Wellbeing

Zadbaj o kręgosłup w drodze (nie tylko podczas wakacji)!

Zadbaj o kręgosłup w drodze (nie tylko podczas wakacji)!
Fot. iStock

O, jaki ten samochód wygodny! Aż chce się wsiąść i jechać. Na pewno słyszeliście to wiele razy. I najczęściej to nieprawda. Wystarczy przejechać kilkadziesiąt kilometrów, żeby się o tym przekonać. Czy wygodnie jest tylko w autach ze specjalnymi, dopracowanymi fotelami? Na szczęście, nie.

Kręgosłup to nasze rusztowanie, na którym – w zależności od tuszy i postury – wisi (dosłownie) kilkadziesiąt lub (u panów) nawet więcej kilogramów. O tym jak ogromne siły działają na kręgosłup świadczy przykład ze... świata filmu. Szczególnie dynamiczne sceny kręci się za pomocą tzw. steady cam, czyli kamizelki z dopiętym, amortyzowanym ramieniem. Kamizelkę zakłada operator, który na mechanicznym ramieniu mocuje swoją kamerę. W praktyce to, przyjmijmy, 15 kilogramów (nie licząc masy steady cam). Fizyka jest jednak nieubłagana, więc nieduża masa skutkuje potężnym obciążeniem człowieka. Żeby to w jakiś sposób skompensować, steady cam ma potężne sprężyny. Ich napięcie ma nieco zrównoważyć cały układ, co jednak w praktyce nie zawsze się udaje. Operatorzy steady camów bardzo narzekają na zmęczenie. Po prostu kilka godzin pracy w taki sposób to gwarantowany ból kręgosłupa. Dokładnie tak samo jak w przypadku długiej jazdy samochodem. Niby nasze kilogramy leżą odpowiednio podparte, ale po kilkuset kilometrach ciągłych podskoków, ciągłego i bezwiednego spinania mięśni organizm jest zmęczony i doprasza się odpoczynku. Dlatego przyda się kilka rad. Na początek obejrzyjmy wasze samochody. Może mają coś, z czego nie korzystacie i teraz o tym przypomnimy? A może po prostu przyjmujecie złą pozycję za kierownicą?

Jak siedzieć, żeby nie bolało?

Ważne, żeby kręgosłup nie był wygięty i zarazem odpowiednio podparty. Dlatego ważna jest pozycja za kierownicą. Nie ma mowy o prowadzeniu w półleżeniu, ręce nie mogą być zanadto wyciągnięte (ani też nienaturalnie zgięte, co sugeruje zbyt bliskie przysunięcie do kierownicy), a ciało dobrze wtulone w fotel. Liczy się także regulacja zagłówka (nie służy do tego, żeby się na nim układać lecz do podparcia kręgosłupa szyjnego w razie zderzenia), możliwe podparcie lędźwi (taką regulację ma większość aut, nawet tych z niższych półek), nadto trzeba siedzieć równo, czyli na obydwóch pośladkach.

Włącz masaż!

Do niedawna masaż w fotelach był ekstrawaganckim luksusem. W samochodach takich jak Mercedes klasy S projektanci imitowali nawet efekt spa z gorącymi kamieniami. Na szczęście fotele z masażem są też w tańszych modelach, np. SUV-ach Peugeot. Warto poczytać instrukcję obsługi, żeby – gdy poczujemy zmęczenie – włączyć odpowiedni tryb i szybko rozluźnić mięśnie. Uprzedzamy, masaż może sprawić ból. Nie jest wprawdzie porównywalny z siłą człowieka, ale pneumatyczne siłowniki mają na tyle siły, że przy pełnej mocy mogą boleśnie podrażnić wasze lędźwie. Używamy masażu z głową! I pamiętając, że nie jest żadnym „kwiatkiem do kożucha”. Masaż działa, na co kierowca może zareagować sennością. Zwłaszcza, gdy włączymy ogrzewanie. W razie zmęczenia rozluźnimy się za bardzo...

Ćwiczenia na parkingu

Volkswageny podpowiadają, kiedy musimy odpocząć – co kilka godzin kierowca otrzymuje informację, że system proponuje odpoczynek. Rzeczywiście, co dwie-trzy godziny warto sobie zrobić kilkanaście minut przerwy. Chodzi o to, żeby się dotlenić, ale też rozciągnąć napięte mięśnie. To idealny czas, żeby wykonać kilka prostych ćwiczeń rozciągających. Ruch natleni tkanki i poprawi działanie mózgu. Jeżeli nie lubicie gimnastyki (tacy ludzie też się zdarzają), podpowiadamy – na parkingu można i warto poleżeć. Wystarczy czysta i sucha ławka, żeby się rozprostować.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również