Kultura

Dlaczego Anna Lewandowska zdecydowała się wyjść przed szereg? Wywiad z autorką głośnej biografii

Dlaczego Anna Lewandowska zdecydowała się wyjść przed szereg? Wywiad z autorką głośnej biografii
Anna Lewandowska prowadzi pięć firm i sześć marek własnych
Fot. AKPA

Markę osobistą Anny Lewandowskiej wyceniono na dwieście siedemdziesiąt osiem milionów złotych. A majątek zgromadzony w obszarze jej biznesów na trzysta trzynaście milionów złotych. Na Instagramie ogląda ją ponad pięć milionów osób. Jaka jest tajemnica sukcesu Anny Lewandowskiej? Bogaty mąż, łut szczęścia, a może sztab ludzi, który zarządza jej działalnością. I po co Anna Lewandowska wzięła się dziesięć lat temu za biznes? Na te wszystkie pytania stara się odpowiedzieć Monika Sobień-Górska, autorka pierwszej nieautoryzowanej biografii biznesowej Anny Lewandowskiej pt. "Imperium Lewandowska". 

Co było motywacją do napisania książki biograficznej o Annie Lewandowskiej?

To jej biografia biznesowa. Bardzo ciekawiło mnie to jak Lewandowska krok po kroku zbudowała swoją imponującą pozycję w świecie biznesu. Kobieta, która mogłaby spędzić życie przyjemnie konsumując majątek swojego męża, odrzuca tę ofertę i decyduje się budować firmy, tworząc z nich spójnie tematycznie imperium. Mało tego, u niej biznes idzie w parze z medialnością, gigantyczną popularnością. Lewandowska jest przecież najchętniej obserwowaną Polką w sieci. Jej profil na Instagramie śledzi prawie pięć i pół miliona osób. Chcąc nie chcąc ma ogromny wpływ społeczny. Ona i jej mąż Robert Lewandowski to jedyna polska para, która stoi na styku Polski i świata i ma taką rozpoznawalność. Analizuję w jaki sposób Lewandowska przekuwa to na biznes.

Mam wrażenie, że żadna inna postać nie budzi też tylu skrajnych emocji.

To prawda i piszę o tym w mojej książce. Moim zdaniem jest jedną z najbardziej, jeśli nie najbardziej hejtowaną gwiazdą w Polsce.

Nie lubimy młodych i bogatych?

Pieniądze to jedno, ale Lewandowska jawi się w social mediach jako osoba idealna, która ma wszystko: zdrowie, urodę, kochającego męża, dzieci, sukces, pieniądze, sławę. Trudno znaleźć w niej słabość, jakieś pęknięcie. To może powodować w ludziach irytację, jakieś napięcie, bo to przecież dzięki słabościom możemy się identyfikować z innymi. Poza tym Lewandowska nie siedzi w cieniu męża, tylko zdecydowała się wyjść przed szereg, pokazywać publicznie, otwiera kolejne firmy, zarabia, jest w tym skuteczna. To wywołuje zazdrość. Ale też pamiętajmy, że hejt jest wprost proporcjonalny do popularności. Zresztą rozmawiałam z Lewandowską o tym. Zgodziła się udzielić mi wywiadu.

Nie wiedziała, że pisze Pani o niej książkę?

Przez prawie rok pracowałam nad publikacją, w tym czasie nie podchodziłam do najbliższego kręgu Lewandowskiej. Rozmawiałam raczej z ekspertami, którzy analizują jej biznesową drogę oraz z jej dalszymi znajomymi, współpracownikami, byłymi pracownikami. W końcu zacieśniałam ten krąg i Lewandowska dowiedziała się, że taka książka powstaje.

Przeczytała ją, chciała cenzury?

Nie, od początku rozumiała, że to jest książka niezależna. Lewandowska mogła skonfrontować zebrane przez mnie informacje, kiedy zadawałam jej konkretne pytania podczas naszego wywiadu. Spotkałam się z nią w Barcelonie.

O co Pani pytała Annę Lewandowską?

Poruszyłam trzy obszary tematyczne. Pierwszy to życie w Barcelonie. Drugi to biznesowe plany na przyszłość. Trzeci to wizerunek. Co do pierwszej kwestii, jest ona bardzo ciekawa, bo mija właśnie rok od jej przeprowadzki i nie ma wątpliwości, że biznes Lewandowskiej na tym zyskał. Prawie dwukrotnie przybyło jej followersów odkąd mieszka z rodziną w Hiszpanii. Pytałam ją, w jaki sposób łączy hiszpańskie życie z prowadzeniem pięciu firm i działalności publicznej w Polsce. Padło pytanie o wspomniany perfekcjonizm i o taniec, który od jakiegoś czasu pokazuje na Instagramie i już przekuwa go na biznes. Pytałam również o wychowywanie dzieci w Barcelonie. Na ile prowadząc tak światowe życie, można zachować tożsamość narodową.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez (@annalewandowska)

 

 

Odpowiedziała na wszystkie pytania?

Tak. Nie zdarzyło, żeby Lewandowska powiedziała „następne pytanie proszę”. Odpowiadała na każde. Również na te czy jej doskonała forma fizyczna to zasługa wyłącznie natury, ćwiczeń i zdrowego odżywiania, czy jednak pomógł jej skalpel albo medycyna estetyczna. 

A pytała pani o związek z mężem Robertem Lewandowskim?

Ich życie prywatne nie jest tematem tej książki, ale ich związek ma też publiczne oblicze i o tym rozmawiamy. Trudno pominąć Roberta w książce o Annie Lewandowskiej. Konfrontuję z nią na przykład pojawiającą się w mediach sugestię jakoby naciskała na podpisanie przez męża kontraktu z Barceloną, gdy miał również propozycję z prestiżowego klubu PSG. Opowiada, jak to wyglądało. Z kwestii może bardziej zahaczających o prywatność zadaję jej pytanie, jaki mają sposób na wychowanie dzieci w kontekście pieniędzy, wartości materialnych. Wcześniej pisałam książkę o stylu życia miliarderów i wszyscy powtarzali to samo: trudno jest wychowywać dziecko w bardzo bogatym domu, by nie zabić w nim motywacji, nie wpłynąć negatywnie na jego psychikę. Zapytałam także co będą robić na piłkarskiej emeryturze Roberta. Mogą przecież wyprowadzić się z Barcelony, zamieszkać w USA albo w modnej ostatnio Arabii Saudyjskiej. Tam teraz gra Ronaldo i tam pewnie skończy karierę.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Robert Lewandowski (@_rl9)

 

Czy to prawda, że jeden z coachów doradził parze budowanie wizerunku na wzór książęcej pary?

Była taka sugestia, ale została przez Lewandowskich odrzucona. Lewandowska bardzo nie lubi, kiedy porównuje się ją do księżnej Kate, jak sama mówiła mi, nie chce być zamykana w złotej klatce. Inna sprawa, że tego rodzaju sugestie czy im się podobają czy nie, są wypadkową jakieś społecznej potrzeby, by mieć swoją lokalną „royal family”.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Robert Lewandowski (@_rl9)

 

Jak zbierała Pani materiały?

Rozmawiałam z ekonomistami, medioznawcami, marketingowcami, ekspertami od budowania marek własnych, od budowania wizerunku. Oprócz tego rozmawiałam z jej pracownikami, współpracownikami, a na końcu, kiedy Lewandowska wiedziała już o książce, również z jej krewnymi. Byłam też na jej obozie sportowym, w którym w pełni uczestniczyłam przez tydzień.

Zaczynała w 2013 roku. Podejrzewam, że jej początki biznesowe wcale nie były dla niej łatwe. Wcześniej uprawiała zawodowo karate.

Dlatego opowieści o tym, że jak się ma za męża światowej klasy piłkarza, to wszystko można, należy włożyć między bajki. Jej sukces nie utrzymałby się, gdyby jedynym jego paliwem były wyłącznie pieniądze i sława Roberta Lewandowskiego. Lewandowska zaczynała w 2013 roku, kiedy pozycję niekwestionowanej liderki - trenerki wszystkich Polaków, miała Ewa Chodakowska. Fakt, że Anna jest żoną Lewandowskiego to z jednej strony jej przekleństwo, a z drugiej błogosławieństwo. Bo owszem miała pieniądze, ale też "łatkę" żony znanego piłkarza. Cały czas zarzuca się jej, że jest niewiarygodna, bo stoi za nią bogaty i popularny mąż, który wszystko za nią załatwia.

okladka_3D_IMPERIUM_LEWANDOWSKA_4
Podpis: Premiera książki będzie 26 lipca
Źródło: Materiały prasowe, Wyd.Czerwone i Czarne

Mówi się, że ma ogromny sztab specjalistów

Ja też byłam bardzo ciekawa, co to jest za sztab, który podobno wymyśla jej te wszystkie biznesy i wszystko za nią robi. Okazuje się, że żaden wielki sztab nie istnieje. Lewandowscy nie mają wokół siebie "obcych". Otaczają się tak naprawdę bardzo niewielką liczbą ludzi. To jest kilka osób, np. koledzy Lewandowskiego, z którymi zna się od szkoły podstawowej, a Lewandowska z czasów karate.

Rozmawiała Pani z nimi?

Na końcu, bo inaczej wszystko by się wydało. Zapytałam choćby Sławka Peszkę, który od lat jest przyjacielem Lewandowskiego jak wyglądała zmiana diety Roberta, kiedy obaj grali w klubie Lech Poznań, a wtedy jeszcze Stachurska postanowiła radykalnie zmienić sposób odżywiania swojego chłopaka. Skonfrontowałam też z rodziną historię o tym, że zaznała biedy, bo ojciec odszedł. Ale powtarzam, to nie jest książka o życiu prywatnym Lewandowskiej. Skupiłam się na tym, jak Lewandowska rozbudowuje potęgę finansową i potęgę wpływów, bo wpływa na ludzi. Proszę zobaczyć co robią inne żony sławnych piłkarzy. Są w większości influencerkami. A Lewandowska coś produkuje, coś konkretnego wytwarza, nie tylko reklamuje. Wypuściła na rynek aplikację treningową, którą kupiło prawie 4 miliony ludzi. Jej obozy treningowe rozchodzą się w ciągu kilku sekund.

Po co ona to robi?

To jedno z najważniejszych pytań, jakie stawiam w tej książce. Anna Lewandowska powiedziała mi, że doświadczenia wyniesione z dzieciństwa nauczyły ją jednego – każda kobieta powinna pracować, być niezależna finansowo bez względu na to, ile zarabia jej mąż. Oprócz tego jest ambitna, nieprawdopodobnie pracowita, a uprawianie karate zaszczepiło w niej potrzebę rywalizacji.

Nie boi się Pani, że po publikacji książki, Annie Lewandowskiej coś się może jednak nie spodobać, pójdzie do sądu?

Książka jest rzetelnie napisana, a informacje w niej zawarte są prawdziwe. Dlatego nie boję się procesu. Natomiast to czy się spodoba Annie i czytelnikom to zupełnie inna sprawa. Jeśli robi się coś publicznie, to trzeba być przygotowanym również na krytykę. Natomiast zaznaczam od razu, że będę przyjmować tylko jej rzeczową, merytoryczną formę. Wyzwiska, wycieczki osobiste, urojone wizje na mój temat lub bohaterki mojej książki są i będą natychmiast usuwane z moich social mediów, a autorzy banowani. Jeśli ktoś chce uprawiać hejt, niech znajdzie sobie do tego inną przestrzeń. Moje social media to nie jest śmietnik.

_TUC9670 (1) (3)
Monika Sobień-Górska, autorka książki "Imperium Lewandowska"
Adam Tuchliński, mat. prasowe
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również