To najelegantszy, najefektowniejszy makijaż. I najtrudniejszy, szczególnie w przypadku kobiet dojrzałych. Szukałam instrukcji w internecie. Znalazłam... wersję młodzieżową albo w stylu amerykańskim, przerysowaną. Dlatego drogą prób i błędów opracowałam własną instrukcję wykonania! Spróbuj i ty.
Potrzebujesz pędzelka i kilku cieni w jednym kolorze, ale o różnym natężeniu – brązowych, szarych lub np. niebieskich. Najpiękniej wyglądają brązy. Do moich zielonych świetnie pasują też fiolety. Po co tak się trudzić? Bo tak pomalowane oczy wydają się większe, młodsze, tęczówka bardziej intensywna. A opadająca powieka wygląda na uniesioną.
Dojrzała skóra powiek jest wiotka i sucha. Dlatego wchłania wszystko, co się na niej położy – również cienie. Żeby tego uniknąć, na górną powiekę nakładam bazę nawilżającą.
A potem – nad i pod oczami – korektor. Często o nim zapominamy, a szkoda. Jego brak to przyczyna niepowodzeń w tego rodzaju makijażu.
Moja rada: jeśli nie masz wprawy korektor pod oczami możesz nałożyć po pomalowaniu oczu.
Najpierw maluję całą powiekę ruchomą najjaśniejszym z wybranych cieni. Ciemniejszym akcentuję granicę ruchomej i nieruchomej powieki. Kolor musi być widoczny ponad otwartym okiem (otwórz oczy i postaw kropkę koloru nad okiem). Tym samym cieniem mocno akcentuję zewnętrzny kącik oczu. Po czym wielokrotnie rozcieram ciemny kolor, by zamazać jego granice.
Moja rada: cień nakładać możesz nawet małym pędzelkiem, ale do rozcierania weź średniej wielkości pędzelek, koniecznie miękki. Rozcieraj granice cienia w górę albo robiąc kółeczka w miejscu, które dotykasz pędzelkiem.
Na tym etapie zazwyczaj okazuje się, że po rozcieraniu ciemnego cienia na powiece pozostaje niewiele jasnego. Dokładam go centralnie na górne powieki i od wewnętrznego kącika. Rozcieram. Najciemniejszym kolorem robię kreskę w linii górnych i dolnych rzęs. Najlepiej to zrobić twardszym, krótszym, zwartym pędzelkiem (jest precyzyjniejszy). Tego cienia nie rozcieram.
To mój nieprofesjonalny, ale bardzo praktyczny „top secret”: po zakończeniu nakładania i blendowania robię pod oczami trzy kropki korektorem lub podkładem i rozcieram je delikatnie pędzelkiem (nie palcem, bo naciągniesz wiotką skórę). Po co? Żeby usunąć niechciane resztki koloru, które opadły pod oczy. I wszelkie niechciane nierówności.
Ostatni krok: maskara. W przypadku smokey eyes powinna być pogrubiająca, bo wyostrza makijaż.