Wywiad

Kinga Preis: "Mam 52 lata. Mogłabym myśleć o sobie w czasie przeszłym, ale..."

Kinga Preis: "Mam 52 lata. Mogłabym myśleć o sobie w czasie przeszłym, ale..."
Fot. AKPA

Jakie plany może mieć pięćdziesięciolatka? Na co jest gotowa się porwać? Czym zaskoczyć siebie i innych? Czy dojrzałej kobiecie wypada nosić rudą perukę, uśmiechać się na ulicy do mężczyzn i przyciągać spojrzenia? A może więcej spokoju daje codzienność, bez aspirowania do przygód i niecodziennych doznań? O osobisty przepis na szczęśliwą dojrzałość pytamy Kingę Preis. Zagrała właśnie kobietę, która potrafi zrobić z niej święto radości. Nie tylko dla siebie..

Będzie burza, możemy przełożyć wywiad o godzinę? – pyta. Bo musi skosić ogród, zanim deszcz położy trawę. Była na wakacjach, ogród zarósł. Opowiada o tym jak sympatyczna sąsiadka. Taka jest. Normalna, serdeczna, bezpośrednia. W filmie Kingi Dębskiej "Święto ognia" jej bohaterka, Józefina, to właśnie pogodna sąsiadka. Obserwuje mężczyznę, który sam wychowuje dwie córki – jedna ma porażenie mózgowe, druga chce zostać primabaleriną. Wchodzi w skomplikowany świat tej rodziny i uczy jej członków radości życia. Jak? Sobą. Pogodą ducha, fantazją. Mówi: patrzcie na mnie i nie bójcie się żyć po swojemu. Za tę rolę Kinga dostała nagrodę dla aktorki drugoplanowej na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Twój STYL: Odwaga bycia sobą, docenianie małych radości – polubiłam to w Józefinie od razu. Czym urzekła panią?

Kinga Preis: Złożonością, której nie widać na pierwszy rzut oka. Józefina jest optymistką, bierze z życia garściami. Ale to niejedyna prawda o niej. Ukryty rys tej postaci dobrze oddaje zabieg, który zastosowałyśmy z Ewą Szwed, charakteryzatorką: Józefina nigdy nie pokazuje się światu taka, jaka jest. Nosi peruki, zmienia stylizacje. Zapytałam siebie, dlaczego używa masek? Bo w głębi duszy jest nieśmiałą, być może zranioną gdzieś po drodze kobietą. Przypomniał mi się dokument „I Love You” o Polkach, które wyjeżdżały do Egiptu w poszukiwaniu miłości. Jedna z nich była podobna do Józefiny, mówiła, że w Polsce czuje się wyrzucona na margines. Już nikt się za nią nie ogląda, nie zabiega o jej uczucia. A w Egipcie od 30-letniego chłopaka słyszy „Kocham cię”. I chociaż ta miłość nie jest szczera ani bezinteresowna, daje jej poczucie: choć przez chwilę jest dla kogoś ważna.

Mówi pani o „przezroczystości”, która rani wiele dojrzałych kobiet? Jesteśmy wartościowe, dobrze się czujemy i wyglądamy, a norma społeczna wpycha nas w szufladkę: nieatrakcyjne.

Mam 52 lata i mogłabym myśleć o sobie w czasie przeszłym, ale nie ma we mnie na to zgody. Ten wiek może być po prostu początkiem nowego rozdziału.

Bo pięćdziesięciolatka może zachwycić swobodą, niezależnością. Józefina uświadamia nam nasze tęsknoty. Rozbudza je. Kiedy widzę jej kolorowe suknie, myślę: dlaczego nie mam podobnych w szafie? Przecież mogę się tak ubierać.

Ona jest jak kolorowy ptak. Pamiętam pierwsze spotkanie na planie z fantastyczną kostiumografką Dorotą Roqueplo. Proponowała mi kolejne ubrania i pytała: „No, jak się w tym czujesz?”. Mówię: „Jako Józefina – genialnie. Ale jako Kinga raczej bym się tak nie ubrała”. Wbrew temu, co pewnie się ludziom wydaje, jestem dość wycofana. Józefina eksponuje duży biust, nie przejmuje się, że ma pokaźną pupę, krągłości. Nosi na przemian długie, krótkie, płomienne lub blond włosy. Ma odwagę i radość z pokazywania się w wielu odsłonach.

Ma też odwagę zagadywać młodych mężczyzn w kawiarni. W jej wieku to nie jest oczywiste. Przyznam się do czegoś: przyjaciółka i ja podsyłamy sobie czasem zdjęcia przystojnych mężczyzn z Instagramu. W sekrecie. Teraz pomyślałam: właściwie dlaczego robimy to skrycie? Przecież to normalne, że podobają nam się atrakcyjni faceci.

Absolutnie normalne. Mężczyźni w każdym wieku i sytuacji życiowej oglądają się za pięknymi kobietami. Bawi mnie, gdy kobiety mówią, patrząc na apetycznego faceta: Z łóżka bym go nie wyrzuciła… Wątek związany z  seksapilem jest w filmie ważny. A dla mnie osobiście intrygujący. Śmiałam się, że gdybym pojawiła się w domu w tej rudej peruce, opiętej czerwonej garsonce, mój Piotruś byłby w siódmym niebie! Pierwszy dzień zdjęciowy miał miejsce w szkole – w prowokacyjnej stylizacji, zalotna, przekonywałam dyrektora, że Nastka, nasza główna bohaterka, osoba z porażeniem mózgowym, powinna dostać szansę zdawania matury. I ten seksapil świetnie się tu sprawdził.

Hedonizm życiowy w zdrowych dawkach – to nakręcające. Patrząc, jak Józefina pije szampana – bo czemu nie? – zastanawiałam się, czy w życiu nie sięgamy po niego za rzadko?

 Z jakiegoś powodu: wychowania, a może wzorców kulturowych, uważamy, że nie wypada być w życiu do końca szczęśliwym. Trochę się nawet wstydzimy, gdy u nas wszystko dobrze. Albo zakładamy, że to stan przejściowy. Że za chwilę coś się wydarzy, bo szczęście nie może przecież trwać zbyt długo. Z drugiej strony, w mediach społecznościowych widać wielu tak nieskazitelnie ślicznych, szczęśliwych ludzi, że... trudno nie czuć w tym fałszu. Czasem oglądam na Instagramie Martynę Wojciechowską. Ona nie lukruje swojej historii i jest w sieci po coś. Pokazuje kobiety w różnych miejscach świata, silne, inspirujące. W to wierzę. Nie w kobiety przekonane, że ich wartość wynika z ceny ciuchów i auta, przy którym się fotografują.

Cały wywiad można przeczytać w listopadowym numerze Twojego STYLu.

993af8a4-6cae-4adf-8fbc-981b09349882

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również