Wielkie kino ma tę moc, że potrafi opowiedzieć historię narodu przez pryzmat ludzkich emocji, konfliktów i namiętności. "Gangi Nowego Jorku" Martina Scorsese, który trafia do HBO Max, to właśnie taki film — brutalny, monumentalny i pełen pasji obraz, który pokazuje narodziny współczesnej Ameryki w jej najmroczniejszej odsłonie. Opowiada o narodzinach Ameryki, ale także o tym, że każde marzenie o nowym świecie ma swoją ciemną stronę.
Ten film jest arcydziełem. Dziełem wielkim i skończonym I przepięknie zagranym. Akcja przenosi widza do połowy XIX wieku – do Nowego Jorku, który nie przypomina jeszcze miasta znanego ze szklanych drapaczy chmur. To miejsce, gdzie o przetrwanie walczą biedni imigranci, gangi i politycy, a przemoc, korupcja i bieda są codziennością.
W centrum wydarzeń znajduje się młody Amsterdam Vallon (w tej roli Leonardo DiCaprio), który po latach wraca do dzielnicy Five Points, by zemścić się na człowieku, który zabił jego ojca – legendarnym przywódcy Irlandzkich imigrantów. Tym człowiekiem jest Bill Rzeźnik Cutting (genialny Daniel Day-Lewis) – charyzmatyczny i przerażający władca nowojorskiego półświatka.
Choć film opowiada o zemście, w rzeczywistości jest to historia o tożsamości – o tym, kim jesteśmy, komu jesteśmy wierni i jaką cenę płacimy za przynależność. Amsterdam, rozdarty między nienawiścią a fascynacją swoim wrogiem, odkrywa, że świat, w którym przyszło mu żyć, nie zna prostych podziałów na dobro i zło.
Scorsese z niezwykłą precyzją pokazuje, jak z chaosu i przemocy rodzi się nowy porządek – zalążek społeczeństwa, które dopiero uczy się demokracji, ale już nosi w sobie wszystkie jej sprzeczności.
"Gangi Nowego Jorku" to film, który zachwyca rozmachem. Scenografia, kostiumy i światło tworzą niesamowity, niemal teatralny realizm. Każdy kadr wygląda jak obraz – brudny, pełen detali, nasycony historią.
Wielkie wrażenie robią sceny walk i tłumów – brutalne, chaotyczne, ale choreograficznie dopracowane do perfekcji. Scorsese nie unika przemocy, ale nie używa jej dla efektu. To przemoc, która ma znaczenie – pokazuje, że narodziny wolności często okupione są cierpieniem.
W filmie błyszczy Daniel Day-Lewis – jego rola Billa „Rzeźnika” Cuttinga to jeden z najbardziej pamiętnych występów w historii kina. Jest magnetyczny, nieobliczalny, a jednocześnie pełen tragizmu.
Leonardo DiCaprio, wtedy jeszcze młody aktor, pokazuje ogromny potencjał emocjonalny – jego Amsterdam jest zdeterminowany, ale niepozbawiony wrażliwości. Cameron Diaz w roli Jenny Everdeane wnosi do tej brutalnej opowieści kobiecą siłę i delikatność zarazem.
Choć akcja filmu dzieje się w XIX wieku, przesłanie „Gangów Nowego Jorku” pozostaje zaskakująco współczesne. Scorsese pokazuje, że Ameryka została zbudowana nie tylko przez marzenia, ale też przez przemoc, ksenofobię i walkę o władzę. To opowieść o społeczeństwie, które wciąż uczy się tolerancji i równości – i o tym, że historia, nawet jeśli wydaje się zamknięta, zawsze wraca w nowych formach.
"Gangi Nowego Jorku" to nie tylko wielkie kino historyczne, ale też osobisty film Scorsese. Reżyser opowiada o swoim rodzinnym mieście – o jego mitach, mrocznych korzeniach i duchach przeszłości. Za ten projekt otrzymał 10 nominacji do Oscara, w tym za najlepszy film, reżyserię i rolę Daniela Day-Lewisa. Choć statuetki nie zdobył, zapisał się na zawsze w historii kina jako film, który redefiniował gatunek historycznego eposu.
To film o nas – o społeczeństwie, które nieustannie toczy wewnętrzną walkę. O tym, jak z gniewu, ambicji i bólu powstaje coś nowego. "Gangi Nowego Jorku" to kino pełne pasji i pytań – o lojalność, wolność i cenę, jaką płacimy za cywilizację. I choć od premiery minęło już ponad 20 lat, jego przesłanie nie straciło ani grama aktualności.
"Gangi Nowego Jorku" już w HBO Max.
20 października o godzinie 20:00 na żywo w twojstyl.pl
Transmisja za: