Portret

Trzeba było mnie nie denerwować! Historia osobista Barbary Nowackiej

Trzeba było mnie nie denerwować! Historia osobista Barbary Nowackiej
Fot. Radek Polak

Prawa kobiet? – Jeśli same ich nie wywalczymy, nikt tego za nas nie zrobi – przekonuje. Dlatego, jak mówi sama o sobie, czasem bywa krnąbrna. To w polityce, bo prywatnie Barbara Nowacka jest pełną ciepła osobą, która zawsze znajdzie czas, by upiec dla dzieci ciasto. 

Niezależnie od tego, kiedy kładzie się do spać – czy o północy, czy o 3.00 nad ranem, gdy po późnym głosowaniu wraca z sejmu – pobudka jest zawsze  około 6.00. To jej czas na włączenie telefonu, czytanie maili i innych wiadomości, kąpiel. Wtedy też Barbara Nowacka włącza ekspres do kawy, który dostała na 35. urodziny i który uważa za najlepszy prezent. Po kawie wychodzi pobiegać. Potem wstaje syn, 13-letni Kuba, który o 8.00 zaczyna lekcje. Razem robią śniadanie. 10-letnia Zosia budzi się trochę później.

W weekendy, gdy nie ma pracy, szkoły, wszyscy razem szykują pasty warzywne, sałaty. Barbara stara się nie jeść mięsa, czasem decyduje się na ryby. A dzieci same zadecydowały, że będą wegetarianami. Kuba już prawie od dziewięciu lat. – Dzieci mam mądre, samodzielne – mówi posłanka. – Przed wyjściem z domu Zosia patrzy na mnie pozytywnym, ale krytycznym okiem: „Dobrze wyglądasz, ale tę koszulę to musisz wyprasować”. Z córką słuchamy muzyki, ona puszcza to, czego słucha, ja jej włączam Demarczyk, Młynarskiego, Glorię Gaynor. Mój gust muzyczny mimo szczerych chęci niestety wciąż tkwi w latach 80. i 90.

Kuba jest bardzo zainteresowany polityką, żyje tym, co się dzieje, zna współczesną historię Polski. Nie przypominam sobie, żeby młodzież kilkanaście lat temu była tak skupiona na polityce, ale czasy były inne. Dziś nastolatki chodzą do szkoły i trafiają na pole ideologicznej walki, minister edukacji upolitycznia szkołę. Poza tym pandemia sprawiła, że dzieci spędzają niemal cały czas ze starszymi i żyją poważnymi sprawami.
Partner Barbary Nowackiej, Maciej, pracuje w Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych w Warszawie. Barbara mówi o nim mało, podkreśla tylko, że ma w Macieju duże wsparcie. Szanuje jego prywatność, bo sama ma jej niewiele. Ustalili, że tak będzie lepiej dla ich rodziny – w ten sposób chcą zapewnić sobie bezpieczeństwo i normalność. – Tworzą bardzo dobry związek – opowiada profesor Jerzy Nowacki, ojciec Barbary. – Maciej jest zaangażowany w sprawy domowe, umożliwiając Basi tak intensywną działalność społeczną i polityczną. Basia cały wolny czas zawsze poświęca dzieciom i jemu.

Rzadko w dzisiejszym świecie widzi się rodziny, które są tak blisko – mówi Jadwiga Hermanowicz-Gadomska, przyjaciółka Barbary. –Kultywują rodzinne spotkania, są tata, siostra Kasia, siostrzeniec, ciocia. Spędzają razem święta, niedziele, obdarzają się uwagą i ciepłem. Basia dostaje wielkie wsparcie od Maćka. Dzięki niemu wie, że na tej barykadzie, na której walczy, nie jest sama. Oni są przykładem, że wszystko się da. Czasem mam wrażenie, że ona za dużo bierze na siebie kosztem cięższej pracy i małej ilości snu. Nieważne, jak jest zarobiona, gdy ma gości, zamienia się w perfekcyjną panią domu. Przed świętami szykuje śledzie, pierniczki i musi być tort makowy. Choćby wróciła w nocy i tak go zrobi. – Piekę ciasta, bo tak mnie nauczyła babcia – tłumaczy Barbara. – Matka była posłanką, wicepremierką i zawsze znalazła czas, żeby pogadać ze mną, wyjść z psami na spacer, zjawić się na lepienie pierogów przed Wigilią. Ja też tak mam i czuję odpowiedzialność, że dzieci muszą mieć normalne święta. Nauczyłam się jednak włączać bliskich, a czasem i odpuścić. Nie prasuję, nie wymagam od rodziny idealnego ładu i porządku.

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 02/2021
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również