Mleczko OI Oil All in One Milk od Davines spełnia kilka funkcji - pielęgnuje, chroni, stylizuje. Ratuje moje włosy.
Mam włosy średniej długości, z tendencją do puszenia, szczególnie wtedy, gdy wilgoć w powietrzu przekracza rozsądne normy. Ujarzmiające formuły to dla mnie nie opcja, a konieczność.
Z racji pracy testuję sporo kosmetyków i mam świadomość, że nie każdy „hit” działa. Dużo produktów się u mnie nie sprawdziło - część dawała krótkotrwały efekt, część obciążała je do granic, inne pogarszały ich kondycję. Ale OI Oil All in One Milk od Davines okazał się wyjątkiem. Używam go codziennie od dwóch miesięcy i szczerze przyznaję: dla moich wymagających pasm to ratunek. Zostaje na stałe.
Na pierwszy plan wysuwa się olejek roucou, pozyskiwany z amazońskiego drzewa annatto, zawierający ogromną dawkę betakarotenu (100 razy więcej niż w marchewce!). Wzmacnia włosy, regeneruje je i tworzy na nich ochronną barierę przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych, w tym promieniowania UV.
Oprócz tego mamy w składzie prowitaminę B5, czyli solidną dawkę nawilżenia oraz aminokwasy, które odbudowują strukturę włosa i chronią przed działaniem wysokich temperatur.
Mleczko jest produktem bez spłukiwania i za to ogromny plus. Rozpylam produkt (u mnie sprawdza się 10–12 pompek) na umytych, osuszonych ręcznikiem włosach, przeczesuję palcami lub grzebieniem i przechodzę do suszenia. Nie obciąża i nie skleja.
Używam go też na suchych pasmach, już po stylizacji - rozcieram 1–2 pompki produktu w dłoniach i domykam nim fryzurę.
Już po pierwszym użyciu zauważyłam różnicę. Włosy były miękkie, gładkie, lśniące, nawilżone, a rozczesywanie – nieporównywalnie łatwiejsze. Co więcej, fryzura trzyma się w ryzach przez cały dzień. Nawet kiedy pogoda nie sprzyja.
Więcej zalet? Ma piękny zapach, który utrzymuje się przez kilka godzin. Ziołowy, trochę męski, taki, jaki lubię.