Miłość pozwoliła Joasi i Maćkowi przezwyciężyć trudny czas pandemii. Ona też sprawiła, że wyszli z tej próby silniejsi i bogatsi.
Gdy na początku roku cały świat się zatrzymał, Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor, tak jak większość z nas, stanęli przed widmem zastoju w pracy i niepewnej przyszłości. Szybko jednak postanowili, że wbrew wszystkiemu, nie stracą radości życia. Mało tego – tą radością będą zarażać innych. Para rozpoczęła cykl internetowych spotkań z zaprzyjaźnionymi gwiazdami, ruszyła też z własnym kanałem na YouTube. Dziś, kilka miesięcy później, okazuje się, że ta decyzja nie tylko pozwoliła im przetrwać lockdown, niosąc wsparcie innym. Sprawiła też, że ich kariery rozwinęły się w nowym kierunku, przynosząc sporo korzyści, a łączące ich uczucie jeszcze bardziej się umocniło.
Próba miłości Joanny i Macieja Dowborów
Przebywanie razem 24 godziny na dobę dla każdego, nawet najbardziej zgranego związku, jest sporym wyzwaniem. Nie inaczej było w przypadku Dowborów. Jednak oni nie próbowali robić dobrej miny do złej gry i udawać, że jest pięknie. Przeciwnie, ze swoich małżeńskich potyczek zrobili niezłe show. A Polacy ich za to pokochali! Ich sprzeczki, wzajemne docinki i „czułe słówka”, którymi się wymieniali w swoich internetowych programach, podbiły serca fanów i przysporzyły im grono nowych. Domówka, którą organizowali na Instagramie i własny kanał na YouTube – „Dowbory Be Happy” – z tygodnia na tydzień zyskiwały coraz większą popularność. „Bywało, że naszą domówkę oglądało nawet 70 tysięcy ludzi”, zdradziła w DD TVN aktorka. A w rozmowie z portalem nowymarketing.pl dodała: „Ku naszemu zaskoczeniu ten spontaniczny projekt rozrósł się do gigantycznych rozmiarów. Podobno to najpopularniejszy lajf w Polsce. Każdy nasz odcinek na żywo ogląda w jednym momencie od 6 do 14 tysięcy osób. Dla porównania – Oprah Winfrey czy Robbie Williams rzadko przekraczają 4 tysiące”. Nic dziwnego, że internetową działalnością Joasi i Maćka zaczęły się interesować nie tylko telewizje, ale także radio i reklamodawcy. „Dowbory” stali się marką. Wygrali czymś, co w świecie show-biznesu i Instagrama jest tak rzadkie – szczerością.
Rozmawiali na tematy poważne i bardzo błahe, zawsze mówiąc prawdę. Także na swój temat. Nie udawali idealnego małżeństwa. Nie kryli, że mają za sobą gorsze momenty i naprawdę trudne przeżycia. Przed laty wyszli z małżeńskiego kryzysu. Pisano, że ratowali związek terapią i rozważali rozstanie. Dziś, mając za sobą 11 wspólnych lat, niejedną pokonaną burzę i dwie córeczki, mówią: „Stanowimy jedność i stoimy za sobą murem na dobre i na złe. Nawet jeśli czasem trochę się droczymy. Na tym polega udany związek”.
