Bilety na niedawną wystawę jego prac w Warszawie rozeszły się błyskawicznie. Choć Banksy sam od lat przyznaje, że za oglądanie swojej sztuki nigdy nie kazałby ludziom płacić. Faktycznie. Udostępnia swoje grafiki w sieci, maluje je na murach, mostach, statkach oraz...w szpitalnych korytarzach. Jego ostatnie dzieło, stworzone w podzięce dla walczącej z koronawirusem służby zdrowia, kilka dni temu sprzedane zostało na aukcji za rekordową kwotę. Kim tak naprawdę jest Banksy?
Przyjaciele doskonale wiedzą, kto ukrywa się pod pseudonimem Banksy i nie puszczają pary z ust. Ten fakt spędza sen z powiek fanom artysty. Niejeden z nich dałby się pokroić za to, żeby zobaczyć twarz i poznać nazwisko króla street artu (ang. sztuka uliczna). Jednak twórca murali, szablonów, graffiti oraz instalacji, które budzą zachwyt na całym świecie, ma żelazną zasadę: chce pozostać anonimowy. – Ludzie zebrali o nim setki „sprawdzonych” informacji. Podobno mieszka tam, robi to, ma nawet żonę. Nazywam go więc dla żartu Panem Być Może – śmieje się jego biznesowy partner Steve Lazarides. Na szczęście obok plotek jest też garść faktów, które ujawnił sam artysta lub jego bliscy znajomi.
Banksy jest Brytyjczykiem. Przyszedł na świat w Bristolu. Niektórzy twierdzą, że był to rok 1973 i że nazywa się Robin Gunningham. Albo... Steve Lazarides. Przyjaciel artysty i zarazem jego bliski współpracownik jest jednym z głównych "podejrzanych". Jest na miejscu zawsze, kiedy trzeba uwiecznić nowe dzieło Banksy'ego. Co ciekawe, to właśnie na jego nazwisko zarejestrowano oficjalną stronę mistrza kamuflażu - www.banksy.co.uk. Ale to wszystko domniemania. Co jeszcze o Banksym wiemy na pewno?
Puszkę ze sprayem do ręki wziął po raz pierwszy w połowie lat 80. Zaimponował mu dzieciak, podpisujący swoje prace skrótem 3D. Obaj naśladowali grafficiarzy z Nowego Jorku i bezlitośnie kpili z elit. W każdy weekend pielgrzymowali pod jedyny mur w Bristolu, po którym władze pozwalały „bazgrać” – w dzielnicy Barton Hill. Skończyło się to, kiedy policja na życzenie gabinetu Margaret Thatcher, urządziła polowanie na śmiałków, tworzących sztukę uliczną. 3D wycofał się z działalności, a potem jako Robert Del Naja, założył zespół Massive Attack. Natomiast Banksy postanowił jak najstaranniej ukryć swoją tożsamość. Według streetartowców, którzy tworzyli w Bristolu w latach 80., Banksy był aroganckim dzieciakiem, który najczęściej chodził swoimi własnymi ścieżkami. Imponowała mu subkultura hip-hopu, lubił zaglądać do klubów i słuchać didżejów. Dzieciaki średnio za nim przepadały, ale wszyscy szybko zauważyli, że w jego "pisaniu" (tak się mówi na tworzenie graffiti) jest coś bardzo niezwykłego.
Od najmłodszych lat tworzył grafiki i tagi czyli tzw. napisy. Z czasem zaczął specjalizować się w muralach. Pierwszym dużym dziełem tego typu jest "Mild Mild West" z 1997, przedstawiający misia ciskającego w policję koktajlem Mołotowa. To właśnie policja, wojsko, małpy i szczury są ulubionymi motywami artysty. Nie mają nam nim miłego do przekazania. Symbolem nadziei w twórczości Brytyjczyka są za to postaci dzieci.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Najsłynniejsze z nich to bez wątpienia "Dziewczynka z balonem". Pierwsza praca z tego cyklu pojawiła się na ulicach i mostach Londynu w 2002 roku. Wtedy jeszcze dzieła artysty nie osiągały astronomicznych cen. Zmieniło się to dopiero, gdy Christina Aguilera za jeden z szablonów Brytyjczyka zapłaciła 25 tys. funtów. Nagle wszyscy zapragnęli wydawać krocie na Banksy'ego. W 2018 "Dziewczynkę z balonem" wystawiono na aukcji w Sotheby's. Ktoś zaoferował ponad milion funtów, ale wtedy... niszczarka pocięła obraz. Myślicie, że gości aukcji to zniechęciło? Przeciwnie! Po tym akcie wandalizmu zapragnęli zapłacić jeszcze więcej.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Brytyjski rząd, organizujący regularne nagonki na wywrotowców, na bardzo wczesnym etapie życia rozbudził w Banksym instynkt Robin Hooda. Stał się obrońcą prześladowanych i uciśnionych. Od tej pory każdy jego mural ma przekaz. Banksy piętnuje w swoich pracach brutalność policji, kpi z polityki i wojny, wstawia się za uchodźcami. Sfinansował statek do ratowania uchodźców "Louise Michel", który ozdobił wizerunkiem dziecka z sercem.
Wyświetl ten post na Instagramie.
W 2015 wybudował smutne miasteczko "Dismaland", będące parodią konsumpcjonizmu i masowej kultury. Z kolei w 2006 roku w Strefie Gazy pozostawił na murze grafiki, które miały na celu uzmysłowić światu rozpaczliwą sytuację Palestyńczyków.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kocha ludzi, a jednocześnie krytykuje nasz ślepy konsumpcjonizm i kult gwiazd. – Wózek do zakupów stał się nowym bogiem – uważa. Jako mistrz kamuflażu, chętnie odwiedza modne muzea. W Tate Gallery w Londynie i w Museum of Modern Art w Nowym Jorku ozdobił klasyczne obrazy autorskimi dodatkami. Wszędzie „zostawia” sitodruki z figurkami ludzi lub zwierząt, które robią coś, co ma zmusić nas do refleksji. – Jest sumieniem i głosem kolejnych pokoleń – twierdzi jego przyjaciel Ben Eine. Niedawno zakradł się do szpitala w Southampton, aby pokazać światu nowe oblicze superbohatera – pielęgniarkę, ryzykującą życie w walce z pandemią. Swoje autorstwo potwierdził w poście na Instagramie. Do obrazu załączona była notka: "Dziękuję za wszystko, co robicie. Mam nadzieję, że ta grafika rozjaśni trochę to miejsce, nawet jeśli jest czarno-biała". Rozjaśniła.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Ofiarowany pracownikom służby zdrowia obraz został kilka dni temu zlicytowany za astronomiczną kwotę. Anonimowy nabywca zapłacił za niego prawie 17 milionów funtów (ok. 90 mln zł). Pieniądze te zostaną wykorzystane „na finansowanie projektów powstających dla dobra personelu służby zdrowia i pacjentów” oraz skierowanych „do szerszej społeczności świadczeniodawcóww służbie zdrowia i w sektorach charytatywnych”.