Filipiny to wyspiarskie państwo na Pacyfiku kojarzące się przede wszystkim ze słońcem jak z bajki, śpiewem ptaków i przejrzystą, błękitną jak niebo wodą oceanu, w której roi się od delfinów. Jednak w Archipelagu Filipińskim jest pewna wyspa, na którą przez dziesiątki lat nikt nie przybywał z własnej woli. Tu Kiran Millwood Hargrave umieściła akcję książki „Wyspa na końcu świata”.
Hargrave (ur. 1990 r.) to brytyjska pisarka, która zadebiutowała w 2016 roku powieścią dla młodzieży „Dziewczynka z atramentu i gwiazd” (polskie wydanie – kwiecień 2019). Od tamtej pory napisała kilka kolejnych książek. I choć ostatnia z nich („The Mercies”, w W. Brytanii wydana w lutym 2020) jest powieścią jak najbardziej dla dorosłych, to Hargrave wciąż uznawana jest za autorkę młodzieżową. Ale czy słusznie?
Bohaterką „Wyspy na końcu świata” jest dwunastoletnia Amihan, dla której wyspa Culion to prawdziwy dom. Tu mieszka z matką, tu prowadzą niełatwe, ale za to pełne miłości życie. Aż któregoś dnia na wyspie pojawia się urzędnik, który zgodnie z nowymi przepisami, dzieli mieszkańców na sano – czystych i leproso – trędowatych, zabiera zdrowe dzieci chorym rodzicom i przewozi je do sierocińca na dalekiej wyspie Coron, gdzie skazane są na wykluczenie i samotność, odcięte od wszelkich kontaktów z rodzinami, nawet listownych. Culion bowiem to kolonia ludzi chorych na trąd. Akcja książki to pełna przygód opowieść o powrocie Amihan do matki.
Choć książka, niepozbawiona bajkowych i magicznych elementów, jest fikcją literacką, to jej sedno ma oparcie w prawdziwych wydarzeniach. Wyspa Culion istnieje naprawdę i w 1906 roku została przez rząd Stanów Zjednoczonych, które pod koniec XIX wieku przejęły kontrolę nad Filipinami, ustanowiona jednym z wielu leprozoriów, jakie funkcjonowały na świecie. Izolacja chorych jako metoda eliminowania źródeł zakażenia była przez stulecia jedynym sposobem walki z trądem (pierwsze lekarstwo odkryto dopiero w latach 30. XX wieku). Jeszcze w 1978 roku na wyspie Culion przebywało około 750 osób uznanych za trędowate, a dopiero w 2006 roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła wyspę obszarem wolnym od trądu. Do dziś kilkaset leprozoriów istnieje w Indiach, Chinach i Afryce, a jedno nawet w Europie, w rumuńskim mieście Isaccea. Choć ma ono oficjalny status szpitala, to tak naprawdę jest osadą o nazwie Tichileşti, w której mieszkają wyłącznie izolowani od świata ludzie chorzy na trąd.
W opowieści o losach Amihan autorka zręcznie konfrontuje uczucia rodzinne, przyjaźń i prawo do normalnego życia z okrucieństwem zaślepionych strachem ludzi. Choć teoretycznie jest to książka dla młodzieży, to jest ważnym głosem w dyskusji na temat uprzedzeń i wykluczenia, który powinien dotrzeć także do dorosłych, ponieważ, jak pisze Hargrave, „kiedy sprowadza się drugiego człowieka do jednej cechy – rasy, wyznania albo tego, kogo kocha – i nie patrzy się nań szerzej, to bardzo łatwo zapomnieć, że to wciąż człowiek”.
„Wyspa na końcu świata”, Kiran Millwood Hargrave
Wyd. Literackie, lipiec 2020