Lifting bez skalpela poprawia nie tylko owal twarzy, także kondycję skóry.
Zastosowanie lasera w medycynie estetycznej uchodzi za jedną z najskuteczniejszych metod odmładzania skóry. Laser emituje światło, które wnika w skórę i w niej zamienia się w ciepło. Nie podgrzewa całego obszaru, na którym jest wykonywany zabieg, a tylko wybrane struktury tkanek. Jeśli celem jest odmłodzenie, efekt termiczny zostaje nakierowany na włókna kolagenowe. One pod wpływem przegrzania obkurczają się, ale nie ulegają całkowitemu zniszczeniu. Następnie zaczynają regenerować się, co trwa kilkanaście tygodni. Gdy kończy się proces przebudowy kolagenu, skóra staje się sprężysta i gładka – intensywnie ujędrniona.
Proces odmładzania laserem polega na wykorzystaniu naturalnego mechanizmu skóry do naprawiania uszkodzeń. Stan zapalny w tkance wywołuje rzut cytokin, czynników chemicznych, które dają komórkom impuls do podziału, i w rezultacie prowadzi do regeneracji. Pomysł wykorzystania kontrolowanych uszkodzeń włókien kolagenowych w terapii laserem został przejęty z terapii mikroigłowej, czyli mechanicznego nakłuwania skóry. Historia pierwszego urządzenia, które niszczyło tkankę po to, by ją pobudzić do rewitalizacji, sięga 1996 roku. Wtedy praktykujący w Cape Town chirurg plastyczny Desmond Fernandes użył do zlikwidowania zmarszczek wałka z dziesiątkami cienkich igiełek, urządzenia o nawie derma roller. Pierwszy derma roller szybko zaczął być produkowany pod nazwą Roll-CIT (z ang. „roll” – wałek i CIT – Collagen Induction Therapy). Był prosty w budowie i w użyciu, a dawał rewelacyjne efekty. Skóra po wygojeniu była bardziej napięta.
Zainspirowany biostymulującym działaniem urządzenia Roll-CIT dermatolog Richard Rox Anderson postanowił stworzyć laser, który impulsami świetlnymi dziurkowałby skórę tak jak igły zastosowane w derma rollerze. W ten sposób powstał laser światłowodowy, urządzenie, które prześwietla naskórek i zostawia ślad po impulsie w głębiej położonych tkankach, tworząc w nich mikrokolumny oparzeń. W centralnej części kolumny oparzeniowej tkanka rozpada się pod wpływem silnego ciepła i wywołuje stan zapalny, co stymuluje skórę do regeneracji. Wokół kolumny oparzeniowej powstaje warstwa przegrzanych tkanek – dużo grubsza niż sama kolumna. W tej strefie dokonuje się przebudowa kolagenu. Stan zapalny trwa zaledwie kilka dni, ale przebudowa kolagenu zajmuje znacznie więcej czasu. Dlatego efekt ujędrnienia skóry uzyskuje się najwcześniej po trzech miesiącach. Można natomiast cieszyć się nim przez wiele miesięcy.
Wciąż poszukiwano doskonalszego rozwiązania. Dlatego eksperci medycyny estetycznej zwrócili uwagę na lasery frakcyjne CO2, które już wcześniej stosowano w dermatologii. Ich głównym działaniem jest resurfacing, czyli wygładzanie skóry w procesie pełnej dermabrazji. Resurfacing polega na jednorodnym odparowaniu ok. 150 mikrometrów górnych warstw skóry. Uzyskiwane w ten sposób efekty wygładzenia i odmłodzenia skóry są spektakularne. Zastosowanie lasera frakcyjnego CO2 ma jeszcze kilka zalet. Przy zastosowaniu małej lub średniej energii niepotrzebne jest znieczulenie. Zabieg trwa krótko i jest uniwersalny – może być stosowany na twarz, szyję, dekolt, dłonie, brzuch. Można łączyć go z innymi zabiegami medycyny estetycznej, np. z botoksem czy osoczem bogatopłytkowym, oraz z zabiegami chirurgii plastycznej.