Wywiad

Kamila Urzędowska: "Jeśli w niedzielę nie szłaś na mszę, cała wioska brała cię na języki"

Kamila Urzędowska: "Jeśli w niedzielę nie szłaś na mszę, cała wioska brała cię na języki"
Fot. kuba pleśniarski/ Van Dorsen Artists

Gdy zaczynała przygodę z aktorstwem, obiecała sobie, że do trzydziestki zagra w filmie, który stanie w wyścigu po Oscara. I zrobiła to! Jako Jagna w Chłopach. Film był polskim kandydatem do tej nagrody. Zachwycająca i hipnotyczna, pisali krytycy. A jury konkursu Shooting Stars uznało Kamilę Urzędowską za jeden z dziesięciu najbardziej obiecujących aktorskich talentów Europy!

Spis treści

Kawiarnia w centrum Warszawy, otwierają się drzwi i … pierwsze widzę jej oczy. Ogromne, zaciekawione. Magnetyczne. Zauważę dopiero w czasie rozmowy, że również zasnute lekką melancholią. Tydzień temu skończyła 30 lat, wygląda na 19. Sprawia wrażenie wrażliwej i kruchej. Ale kiedy wyznaje: „Mam twardą skorupę. Wiem, czego chcę. Kim jestem i jaka jestem”, też mówi prawdę. Ma w sobie „coś”, dzięki czemu może stać się gwiazdą. Oczywiście jeśli sama będzie tego chciała. „Dziś jestem tutaj, nie wiem, co będzie jutro” – wyznaje. 

Kamila Urzędowska o roli Jagny w "Chłopach"

Twój Styl: Pokonała pani 600 kandydatek do roli Jagny, koncertowo ją zagrała i znalazła się w gronie Shooting Stars, czyli 10 wschodzących gwiazd kina europejskiego. Jak ta przygoda się zaczęła?

Kamila Urzędowska: Byłam na zdjęciach do serialu "Żmijowisko", agentka poprosiła mnie, żebym nagrała self tape’a. Zapytałam, do jakiej produkcji jest to nagranie, ale okazało się, że producenci filmu "Twój Vincent", którzy organizują ten casting, trzymają to w tajemnicy. Nikt nie znał szczegółów, więc zaczęły się plotki. Byłam przekonana, że to casting do roli Kory, bo wtedy dużo się o tej produkcji mówiło. Czułam zgrzyt, bo średnio śpiewam. Poza tym mam kompletnie inną osobowość niż Kora. Pomyślałam, że nie ma sensu tam jechać, ale agentka mnie namówiła. Przekazała mi, że pani reżyser Dorota Kobiela bardzo chce mnie poznać. Na miejscu dowiedziałam się, że chodzi o rolę Jagny. Ulżyło mi. Przypomniało mi się, jak w liceum czytałam Chłopów. Przez głowę przebiegła myśl: „Znam tę dziewczynę. Rozumiem ją”. Najważniejsze było pierwsze spotkanie z Dorotą, moment, kiedy spojrzałyśmy sobie w oczy. Było w tym porozumienie i zrozumienie. 

Spotkanie bratnich dusz?

Od razu sobie zaufałyśmy. Dorota potrafiła mi pomóc na kolejnych etapach castingu. To szalenie ważne, żeby trafić do aktora, pociągnąć za odpowiednie sznurki, pomóc mu w znalezieniu właściwej tonacji. Dzień przed ogłoszeniem obsady napisała do mnie na Instagramie: „Super wypadłaś. Robimy film. Cieszę się”. To nie było jednoznaczne, więc nadal trwałam w niepewności, ale następnego dnia zadzwoniła do mnie Ewa Brodzka (reżyserka castingu – przyp. red.) i oficjalnie zaprosiła mnie do produkcji.

 Co pani poczuła?

Euforię pomieszaną z lękiem. Jednodniowy rollercoaster. Główna rola w filmie, każdy aktor o tym marzy! Ale od razu pomyślałam: „Teraz trzeba się wziąć do pracy”. To mnie ostudziło. A potem było oczekiwanie. Pandemia i lockdowny pokrzyżowały plany. Mieliśmy zacząć we wrześniu, w grudniu, w marcu… aż minął rok. Okazało się, że ten czas był mi bardzo potrzeby. Dużo rozmawiałam z Dorotą na temat scenariusza, Jagny i jej roli w tym filmie. Ta historia zaczęła we mnie żyć własnym życiem.

Kamila Urzędowska o swoim dzieciństwie

Recenzenci pisali, że ma pani tę rolę w DNA.

Jagna jest mi bardzo bliska. Znam te realia i tę dziewczynę. Wychowałam się na wsi pod Nysą. Karłowice Wielkie, 300 mieszkańców. Dziadkowie mieli małe gospodarstwo: krowy, świnie, pole. Całe dzieciństwo im pomagałam. Pamiętam czasy, kiedy wodę nosiło się ze studni, a zboże sialiśmy z dziadkiem ręcznie, idąc za mułem. Traktor pojawił się, kiedy miałam 10 lat. Dopiero podczas castingu uświadomiłam sobie, dlaczego w szkole miałam problem z lekturą "Chłopów". Ta książka opisywała mój świat, a ja marzyłam, żeby się z niego wyrwać. Reymont napisał tę powieść 120 lat temu, ale mechanizmy, które rządzą tak małymi społecznościami, wciąż są takie same. Mnie i siostrę wychowywała mama. Kościół był centralnym punktem życia wsi. Jeśli w niedzielę nie szłaś na mszę, cała wioska brała cię na języki. To był ten sam język co w "Chłopach". 

Język piętnowania, wykluczenia. Jak pani sobie z tym radziła?

Mama mnie wspierała. Powtarzała, że jestem silna i muszę wierzyć w siebie. Przez lata uciekałam w książki. Czułam, że muszę być najlepsza w szkole, bo dzięki nauce mogę zdobyć dobry zawód i przepustkę do lepszego świata. Rosła we mnie ambicja. Myślę, że byłam samotnym dzieckiem. Chodziłam po drzewach, biegałam po lasach. Uciekałam w świat wyobraźni. Jak tylko poznałam alfabet, zaczęłam pisać opowiadania o tym, co działo się we wsi, czego doświadczyłam, co mnie poruszyło. Miałam dwie koleżanki, ale świat dzieci jest brutalny. Weryfikacja następowała bardzo często: jednego dnia należysz do grupy, drugiego już nie. Pytasz: „Mogę się z wami bawić?”. Głosowanie i odpowiedź: „Możesz”. „Mogę wracać z wami ze szkoły?” „Nie, nie możesz”. Wracasz sama z plecakiem przez całą wioskę, a z tyłu słyszysz śmiechy dzieci. Nigdy nie zrozumiesz, dlaczego jesteś wykluczony. Ja często byłam wykluczana. 

Ale za co?!

Na przykład z powodu naszej sytuacji materialnej. Bardzo mnie to bolało. Mało które z dzieci rozumiało, że moja rodzina jest w trudnej sytuacji i to jest niezależne ode mnie. Takie rzeczy mocno zapisują się w człowieku. Patrząc z perspektywy czasu, czuję, że to mi dało siłę. Nauczyło ogromnej wrażliwości. Gdy widzę, że ktoś jest spychany poza nawias, natychmiast jestem przy tej osobie. Staram się pomóc. Lubię tę cechę w sobie. To nie naiwność. Doskonale wiem, jak taki człowiek się czuje. Dlatego Jagna jest mi bardzo bliska. W scenariuszu znalazłam potwierdzenie, że intuicja dobrze mi podpowiadała. To nie jest femme fatale, która bawi się ludźmi, tylko samotna, wrażliwa dziewczyna, desperacko szukająca miłości i bratniej duszy, która ją zrozumie. Na wsi w dawnych czasach mało kto potrafił czytać, a jeśli już była możliwość edukacji, to przede wszystkim dopuszczano do niej chłopców. Jagna pragnęła wiedzy, chciała zrozumieć świat, ale była zależna od mężczyzn. Skazana na świat zbudowany według ich zasad. W tym świecie Jagna była po prostu więźniem. Nasi "Chłopi" ją odczarowują. Pokazują jej rozedrganie, ale też poczucie wolności, które w sobie nosi. Mimo krzywd, jakich doznaje, nie poddaje się tłumowi, a ukojenia szuka w sztuce. Jej wycinanki to pamiętnik, materialny zapis tego, kim jest naprawdę.

Cały wywiad można przeczytać w marcu Twojego STYLu.

OkladkaTS032024

 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również