Związek się sypie. Trwać w nim czy odejść? Wybieramy rozstanie, idziemy do adwokata, składamy pozew. A gdyby tak zaplanować rozwód? Łatwiej osiągać cele z doradcą od prawnych psychologicznych i finansowych aspektów zakończenia małżeństwa – mówi Joanna Solarska, pierwsza w Polsce certyfikowana coach rozwodowa.
Twój STYL: Jest pani coachem rozwodowym. Co to oznacza? Czym różni się praca z panią od terapii towarzyszącej rozstaniom?
Joanna Solarska: W dużym skrócie: terapeuta pomaga zidentyfikować wzorce myślenia i zachowania, kładzie nacisk na uczucia w kontekście problemów psychologicznych. Podczas rozwodu pomaga zrozumieć emocje i dotrzeć do źródeł rozpadu związku, dostrzec, które doświadczenia i wzorce z przeszłości mogły stworzyć kłopoty, z jakimi zmagamy się dziś. Wspiera osoby borykające się z problemami zdrowia psychicznego. Jest ekspertem w interwencji kryzysowej i skupia się na przeszłości i zdrowieniu. Coach rozwodowy ma na celu motywowanie, wręcz prowadzenie osoby przechodzącej przez rozwód na różnych jego etapach. Jego zadaniem jest pomóc klientowi przejść przez proces rozstania: zorganizować się finansowo, prawnie i emocjonalnie, przygotować dzieci do rozwodu rodziców, przygotować siebie do występowania w sądzie. Coach pomaga też skontaktować się z odpowiednimi osobami, takimi jak detektyw, psycholog dziecięcy, mediator, rzeczoznawca majątkowy.
Czyli ci, którzy do pani przychodzą, już podjęli decyzję o rozstaniu?
Niektórzy są jeszcze na etapie myślenia: zostać czy odejść? Inni przychodzą już w trakcie procesu prawnego, a nawet po rozwodzie, ale zmagają się z trudami wspólnego rodzicielstwa lub odbudową życia po rozstaniu. Pamiętam klientkę, refleksyjną matkę dwójki dzieci. Trafiła do mnie podczas kolejnego kryzysu małżeńskiego. Czuła, że dusi się w swoim związku. Przyszła z pytaniem: odejść czy jeszcze walczyć? Była zmęczona psychicznie, ale też fizycznie. Podczas pracy odkryła, że to, co odczuwa w relacji z mężem, ma źródło w dzieciństwie, w jej więzi z ojcem. To moment, kiedy dobrze jest powstrzymać się z decyzją o rozstaniu i pójść na terapię. Ta kobieta to zrobiła. Odezwała się do mnie po półtora roku, dziękując, że pomogłam jej trafić do dobrego specjalisty, bo dzięki terapii własnej jest dziś w zupełnie innym miejscu. Nie odeszła od męża. Obecnie pracuję z tym małżeństwem w coachingu relacji.
Mówi pani o narzędziach coachingowych, ćwiczeniach. Jak to wygląda w praktyce?
Podczas procesu rozstania skuteczna komunikacja to podstawa. Najnowsze badania wskazują, że większość małżeństw rozpada się z powodu problemów komunikacyjnych. Dlatego coaching CDC®, w którym się specjalizuję, to w siedemdziesięciu procentach ćwiczenia, a w pozostałych – pomoc psychologiczna, prawna czy finansowe edukowanie klienta. Sporo czasu poświęcamy na naukę asertywnej komunikacji. Lubię model BIFF autorstwa Billa Eddy’ego. To akronim od słów: Brief, czyli krótko; Informative, a więc podajemy tylko fakty; Friendly – fakty podajemy w przyjaznej atmosferze i kulturalnie; Firm – mówimy przejrzyście, jasno, otwarcie. Te zasady szczególnie przydają się podczas wysyłania odpowiedzi albo próśb do drugiej strony konfliktu. Klienci się ich uczą i mają okazję je ze mną przećwiczyć. Razem przygotowujemy też porozumienie rodzicielskie, z którym rozwodzący się rodzic może pójść na mediacje lub do adwokata. Niby błahostka, ale w momencie, gdy emocje buzują, większość osób nie umie komunikować się z partnerem czy małżonkiem w sposób neutralny, bez zbędnego podgrzewania atmosfery. Rozmawiamy też o tym, jak powiedzieć o rozwodzie partnerowi i dzieciom, jak pisać maile, a nawet jak i kiedy odbierać telefony. Mąż jednej z klientek dzwonił do niej kilkadziesiąt razy na dobę, również w nocy i o świcie. Wykańczało ją to psychicznie. Nie ma dwóch identycznych rozwodów, za każdym razem coaching wygląda inaczej.
Kto do pani przychodzi?
Głównie kobiety z dużych miast. Zauważyłam prawidłowość – online pracuję z kobietami z całej Polski, natomiast z mężczyznami – głównie stacjonarnie, w gabinecie. Panowie wolą rozmowę na żywo. Ludzie, którzy przychodzą do mnie na coaching rozwodowy, zazwyczaj mają już za sobą doświadczenia terapii – par albo indywidualnej. Często zdarza się, że wypróbowali obydwie metody i są gotowi na podjęcie konkretnych działań. Polskie procedury są skomplikowane, a wiele osób chce przejść przez to doświadczenie świadomie. Dużą grupę klientek stanowią wykształcone kobiety, często na stanowiskach dyrektorskich, z pełnym sukcesów życiem zawodowym, które po powrocie do domu są… umniejszane. Odzierane z poczucia wartości i godności, często wykorzystywane, a nawet oszukiwane finansowo przez życiowych partnerów. To je dewastuje. Przychodzą do mnie, by odzyskać siebie i swoją moc. Widzę kobiety sukcesu, które kochały i ufały tak bardzo, że oddały owoce swojej pracy mężczyznom, których uważały za najbliższych. Pamiętam klientkę po studiach Executive MBA, zrobiła karierę w jednej z warszawskich korporacji. Jej ukochany był przedsiębiorcą. Pobrali się i gdy ona urodziła bliźniaki, on namówił ją do podpisania rozdzielności majątkowej – „ale i tak połowa wszystkiego jest twoja, kochanie”. Małżeństwo przetrwało kilkanaście lat. Niestety, gdy on złożył pozew rozwodowy, moja klientka zorientowała się, że na mocy podpisanego kiedyś dokumentu nie ma prawa do połowy majątku, na który pracowała latami, zanim poznała męża. Kobiety, które kochają, godzą się na wiele, bo w głowie im się nie mieści, że ukochany bliski człowiek mógłby je oszukać. W tym konkretnym przypadku wraz z adwokatami, doradcami podatkowymi i finansowymi zorganizowaliśmy mediacje zakończone pozytywnie dla klientki. Obecnie Maria zdrowieje i układamy krok po kroku plan jej nowego życia.
Tylko kobietom zdarza się taka ufność i zaślepienie miłością?
Mężczyznom też, chociaż rzadziej. Jednym z moich klientów był Aleksander, dyrektor w dużej polskiej firmie. Wrócił do domu z kilkudniowej delegacji i prawie dostał zawału – dom był ogołocony. Nie miał nawet czajnika, by zrobić herbatę. Znalazł kartkę od żony z informacją, że odtąd będą kontaktować się wyłącznie przez jej adwokata. Zabrała ze sobą trzech synów. Mężczyzna trafił do mnie w depresji, miał myśli samobójcze, tym bardziej że żona próbowała pozbawić go praw rodzicielskich, fałszywie – jak się później okazało – oskarżając go o przemoc. Sprawa ciągnęła się półtora roku, sąd nie dał wiary oskarżeniom. Nie było dowodów. Ostatecznie mój klient został oczyszczony z zarzutów. Dziś powoli odbudowuje swoje zdrowie i relacje z synami.
Rozwody dotyczą nie tylko sfery emocjonalnej, ale i przyziemnych spraw. Przyjaciółka dowiedziała się, że nie dostanie alimentów adekwatnych do przychodów męża, bo przed procesem rozwodowym przerejestrował swoje firmy na raje podatkowe.
Są przeróżne zagrania okołorozwodowe. Niewiele już mnie zaskoczy… Dlatego właśnie w tym momencie życiowego tornada dobrze mieć swoją zaufaną „drużynę pierścienia”. Ja takie drużyny pomagam stworzyć. Ludzie w emocjach informują małżonka, że „chcą rozwodu”. Często druga strona cynicznie to wykorzystuje i zaczyna przygotowania. Dlatego zawsze powtarzam: myślisz o rozstaniu? Przyjdź najpierw do mnie. Będziemy wspólnie pracować i planować twoją spersonalizowaną ścieżkę, zanim powiesz komukolwiek głośno, że chcesz się rozwieść. Dzięki temu masz szansę na rozstanie, w trakcie którego nie stracisz zdrowia, dzieci, pieniędzy i szacunku do siebie.
Doradza też pani klientom, jak poukładać skomplikowane kwestie finansowe związane z podziałem majątku?
Profesjonalny coach nie doradza, ja edukuję, ekspertem od swojego życia i finansów przede wszystkim jest mój klient. Towarzyszę mu w odkrywaniu jego własnych potrzeb i celów. Zanim zajęłam się psychologią, prawem i rozwodami, specjalizowałam się w nieruchomościach. Skończyłam studia na wydziale ekonomii. Mam świadomość, że rozwód to zmiana emocjonalna, tożsamościowa, ale i finansowa. Dlatego pomagam klientom planować, jak zorganizować dalsze życie w pojedynkę także z ekonomicznego punktu widzenia. W Polsce istnieje luka w procesie rozwodowym – funkcjonuje terapia, dzięki której możemy rozstania uniknąć, są mediacje, by rozwiązać spory polubownie, i adwokaci, którzy pomogą rozwikłać procedury prawne. Nikt nie mówi jednak o życiu po rozwodzie, nie pomaga ułożyć przyszłości, a przecież to kluczowe. „Zaczynaj z wizją końca”, mawiał Stephen Covey, autor bestsellerów i mówca motywacyjny. Nieraz obserwowałam pary, które zmagały się z emocjonalnymi skutkami rozwodu, ale przede wszystkim z jego codzienną, logistyczną organizacją. Sama też przed laty stanęłam przed tym wyzwaniem. Doświadczenie rozwodu mnie zmieniło. Zrozumiałam, że chcę pomagać ludziom przejść przez ten proces bezpiecznie. Tak by nie stracić, a nawet… zyskać. Nie chodzi mi o sprawy materialne. Mówię o wzroście osobistym.
Brzmi to bardzo ładnie, ale znaczna część osób opisuje swój rozwód w kategoriach czysto negatywnych: wojna, nienawiść, wspomnienia, które długo nie dają normalnie funkcjonować.
Rozwód to nie musi być wojna. W Polsce wiele osób tak jednak do tego podchodzi – na rynku popularne są książki, z których czytelnicy mogą się dowiedzieć, jak dokopać drugiej stronie. Czasem przychodzą do mnie tacy klienci, mówią, że chcą małżonkę czy małżonka „puścić w skarpetkach”, „zniszczyć”. Odmawiam przyjęcia podobnych zleceń, ale nie mam złudzeń, zapewne znajdzie się adwokat gotów wytoczyć w imieniu takiej osoby najcięższe działa. Komu to jest na rękę? Na dłuższą metę – nikomu. Moim zdaniem w kwestii rozwodów dobrze jest skupić się nie na emocjach i winie, ale na organizacji spraw i przyszłości. Jak ułożyć nową rzeczywistość, by była najlepsza dla mnie i dla dzieci? To nie wyklucza wcale, że dobra będzie też dla partnera, z którym się rozstaję. Mój zysk nie musi oznaczać jego straty, możemy wygrać na tym trudnym doświadczeniu oboje. Zawsze zadaję pytanie klientom: „Czy kochasz swoje dzieci bardziej niż nienawidzisz swojego ex?” i „Jak chcesz być zapamiętana przez dzieci z tego rozwodowego okresu?”. To poszerza perspektywę. Takie podejście – pragmatyczne, rzeczowe, skupione na realizacji celów raczej niż na wzajemnej wrogości – sprawdzi się w przypadku wielu życiowych kryzysów. Zamiast tracić zdrowie na bezsensowną walkę, poukładajmy sprawy w porozumieniu, z szacunkiem do wspólnie przeżytych lat i idźmy dalej. Dajmy sobie i naszym dzieciom szansę, by po życiowej burzy wyszło słońce.
Joanna Solarska - Pierwsza w Polsce Certified Divorce Coach (certyfikowany coach rozwodowy). Mediatorka. Dyplomowana coach z Akademii Leona Koźmińskiego. Absolwentka Akademii Przywództwa Kobiet LeaderSHE.
20 października o godzinie 20:00 w twojstyl.pl
Transmisja za: