Hormony nami rządzą. Skoro już nawet powstały na ten temat memy, to tak jest. Która z nas nie gotuje czasem zupy w pięciu garnkach? A ponieważ to biologia, a nie magia (ani wredny charakter), warto owe hormony zrozumieć i oswoić. A te książki mogą być narzędziem do zmiany – nie na miesiąc, ale na całe życie.
Hormony bez tabu – dlaczego warto zgłębić ich świat?
W świecie, gdzie kobiety czują się zmęczone mimo czystych wyników badań, spięte przez stres i zaburzenia nastroju, książka „Hormony bez tabu” Natalii Gondek to prawdziwy reset. To przewodnik, który nie obiecuje cudownego leku, ale krok po kroku pokazuje, jak życiowym stylem wspierać równowagę hormonalną — i to w sposób przystępny, realny i bez poczucia przytłoczenia. Druga z "hormonalnych książek", które zrobiły na mnie ostatnio wrażenie to "Kortyzol. Jak oswoić hormon, który rządzi twoim życiem". Autorką jest dr n. med. Katarzyna Skórzewska. Książkę podzielono na dwie części: Fundament naukowy oraz Życiowe przypadki – konkretne historie pacjentów, które uzupełniają wiedzę biochemiczną o element ludzki, emocje i realne sytuacje. To połączenie teorii i praktyki sprawia, że lektura jest jednocześnie pasjonująca i użyteczna – nawet jeśli część naukowa może być cięższa w odbiorze dla laików Obie lektury sprawiły, że wprowadziłam pewnie zmiany w moim życiu.
"Hormony bez tabu" Natalii Gondek
"Hormony bez tabu" opisuje przyczyny problemów takich jak Hashimoto, PCOS, endometrioza czy PMS i co je tak naprawdę napędza. Pokazuje całościowe, holistyczne podejście, bo zdrowie ciała i ducha idą w parze. Autorka zaczyna swoją opowieść od przedstawienia trzech ważnych hormonów, które wpływają na zdrowie kobiet.
- LH – reżyserka owulacji. Ten hormon, znany jako luteinizujący (LH), rozpoczyna kluczowy moment cyklu — owulację. To on sprawia, że „scena” jest gotowa na… sukces. Warto rozumieć jego rolę, jeśli marzymy o równowadze, ciąży albo po prostu lepszym zarządzaniu cyklem.
- Prolaktyna – opiekunka i strażniczka. Choć większość kojarzy ją z karmieniem piersią, prolaktyna pełni znacznie szerszą rolę. Reguluje cykl, odpowiada na stres i nadmierny wysiłek. Ale nadmiar? To już niepokojące sygnały, takie jak zaburzenia miesiączkowania.
- Kortyzol – strażak w ciele. Hormon stresu, czyli kortyzol, to prawdziwy bohater sytuacji awaryjnych. Ale gdy działa stale – łatwo o „przeciążenie systemu”: zmęczenie, problemy ze snem, tłuszcz trzewny. Książka pokazuje, jak go oswoić – przez sen, dietę i balans stresowy.
Codzienne wybory, których dokonujemy, wpływają na wyżej wymienione hormony i tym samym mają znaczenie w naszym życiu. Natalia Gondek pokazuje, że drobne zmiany mogą wywrócić do góry nogami nasze samopoczucie.
"Kortyzol. Jak oswoić hormon, który rządzi twoim życiem" dr. n. med. Katarzyny Skórzewskiej
Kortyzol – często przedstawiany jako "hormon stresu" – w rzeczywistości pełni kluczową rolę w naszym organizmie: mobilizuje nas do działania, budzi rano do życia i wspiera w chwilach wyzwań. Ale gdy poziomy stają się przewlekłe, jego moc zamiast wspierać, zaczyna niszczyć zdrowie: cierpi sen, odporność, równowaga emocjonalna, a nawet może dojść do wypalenia zawodowego. W swojej książce dr Skórzewska – specjalistka z zakresu ginekologii i endokrynologii – proponuje zmianę narracji. Kortyzol to nie wróg, ale sprzymierzeniec, którego można "oswoić". W jej ujęciu klucz do harmonii hormonalnej leży nie w eliminacji stresu (co często jest nierealne), lecz we… współpracy z ciałem i hormonami.
Proste zmiany każdego dnia
Przyznam, spojrzałam po przeczytaniu tych książek w lustro i podjęłam kilka ważnych decyzji. Na pewne rzeczy mam wpływ i chcę wprowadzić zmiany. Oto lista moich postanowień "hormonalnych":
- Patrzę uważnie na mój rytm kortyzolu. Kortyzol ma dobowe cykle: wysoki rano, zmniejsza się wieczorem. Warto dostosować rytm dnia do tego hormonu, dlatego trening i stresujące zadania robię rano, po pobudzeniu naturalnym.
- Relacje leczą hormony. Telefon do mamy, uścisk przyjaciółki, zwykła rozmowa – to narzędzia, które naturalnie redukują kortyzol i budują poczucie bezpieczeństwa. Zawsze znajduję na nie czas.
- Żyję zgodnie z cyklem. Moje ciało nie działa jednakowo każdego dnia. Kobiecy cykl to nie tylko miesiączka – to zmieniający się rytm hormonów, który wpływa na energię, apetyt, nastrój i koncentrację. W fazie folikularnej (po miesiączce) – planuję ambitne zadania, większą aktywność, spotkania. Mam wtedy więcej estrogenu – jestem bardziej otwarta, towarzyska i skoncentrowana. W fazie lutealnej (przed okresem) – organizm domaga się spokoju, przewidywalności, regeneracji. To czas na łagodniejszy ruch, odpoczynek, pracę z emocjami. Podczas miesiączki – daję sobie przyzwolenie na zwolnienie tempa.
- Odżywiam się nie "dla sylwetki", tylko dla równowagi hormonalnej. Dbam o pełnowartościowe białko w każdym posiłku – stabilizuje poziom cukru i zapobiega skokom kortyzolu. Jem więcej warzyw kapustnych, buraków, marchwi, kiszonek – wspierają wątrobę i jelita, które "czyszczą" organizm z nadmiaru hormonów. Zapewniam sobie zdrowe tłuszcze (omega-3, awokado, oliwa, orzechy) – są niezbędne do produkcji hormonów płciowych. Nie liczę kalorii – liczę składniki odżywcze.
- Unikam ciągłego podjadania – insulina to hormon, który lubi przerwy między posiłkami.
- Dbam o sen. To fundament równowagi. Bez snu nie ma regeneracji, a bez regeneracji – hormony działają chaotycznie. Kortyzol szaleje, prolaktyna skacze, a leptyna (odpowiedzialna za głód i sytość) przestaje działać. Staram się zasypiać wcześniej – to wtedy aktywuje się najwięcej procesów regeneracyjnych (w tym produkcja melatoniny). Wymaga to ode mnie przestawienia cyklu, ponieważ jestem typową "sową". Robię to powoli. Zaczynam od kwadransu. Ekran telefonu i komputera gaszę minimum 60 minut przed snem – niebieskie światło blokuje zasypianie.
- Dbam o wieczorne rytuały: kąpiel, książka, aromaterapia. Zamówiłam pachnące sole do kąpieli i olejki aromaterapeutyczne. Książki zawsze mam pod ręką. Mój mózg wtedy odpoczywa.
- Unikam kofeiny po 14:00 – wpływa na jakość snu.
- Staram się redukować stres. Wysoki poziom kortyzolu (hormonu stresu) rozregulowuje cały układ: tłumi progesteron, wpływa na tarczycę, nasila stany zapalne. Jak na niego wpływać? Nie tłumić emocji – wyrażać je zdrowo. Wyrażam wprost. Czasem może nawet za bardzo.
- Robię miejsce na codzienną chwilę ciszy – choćby 10 minut medytacji, oddychania, spaceru bez telefonu. Zwykle robię w połowie dnia przerwę na krótki spacer w ciszy, bez telefonu. Ostatnio robię też kilkunastominutową jogę na balkonie. W słońcu. Jak na urlopie.
- Ograniczam kontakty z toksycznymi ludźmi. Nie trzeba nikomu tłumaczyć jak niektórzy ludzie potrafią nam podnieść ciśnienie... i kortyzol. Po co?
- Ćwiczę uważność. Często zadaję sobie pytanie, czy to, co robię, mnie wspiera, czy wypala? Natalia Gondek pisze: "Nie jesteś za wrażliwa – jesteś przemęczona".
- Ćwiczę... delikatnie. Zbyt intensywna aktywność, szczególnie przy niskim poziomie energii, może podnieść kortyzol i obniżyć progesteron. Ciało potrzebuje balansu. Trening to dobra rzecz – ale… jeśli jest umiarkowany. Najlepsza jest dla mnie regeneracja: joga, spacery, stretching. Zwłaszcza w drugiej połowie cyklu. Jeśli chcę zrobić trening siłowy – świetny dla insuliny i testosteronu, musze robić go z umiarem.
- Dbam o siebie jak o przyjaciółkę, nie projekt. To największa zmiana, jaką możemy wprowadzić. Te książki nie zachęcają do kolejnej listy zakazów i nakazów, tylko do słuchania siebie i reagowania z łagodnością. Ciało nie działa przeciwko nam – tylko próbuje coś powiedzieć. Uczę się go słuchać.
