Warner Bros w twojstyl.pl

"Inni ludzie", filmowa adaptacja powieści Doroty Masłowskiej - energetyzująca i odważna opowieść o miłości już 18 marca w kinach!

"Inni ludzie", filmowa adaptacja powieści Doroty Masłowskiej - energetyzująca i odważna opowieść o miłości już 18 marca w kinach!
Premierę długo wyczekiwanej adaptacji prozy Doroty Masłowskiej „Inni Ludzie” zaplanowano na 18 marca.
Fot. mat. prasowe

"Ja się z Iwoną zaprzyjaźniłam, pokochałam ją, zrozumiałam jej problemy, samotność, ból i rozpacz.", przekonuje Sonia Bohosiewicz, która w "Innych ludziach" wcieliła się w trudną, tragiczną wręcz postać. Tuż przed premierą filmu o swojej najodważniejszej jak dotychczas roli aktorka opowiedziała dziennikarce magazynu Twój Styl.

Książki Doroty Masłowskiej to nie jest łatwy materiał do adaptacji – jak przełożyć słowo pisane na obraz, kiedy cały sens mieści się w języku? "Inni ludzie" w reżyserii Aleksandry Terpińskiej to dowód na to, że można: reżyserka nagrodzona za tę próbę Złotymi Lwami, o desperackim poszukiwaniu miłości i niełatwych związkach w czasach dożywotnich kredytów i niedającego się zagłuszyć szumu mediów społecznościowych, opowiada w rytm skomponowanego przez Auera hipnotyzującego beatu, który staje się mantrą i osią narracji.

 

 

W rolach głównych w "Innych ludziach"  zobaczymy wcielającego się w rolę narratora opowieści Sebastiana Fabijańskiego, Sonię Bohosiewicz – filmową Iwonę, samotną, znudzoną życiem i rozczarowaną dogasającym małżeństwem żonę Maćka (Marek Kalita), która, choć na pozór nie ma z Kamilem, aspirującym raperem, nic wspólnego, nawiązuje z nim romans. Chłopak, który łapie się każdej pracy i nie przestaje marzyć o karierze muzycznej, nadal mieszka z matką (Beata Kawka), a związawszy się z Iwoną wcale nie kończy związku z dużo młodszą od niej Anecią (Magdalena Koleśnik). Relacja Iwony i Kamila, choć zaskakująca i nieoczekiwana dla każdego z nich, każe całej zainteresowanej trójce spojrzeć na własne życiowe wybory i ludzi wokół z całkiem nowej perspektywy.

20200202_inni_ludzie_aw_0016-1s
W filmie "Inni ludzie" Sonia Bohosiewicz zagrała jedną z bardziej wymagających ról w swej karierze.
Źródło: mat. prasowe

Film "Inni ludzie" dystrybuowany przez Warner Bros wejdzie do kin 18 marca. O swojej najodważniejszej i pod wieloma względami przełomowej roli kobiety, która wiedzie z pozoru wystawne i beztroskie życie, ale w rzeczywistości umiera z rozpaczy i samotności, w silnej niezgodzie na przemijającą z upływem czasu kobiecość, Sonia Bohosiewicz opowiedziała Katarzynie Drodze, dziennikarce magazynu Twój Styl.

20201111_inni_ludzie_aw_0303-1s

Rola Iwony wymagała od aktorki szczególnej charakteryzacji, m.in. imitującego silikonowe implanty sztucznego biustu.

Źródło: mat. prasowe

Twój STYL: Wyróżniony na festiwalu w Gdyni film Inni ludzie, w którym grasz główną rolę, to poruszająca opowieść o samotności – kobiet, mężczyzn, ludzi z rożnych środowisk, w rożnym wieku.

 

Sonia Bohosiewicz: Film Oli Terpińskiej jest bezlitosnym lustrem dla nas wszystkich. Pokazuje społeczność w pigułce, każda postać to esencja, koncentrat zachowań ludzkich. Kamil, główny bohater, reprezentuje młode pokolenie z całym jego zagubieniem – czegoś by chcieli, ale nie wiedzą, w którą stronę iść, co zrobić. W postaci jego matki odnajdzie się wiele polskich kobiet, które przez lata zaharowywały się dla dzieci i rodziny. Z kolei małżeństwo Maćka i Iwony, którą gram, żyje nie tyle ze sobą, co obok siebie. Przytłoczeni i połączeni kredytem, walczą o swój status klasy średniej. Ich samotny syn spędza życie przed ekranem komputera. Mąż ma kochankę, żona samotność w luksusowych, designerskich wnętrzach. Nie ma tu miejsca na bliskość i autentyczność. Pudełkowe diety, antydepresanty, zakupy, życie na pokaz: obraz współczesnej codzienności.

 

TS: Smutna to rzeczywistość: "Szare twarze, szare twarze, ludzie bez marzeń", jak rapuje filmowy Jezus między półkami galerii handlowej. Czy jego obecność w filmie daje jakąś nadzieję i podpowiedź?

 

SB: Tak. Tylko miłość może nas uratować! To główne i najważniejsze przesłanie filmu. Ten obraz działa jak pociągnięcie żyletką po sercu, ale takie filmy tworzy się po to, by coś w ludziach zmienić, by ludźmi potrząsnąć. Dlatego wszystkie postacie Oli Terpińskiej poruszają, tak miało być. Od początku pracy, już na spotkaniach dotyczących scenariusza, Ola zaznaczała, żebyśmy podeszli do bohaterów z ogromną empatią. By być blisko swojej postaci, zrozumieć ją, współczuć – nie oceniać. Kiedy przeczytałam książkę i scenariusz, wiedziałam, co miała na myśli. Te postacie cierpią, wszystkie.(…)

 

TS: A co było trudne w twojej roli? Czy coś budziło twoje obawy?

 

SB: Nie, nie bałam się Iwony, nie było w scenariuszu żadnej kwestii, której bym emocjonalnie nie rozumiała. Na pewno wiele odwagi wymagały sceny intymne. Było ich dużo, a moja Iwona różnie tę intymność przeżywa. Czasami jest to żądza, dzikie pożądanie, innym razem poszukiwanie choćby namiastki miłości, a czasami wręcz masochistyczna chęć poniżenia siebie. To nie są rzeczy łatwe do zagrania. Wiele zależy od całego zespołu: od reżysera, operatora, po charakteryzatorów. Ja w każdym momencie filmu czułam się na planie bezpiecznie i wielka w tym zasługa Oli Terpińskiej, fantastycznej reżyserki, z którą można przejść z zamkniętymi oczami przez gęsty las. Cała ekipa była ze sobą bardzo blisko, wszyscy sobie pomagali, byli delikatni i taktowni. Nie zmienia to faktu, że kiedy po tych scenach wracałam do domu, musiałam zanurzyć się wannie z gorącą wodą, żeby zmyć z siebie te emocje. To nie jest tak, że wszystko zostawia się z kostiumem na planie, że to, co się zagrało na planie przechodzi bez echa. Ta praca czasem rani, ale nie ma co narzekać, po to wybraliśmy ten zawód. Chcemy grzebać w swoich sercach i w sercach widzów też.

***

Cały wywiad możecie przeczytać w najnowszym numerze magazynu Twój Styl.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również