Intuicja nie zawsze wystarcza. Żeby „dogadać się” ze zwierzęciem, trzeba poznać jego emocje i potrzeby. Warto czytać, radzić się specjalistów. Takich jak behawioryści, Zofia Zaniewska-Wojtków i Piotr Wojtków.
Wasza książka nosi tytuł „Słuchając psa”. Przecież my, ludzie, uważamy, że to pies powinien słuchać człowieka!
Zofia Zaniewska-Wojtków: I z tego wynika większość problemów, których „przysparzają” nam zwierzęta. Wymagamy od nich posłuszeństwa, a powinniśmy zacząć od zrozumienia psich emocji i potrzeb. Najpierw trzeba się dowiedzieć, jak sprawić, by zwierzę czuło się w naszym towarzystwie komfortowo, dopiero potem można je wychowywać czy szkolić. Bez tego nie spodziewajmy się dobrych efektów.
Czego potrzebuje pies?
ZZW: Przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa. Wyobraźmy sobie siebie pośrodku ulicy w jakiejś azjatyckiej aglomeracji. Nikt nie przestrzega tu zasad ruchu drogowego, totalny chaos! Właśnie tak czuje się pies w naszym świecie, gdy nie panują w nim jasne reguły. Klucz do sukcesu to konsekwencja. Jeśli pupil podczas posiłku domowników nigdy nie dostaje jedzenia, nie będzie stał pod stołem i sępił. Ale wystarczy zrobić jeden wyjątek, by już nigdy nie zjeść w spokoju. Podobnie, gdy pozwolimy spać w łóżku szczeniakowi. Nie dziwmy się potem, że wyrośnięty pies dalej ładuje się nam do łóżka! Przewidywalność jest ważna. Dzięki niej zwierzę nie czuje się zagubione i zdezorientowane.
Piotr Wojtków: Niedawno byłem u klienta, który wziął kundelka ze schroniska. Skarżył się, że podczas spacerów atakuje inne psy. Wyszliśmy razem do parku. Na widok obcego osobnika idącego z naprzeciwka pies obniżył głowę i zszedł na trawnik. Właściciel nie chciał ubrudzić butów, więc wciągnął go z powrotem na ścieżkę. Pies wtedy zabiegł mu drogę. Mężczyzna obszedł go i dalej podążał w kierunku obcego zwierzęcia. Wtedy jego pies zaczął groźnie szczekać. Dwa razy sygnalizował, że się boi, lecz został
zignorowany. Skoro nie udało mu się uniknąć konfliktu w inny sposób, przyjął strategię „obrony przez atak”. Agresywne zachowanie psa to często wina człowieka. Nie umiemy interpretować zachowania pupila, więc on nie może liczyć na naszą pomoc. Tymczasem psy czują podobnie jak ludzie. Nie tylko radość, strach, smutek czy złość, potrafią też być zazdrosne, tęsknić.
Skąd wiadomo, jakie mają emocje?
ZZW: Na podstawie obserwacji naukowcy opracowują tzw. etogram, czyli zestaw zachowań. Dzięki niemu wiemy na przykład, że osobnik, który idzie na wprost innego, nie odrywając wzroku, ma zjeżoną sierść, uniesioną głowę, zachowuje się agresywnie, bo najpewniej odczuwa strach. Kiedyś sądzono, że machanie ogonem jest objawem radości i przyjacielskich zamiarów. Uproszczenie. To u psa objaw pobudzenia, które może wynikać równie dobrze ze strachu czy złości. Żeby właściwie rozpoznać psie emocje, trzeba obserwować układ całego ciała, nie można skupiać się na jednym sygnale.
Kiedyś pies miał bronić domostwa, pilnować trzody, pomagać w polowaniach. Dziś jest traktowany jak członek rodziny. Co się zmieniło?
PW: Nasza wiedza na temat zwierząt, ale też świadomość społeczna. Pracuję jako behawiorysta od kilkunastu lat. W tym czasie w Polsce dokonał się niesamowity postęp w podejściu do psów. Nie musimy już tłumaczyć klientom podstaw, że zwierzęta też czują. To fantastyczne, że traktujemy je jak przyjaciół. Powinniśmy jednak uświadamiać sobie, że psy to nie ludzie, lecz gatunek, który ma swoje potrzeby, czasem całkiem inne niż nasze. Na przykład są to zwierzęta łowieckie, więc podczas spacerów trzeba im zapewniać odpowiednie zabawy. Ważne też, by stosować zasadę ograniczonego zaufania. Nie należy zwłaszcza zostawiać ze zwierzęciem dziecka, nawet w drugim pokoju czy ogrodzie. Sprowokowane, może ugryźć i nie chodzi tylko o psy, które już wcześniej agresywnie się zachowywały. Dzieci często wykonują gesty z ich punktu widzenia miłe, jak głaskanie przy ogonie czy przytulanie. Ale mało który pies lubi podobne zachowania, jedne się temu poddają, a inne reagują nerwowo. Nie możemy wymagać od dziecka, by kontrolowało swoje gesty. To nasze zadanie.
To prawda, że pies ma jednego pana?
ZZW: Teoria mówiąca, że pies potrzebuje pana, czyli przywódcy, została już obalona. Zwykle jest tak, że jeden z domowników przejmuje większość obowiązków związanych z opieką nad psem. Dlatego zwierzę jest szczególnie zżyte z tą osobą. Ale jeśli pozostali członkowie rodziny też będą troszczyć się o pupila, spędzać z nim czas, bawić się, zaspokajać jego potrzeby, mogą mieć równie dobre relacje. Wszystko zależy od nas.
Jak dobrze wybrać psa?
PW: Wygląd to sprawa drugorzędna. Pies powinien pasować do nas charakterem. Liczy się też to, jaki prowadzimy tryb życia. Jeśli ktoś jest domatorem, prawdopodobnie dobrym wyborem będzie towarzyski pies typu bolończyk. Dla osoby aktywnej, lubiącej długie wędrówki, bieganie, otwarte przestrzenie, partnerem może być pies pierwotny, jak husky, malamut. A jeśli ktoś chce mieć psa, którego będzie mógł szkolić, startować z nim w zawodach, powinien pomyśleć o rasie pasterskiej, jak border collie, bo to pies, który lubi nowe wyzwania i sztuczki. Przy wyborze warto poradzić się behawiorysty. Wiele osób korzysta z takich konsultacji. Specjalista podpowie, z jaką rasą będzie się nam żyło najlepiej. Z pomocy behawiorystów korzystają także schroniska, które przywiązują wagę do świadomej adopcji.
A jak wychować psa, żeby nie złamać jego charakteru?
ZZW: Odradzam metody oparte na wywoływaniu strachu. Skutkują tym, że pies staje się bezradny, boi się zrobić cokolwiek z obawy przed karą. Skupmy się na nagradzaniu tych zachowań, które chcielibyśmy widzieć u niego częściej. To znacznie lepsza strategia.
Jest powiedzenie: jaki pan, taki pies. Sprawdza się?
PW: Osobowość zwierzęcia zależy od wielu rzeczy. Mamy na nią większy wpływ, gdy wychowujemy psa od szczeniaka. Ale nie tylko człowiek kształtuje jego charakter. Znaczenie mają również odziedziczone cechy. Przekazywane genetycznie są m.in. lękliwość czy mała odporność na frustrację – to, że pies jest niecierpliwy, szybko się denerwuje. Dodatkowo liczy się środowisko, w którym wyrasta. Jeżeli mamy z natury strachliwego psa i mieszkamy w centrum miasta, gdzie jest głośno, a na najbliższy trawnik trzeba przejść przez ruchliwą ulicę, to wrodzone cechy mogą się nasilić.
Za co kochamy psy?
PW: Za ich ekstrawertyczną naturę. To, jak żywiołowo okazują ludziom przywiązanie i miłość oraz jak trafnie wyczuwają nasze emocje. Dużo o nich wiemy, ale jeszcze niejedno może nas zdziwić.