym.

Badania przeprowadzone w 2005 roku w Toronto i Londynie pokazały, że kobiety mające szefowe z syndromem królowej pszczół częściej cierpią na bezsenność, bóle głowy i są zestresowane.

Syndrom królowej pszczół: objawy

Syndrom królowej pszczół dotyka zazwyczaj kobiety robiące karierę w polityce, sztuce, mediach i biznesie. Mają one silną potrzebę bycia w centrum uwagi. Królowe pszczół charakteryzuje:

  • brak empatii,
  • ciągła potrzeba rywalizacji,
  • oczekiwanie uległości,
  • nieustanna chęć wzbudzania podziwu i uznania,
  • dyskryminowanie innych kobiet w danym środowisku,
  • ciągłe skupianie uwagi innych na sobie.

 

Zagrożenia ze strony szefa z syndromem królowej pszczół

Maria pracuje w firmie od dwudziestu lat. Kiedy jej koleżanki zmieniały pracę, ona przez cały czas była wierna swojemu pracodawcy. Co pięć lat awansowała o kolejne szczeble kariery i to jej wystarczało. W międzyczasie dwa razy zaszła w ciążę i przebywała na urlopie macierzyńskim. Wówczas rodzina była dla niej priorytetem. Kiedy dzieci podrosły, Maria mogła dalej się rozwijać. W firmie pojawiły się nowe możliwości. Wszystko wskazywało na to, że wkrótce szefostwo zaproponuje jej kierownicze stanowisko. Niestety tak się nie stało. Awans przypadł jej koleżance, która dwa lata temu dołączyła do zespołu. Maria nie kryła rozczarowania, ale postanowiła, że w firmie nie da tego po sobie poznać. Tłumaczyła sobie, że jak nie teraz, to następnym razem przyjdzie na nią kolej. 

Nowa szefowa po awansie stała się całkowicie innym człowiekiem. To do niej teraz należało ostatnie zdanie. Nie dawała dojść do głosu swoim podwładnym i na każdym kroku podcinała im skrzydła. Cały czas musiała być w centrum uwagi i oczekiwała poklasku na każdym kroku. - Szefowa niejednokrotnie nas upokarzała na oczach innych i dokładała obowiązków, które musiałyśmy wykonywać po godzinach pracy, ponieważ było ich tak dużo, że nie wyrabiałyśmy się. Mogłam zapomnieć o upragnionym awansie... - żali się 45-letnia Maria.

Historia Pani Marii to nie odosobniony przypadek i z pewnością wiele kobiet mogłoby się pod nią podpisać.

Szefowe z syndromem królowej pszczół są obecne wśród nas. Ich sposób zarządzania zespołem bardzo negatywnie wpływa na pracowników. Zamiast wspierać kobiety ambitne, pracowite i mające cel zawodowy, podcinane są im skrzydła i negowane pomysły. W myśl zasady: "Skoro ja nie miałam łatwo, to dlaczego mam ułatwiać życie innym". Często dochodzi do sytuacji, że podwładne stają się ofiarami manipulacji i mobbingu.

 

Syndrom królowej pszczół a szklany sufit

Kobiety z syndromem królowej pszczół niosą zagrożenie nie tylko dla pojedynczych osób, czy zespołu. Z międzynarodowego badania Monitor rynku pracy wynika, że podczas rozmowy kwalifikacyjnej o pracę prowadzonej przez kobietę, większe szanse mają mężczyźni niż kobiety o tych samych kwalifikacjach. To w dalszych konsekwencjach może prowadzić do dyskryminacji i powstawania tak zwanego "szklanego sufitu".

"Królowe pszczół", którym udało się przebić szklany sufit i osiągnąć sukces w  zdominowanch przez mężczyzn miejscach pracy, to kobiety, które:

  • prezentują się jako osoby mające cechy stereotypowo związane z mężczyznami,
  • wykazują postawę i zachowania akceptujące nierówności płci,
  • dystansują się od innych kobiet,
  • oceniają inne kobiety jako mniej ambitne i mniej zaangażowane w swoją karierę.

Szkoła życia czy prawdziwa katorga?

Wszyscy doskonale pamiętamy film "Diabeł ubiera się u Prady", gdzie Miranda Priestley (w tej roli Meryl Streep), redaktor naczelna czasopisma "Runway" nie dawała żyć swoim asystentkom. Przekonała się o tym Andy Sachs (Anne Hathaway), która na pierwszy rzut oka nie pasowała do świata wielkiej mody. Z jednej strony mając wymagającą szefową, miała okazję bardzo dużo się od niej nauczyć, zaś z drugiej strony jej entuzjazm i zaangażowanie były gaszone na każdym kroku. Nie trzeba szukać przykładów z ekranu, bowiem takich szefowych Mirand jest wiele wśród nas.

Zachowanie szefowej z syndromem "królowej pszczół" odbija się negatywnie na całym zespole. Zamiast wsparcia i wspólnego dążenia do osiągnięcia jak najlepszych wyników, mamy podcinanie skrzydeł, krytykę, niezdrową rywalizację oraz wyścig szczurów.

Podobnie jak królowa w ulu chce pełnić najważniejszą rolę, tak szefowa z syndromem królowej pszczół musi zawsze być na piedestale - podziwiania i niezastąpiona. Skąd takie zachowanie u królowych pszczół?

Eksperci tłumaczą, że zjawisko to dotyczy kobiet, które podczas swojej kariery zawodowej doświadczyły dyskryminacji ze względu na płeć. Jest to niejako mechanizm obronny radzenia sobie z tą formą opresji. Kiedy po latach walki o swoją pozycję w końcu udaje im się przebić szklany sufit, nie pozwolą nikomu zrzucić się ze stołka. Po osiągnięciu celu stają się bezwzględne i bezkompromisowe. Uważają, że teraz mają prawo wymagać od swoich poddanych uległości i podporządkowania się.

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również