Social media mają to do siebie, że generują nowe typy ludzkie, o których w epoce analogowej nikt nie słyszał. Najnowszy? Rzepiara!
Wyświetl ten post na Instagramie.
Najpierw mały rys historyczny: nie byłoby pewnie "rzepiary", gdyby wcześniej nie zaistniała „jesieniara”. Lekko ironicznie brzmiące słowo oznacza osobę lubiącą fotografować się w jesiennym anturażu, z pożółkłymi liśćmi, kubasem parującej herbaty, w ciepłych wełnianych skarpetach i pod „milusim” kocykiem. Ten sugestywny wyraz zdobył nawet drugie miejsce w plebiscycie Młodzieżowe Słowo Roku 2019. Ale my teraz jesteśmy w zgoła innej porze roku. Wszystko kwitnie, pachnie, nęci, a na social mediach rządzi „rzepiara”. Nie ma ona związku ani z Rzepichą (czy ktoś jeszcze wie, kim była?), ani z rzepem, co się czepia psiego ogona.
Chodzi o osobę, którą w celu zdobycia fejmu na social mediach robi sobie zdjęcia w kwitnących polach rzepaku. Nasz kraj ma takich połaci wiele, nic dziwnego, że w ostatnich tygodniach na profilach w social mediach zrobiło się żółto. A że lubimy ten kolor (kojarzy się ze słońcem, złotem, energią, a smakoszom z pyszną jajecznicą), to i lajki sypią się jak na zawołanie. I ku uciesze ego bohaterki zdjęcia.
Najczęściej patrzy ona romantycznie w dal, z ręką jakby od niechcenia muskającą włosy. Lubimy rzepak - to roślinka wyjątkowo fotogeniczna, a przy okazji nadzwyczaj użyteczna. Jest między innymi miododajna. A przecież jest jeszcze i olej rzepakowy, i zeń margaryna! I paliwo można z niego zrobić, i paszę, i płyty pilśniowe! Więc wypada się rzepakiem zachwycać.
Wyświetl ten post na Instagramie.
A i do samych rzepiar nic nie mamy – wszak cenią piękno rodzimej przyrody i dają temu wyraz publicznie. Często całkiem udanie. Ponoć żółty kolor stymuluje pracę mózgu i poprawia pamięć – już dla samych tych korzyści warto na posty rzepiar popatrzeć! Cenimy też poezję powstałych przy tej okazji hasztagów: na przykład #rzepakowelove.
Kłopot jednak polega na tym, że niektóre rzepiary w celu uzyskania jak najpiękniejszego ujęcia wkraczają zbyt głęboko w pole. I niszczą roślinki. A to już budzi sprzeciw tych, co w uprawę włożyli wysiłek, czas i fundusze.
Człowiek chucha i dmucha na swoje zagony „brassica napus” (ulistnienie skrętoległe, kwiaty czteropłatkowe, korzeń palowy), a tu przychodzi pani influencerka i: deptu, deptu, szastu, prastu, nie ma kwiatów jedenastu. Albo i więcej. Nic dziwnego, że w sieci pojawił się złośliwe memy. Na przykład - sklep ogrodniczy, a w dymku klient stawia pytanie: „Ma pan coś na influencerki buszujące w rzepaku?”
Na szczęście "brassica napus" w którymś momencie przekwita. I przestaje być deptakiem dla instagramowych żółtodziobów. Chociaż w sieci już żartuje się, że po rzepiarach wejdą na scenę lawendziary. A co potem? Może agreściary? Cukiniary alby dyniary? Na tle tych roślin też można się malowniczo sfotografować. Byle bez szkody dla upraw. Korzystajmy póki czas, bo potem będzie wrzesień i wielki powrót „jesieniary”. No, ale to (od ubiegłego roku) już klasyka.
*Rzepicha - żona Piasta, matka Siemowita, prababka Siemomysła. Żyła w IX wieku. Hasztagi: #średniowiecz #piastrządzi #pierwszapolskafirstlady