Wprawdzie nasze życie nie składa się wyłącznie z pracy, ale spędzamy w niej tyle czasu i poświęcamy tyle energii, a często i serca, że dobrze by było, gdyby sprawiała nam przyjemność i dawała satysfakcję. Jeśli tak nie jest, może trzeba pomyśleć o zmianie zatrudnienia.
Przyczyn niechęci do pracy może być wiele, a co najważniejsze, mogą wcale nie tkwić w nas. Najczęstszy błąd to myślenie, że może to my się do czegoś nie nadajemy. Tymczasem często bywa tak, że nie nadaje się firma lub nasi przełożeni.
- Brakuje nam entuzjazmu i motywacji. Nie ma znaczenia, co jest tego powodem – czy czujemy się niedoceniane i niesprawiedliwie traktowane, czy po prostu nuży nas robienie wciąż tego samego i nie ma widoków na to, żeby to się zmieniło. Nawet jeśli w nowej firmie będziemy robić to samo, to i tak wiele się zmieni – inni ludzie, inne procedury i inne obyczaje sprawią, że pojawią się przed nami nowe wyzwania. Dzięki temu można od nowa poczuć zapał do tego, co robimy.
- Szefowie nie biorą pod uwagę naszych opinii. Choć jesteśmy kreatywne i pełne pomysłów, nikogo to nie interesuje, a cokolwiek mówimy, jest pomijane milczeniem. Mamy wrażenie, że pracownicy są lekceważeni i traktowani jak maszyny do automatycznego, bezmyślnego wykonywania określonych zadań. Szefowe nas nie ganią, ale też nie chwalą.
- Nie awansujemy ani nie dostajemy podwyżek. Szef unika rozmów na te tematy albo odkłada je na bliżej nieokreślone później. Odnosimy wrażenie, że w tej firmie nic już nas nie czeka i że zawsze będziemy tkwić w tym samym miejscu.
- Firma nie stosuje systemu rekrutacji wewnętrznej. Za każdym razem, kiedy zwalnia się stanowisko kierownicze lub jest tworzone nowe, nie zostaje obsadzone żadnym ze „starych” pracowników. Co gorsza, taka możliwość w ogóle nie jest przez przełożonych brana pod uwagę, tylko zawsze szuka się kogoś z zewnątrz. W takiej firmie raczej trudno doczekać się awansu.
- Firma nie prowadzi polityki rozwoju dla pracowników. Nawet jeśli ludzie chcą zdobywać nowe umiejętności i kompetencje, nie mają takiej możliwości, ponieważ w firmie nie ma szkoleń ani programu podnoszenia kwalifikacji. Jeśli pracownicy chcą się szkolić, to firma nie ma nic przeciwko temu, ale pod warunkiem, że zrobią to na własny koszt.
- Sytuacja firmy nie jest dobra, ale przełożeni to ukrywają. Widzimy, że wprowadzane są oszczędności, na przykład nie zapewnia się pracownikom kawy czy herbaty, kupuje się marny papier do drukarki, obcinane są premie, a na miejsce osób, które odeszły, nie przyjmuje się nowych, tylko ich obowiązki rozdziela się wśród pozostałych pracowników bez podniesienia wynagrodzenia. Jeśli firma ma problemy, ale nie informuje o tym ludzi, którzy w niej pracują, to znaczy, że nie jest w stosunku do nich lojalna.
- Przełożeni wyznają inne wartości niż my. Oczywiście nie ma znaczenia, że szef lubi kolor niebieski, a my nie i woli pomidorową z ryżem, a my z makaronem. Ale jeśli różnice dotyczą kwestii światopoglądu lub odpowiedzialności zawodowej czy etyki – raczej nie ma szans na porozumienie, a współpraca z kimś, kto nadaje na zupełnie innych falach, jest bardzo trudna i uciążliwa, a czasami staje się źródłem nieustannych konfliktów. Wtedy trzeba poszukać innego szefa.