W Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki do 25 października można oglądać wystawę Moniki Sosnowskiej, która zasłynęła monumentalnymi rzeźbami inspirowanych wczesnym i powojennym modernizmem w architekturze. Byłam ciekawa jak w klasycznych wnętrzach Zachęty zostały wyeksponowane prace o skomplikowanej przestrzeni.
Prace Sosnowskiej prezentowane były w najważniejszych instytucjach i galeriach na całym świecie m.in. w nowojorskim Museum of Modern Art, londyńskim Serpentine Gallery, czy moskiewskim Garage Contemporary Art Center. Wystawa w warszawskiej Zachęcie to pierwsza tak duża monograficzna ekspozycja prac artystki w Polsce. Wypełnia aż siedem głównych sal galerii – krok po kroku można prześledzić twórczość Sosnowskiej w szerokim kontekście rzeźbiarskim, architektonicznym i technologicznym.
Monika Sosnowska fascynuje się znaną wszystkim architekturą powojennej modernizacji – betonowymi blokowiskami, pawilonami, miejską infrastrukturą (straganami, barierkami, bramami). W jej twórczości są odniesienia do fasad, ścian, korytarzy, pokoi z ich oryginalnymi wystrojem (lamperiami, tapetami), a także do „małej architektury” – poręczy, drzwi, lamp czy schodów. W jej pracach barwne tworzywo czy metalowe instalacje pokryte zieloną farbą to często jedyny akcent kolorystyczny pojawiający się w monochromatycznej przestrzeni wystawy.
Inspiracją do stworzenia prac była i jest architektura powojenna, ale taka, którą ustandaryzowano – surowa, kojarzoną z materiałami marnej jakości i niedbałym wykonaniem. Typowymi tego rodzaju obiektmi są betonowe bloki,ale też stragany, barierki, Artystka interpretuje język architektury i budownictwa na swój własny sposób, zapożycza elementy brył i odtwarza je w skali 1:1, pozbawiając je pierwotnej funkcji. Wygina i deformuje materiały konstrukcyjne takie jak stal czy beton, podważa i testuje ich wytrzymałość. W ten sposób powstają takie prace jak np. „Poręcz” (2016–2020) – charakterystyczny PRL-owski element klatek schodowych wielkich blokowisk, wykonany z metalu i powleczony czerwonym PCW, który rozpoczyna narrację wystawy i pnie się po ścianach Zachęty.
Jak powiedział włoski kurator i pisarz Francesco Bonami: „Sosnowska tworzy rzeźbę chcącą pazernie przebić sufit i naturalne granice przestrzeni muzeum, narzucając swoją obecność w miejscach, do których nie sięgają jego ograniczenia (...)”. Warto przekonać się, jakie wrażenie robi architektura rozłożona na elementy pierwsze, pozbawiona logiki i funkcjonalności.