Beata Topolska uczy na kursach angielskiego i – za darmo – w sieci. Jej internetowi "kursanci" mogą pełnymi garściami korzystać z jej niebanalnych patentów na przekazywanie wiedzy. I dlatego właśnie nominowaliśmy Beatę w plebiscycie Doskonałość Sieci!
Followersi Beaty Topolskiej na Instagramie nie tylko dostają darmowe lekcje angielskiego i możliwość szlifowania swoich językowych umiejętności, ale też sporą dawkę praktycznej wiedzy o kulturze brytyjskiej. – Angielski, którego uczy Beata, jest użyteczny i zabawny, a ona sama potrafi zmotywować swoich wirtualnych uczniów, dając im poczucie, że "the sky is the limit" – mówi Agata Młynarska, Ambasadorka akcji #poswojemu oraz opiekunka kategorii Edukacja.
View this post on Instagram
Na Twojej stronie można przeczytać, że język angielski fascynował Ci od kiedy pamiętasz. Co w tym języku jest Twoim zdaniem tak niezwykłego, że aż związałaś z nim swoje życie?
Beata Topolska: Język angielski towarzyszył mi już od najmłodszych lat i był jednym z tych przedmiotów, które sprawiały mi najwięcej przyjemności. Lubiłam go tak bardzo, że kiedy chodziłam do podstawówki rodzice musieli zapisać mnie na dodatkowe zajęcia, bo lekcje w szkole to było dla mnie zdecydowanie za mało. A ja chłonęłam ten język jak gąbka, bo wydawał mi się taki piękny! Do tej pory z łezką w oku wspominam oglądanie odcinków serialu "Przyjaciele", które nasza native speakerka puszczała nam na video, bo YouTuba przecież jeszcze wtedy nie było. (śmiech) Ale chyba najbardziej przełomowy okazał się dla mnie dopiero mój pierwszy samodzielny wyjazd do Londynu zaraz po maturze. Wizyta w tym mieście była moim wielkim marzeniem i pamiętam, że mało nie umarłam z radości, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam czerwoną budkę telefoniczną i słynny double-decker bus, ot tak jadący sobie po ulicy. To było niesamowite uczucie doświadczyć takiego pełnego zanurzenia w języku i kulturze, które cię fascynują, dlatego od tamtej pory myślałam: "ja tam jeszcze wrócę na dłużej!". I tak też zrobiłam, tylko kilka lat później.
Nauka języka obcego naprawdę może być bardzo przyjemna! Wielu dorosłym kojarzy się ze żmudnymi pracami domowymi, sprawdzianami i strachem przed popełnianiem błędów. Moją misją jest zmiana tych przekonań – zarówno w mojej pracy offline, jak i online.
Zawsze chciałaś uczyć, czy może miałaś kiedyś inny plan na wykorzystanie swojej znajomości języka angielskiego?
Tak naprawdę, gdyby ktoś mi kilkanaście lat temu powiedział, że będę kiedyś nauczycielką angielskiego, to w życiu bym mu nie uwierzyła! Szczerze mówiąc długo nie miałam jakiejś szczególnej wizji tego, jak chciałabym wykorzystać swoje umiejętności językowe. Wiedziałam tylko, że moja praca musi być w jakiś sposób związana z językiem angielskim. Jako lektorka pracowałam dorywczo już podczas studiów licencjackich, jednak wówczas traktowałam to raczej jako kolejne doświadczenie i nie wiązałam z tym jakichś dalekosiężnych planów. Na studia magisterskie wyjechałam do Londynu, który okazał się dla mnie prawdziwą szkołą życia. Próbowałam tam różnych zajęć – odbywałam praktyki w redakcji polskiej gazety dla imigrantów, pracowałam jako kelnerka i później jako sales manager w jednym z londyńskich wydawnictw. Ale to ciągle nie było TO. Co ciekawe, to znajomy podsunął mi pomysł kursu CELTA, czyli kursu metodycznego dla nauczycieli, który jest uznawany przez większość instytucji na świecie. Akurat planowałam powrót do Polski. Pomyślałam, że to idealna opcja dla mnie – będę mogła nie tylko używać angielskiego na co dzień i dzielić się z innymi swoją wiedzą, ale również, jeśli zechcę, uczyć w innych krajach. I można powiedzieć, że już podczas pierwszych kilku zajęć kursu "połknęłam bakcyla". A kiedy stanęłam po raz pierwszy przed grupą uczniów to, poza oczywiście sporym stresem, poczułam się dosłownie jak ryba w wodzie! Jak osoba na właściwym miejscu. (śmiech) I wtedy już wiedziałam, że nie ma odwrotu i że dokładnie to chcę robić w życiu.
View this post on Instagram
Co jest w Twoim zawodzie najprzyjemniejsze, a co najtrudniejsze?
Uwielbiam kontakt z drugim człowiekiem – i chyba dlatego tak dobrze odnajduję się w roli trenerki. Poczucie, że mam realny wpływ na poprawę czyichś umiejętności, a często co za tym idzie na jakość życia, jest bardzo budujące. Obserwowanie moich uczniów, którzy krok po kroku otwierają się na komunikację w obcym języku, wręcz rozkwitają językowo i faktycznie po jakimś czasie sami zaczynają bawić się angielskim, sprawia mi najwięcej satysfakcji. Bo nauka języka obcego naprawdę może być bardzo przyjemna! Wielu dorosłym kojarzy się ze żmudnymi pracami domowymi, sprawdzianami i strachem przed popełnianiem błędów. Moją misją jest zmiana tych przekonań – zarówno w mojej pracy offline, jak i online. A najtrudniejsze jest chyba łączenie tych dwóch sfer, bo to jest ogrom pracy na co dzień. Samo prowadzenie zajęć i konsultacji to często kilka godzin dziennie, a do tego dochodzą jeszcze "obowiązki" w mediach społecznościowych – tworzenie postów, odpisywanie na komentarze, nagrywanie Stories... Ale mimo tych wad, nie zamieniłabym tego na nic innego, bo długo pracowałam na to, żeby móc pracować na własnych warunkach i – no właśnie – #poswojemu.
Instagram daje teraz masę możliwości pokazywania treści językowych w nieszablonowy sposób! A ja w ogóle bardzo lubię wymyślać, jak w atrakcyjny sposób podrzucić mojemu odbiorcy jakieś praktyczne wyrażenie czy go zainspirować.
W 2014 roku założyłaś bloga, który jest skierowany zarówno do nauczycieli języka angielskiego, jak i osób uczących się tego języka. Co Cię do tego skłoniło? Jaki miałaś cel i plan?
Może mi nie uwierzysz, ale... to mój mąż, a wtedy jeszcze chłopak, namówił mnie do tego, żeby założyć bloga. (śmiech) Powtarzał mi: "Jesteś świetna w tym, co robisz. Masz tyle wiedzy do przekazania, może warto wyjść z tym do ludzi?". Na początku oczywiście się opierałam, miałam klasyczne wątpliwości każdego początkującego twórcy w stylu: "A kto te moje wypociny będzie czytał?!". Ale szybko okazało się, że właśnie czyta je mnóstwo osób! Wydaje mi się, że wówczas brakowało w sieci takiego miejsca, gdzie można było poczytać o blaskach i cieniach prowadzenia lektorskiej działalności, a przy okazji znaleźć ciekawe materiały do nauki czy porady dotyczące tego, JAK się uczyć, aby było to maksymalnie efektywne. Zależało mi przede wszystkim na tym, aby pokazać osobom uczącym się angielskiego, że zniechęcenie, które często towarzyszy nam w trakcie nauki języka obcego, zwłaszcza, gdy trwa ona dłuższy czas, może wynikać z błędnych przekonań, które w sobie nosimy. Przekonań, które można i trzeba wyeliminować, żeby móc nareszcie pokonać barierę językową, z która zmaga się większość Polaków. I mimo tego, że nie publikuję już aktywnie na blogu, a cały mój wysiłek inwestuję w Instagram, to do tej pory dostaję wiadomości prywatne od osób, które dzięki treściom na blogu zmieniły swoje nawyki, czy skorzystały z jakichś moich porad. I mówię tu zarówno o osobach uczących się, jak i innych nauczycielach i nauczycielkach.
View this post on Instagram
Jak wiele czasu poświęcasz przygotowując posty na Instagram i dlaczego zdecydowałaś się tak bardzo zaangażować właśnie w to medium?
Moje konto prowadzę regularnie od 2015 roku, więc można powiedzieć, że jestem trochę takim instagramowym dinozaurem. (śmiech) Ale dzięki temu miałam bardzo dużo czasu na to, żeby dobrze poznać swoją społeczność i to, jakich treści ode mnie oczekuje. Oczywiście kilka lat temu to medium wyglądało kompletnie inaczej, a zamiast postów edukacyjnych prym wiodły treści lifestylowe i zdjęcia typu flat lay. Mimo, że konkurencja wśród kont uczących języków obcych była nieporównywalnie mniejsza, to mam wrażenie, że jednocześnie trudniej było się przebić i zainteresować odbiorcę treściami edukacyjnymi, bo to nie one były wtedy "na topie". Teraz obserwuję odwrotne zjawisko, które ogromnie mnie cieszy. Instagram daje teraz masę możliwości pokazywania treści językowych w nieszablonowy sposób! A ja w ogóle bardzo lubię wymyślać, jak w atrakcyjny sposób podrzucić mojemu odbiorcy jakieś praktyczne wyrażenie czy go zainspirować. Dlatego językowe rolki zyskują coraz większą popularność na moim profilu, bo są nie tylko wartościowe pod względem merytorycznym, ale jednocześnie bardzo angażujące dla odbiorcy. Sytuacja win-win dla twórcy i dla społeczności można powiedzieć. (śmiech) Żadne inne medium – no może poza TikTokiem – nie daje obecnie takiej możliwości. Samo przygotowanie ich nie zajmuje mi bardzo dużo czasu w porównaniu na przykład z karuzelami, które potrafią pochłonąć nawet kilka godzin w ciągu dnia. Do rolek z wyprzedzeniem opracowuję "scenariusz" i decyduję, co i jak chcę konkretnie powiedzieć. Dzięki temu, kiedy przychodzi do nagrywania, jestem przygotowana i zajmuje mi to maksymalnie kilkanaście minut. Potem szybki montaż i gotowe. Ale ciągle pamiętam, jak męczyłam się przy edycji mojego pierwszego reelsa kilka miesięcy temu. Zajęło mi to wtedy pół dnia! (śmiech)
Zależało mi przede wszystkim na tym, aby pokazać osobom uczącym się angielskiego, że zniechęcenie, które często towarzyszy nam w trakcie nauki języka obcego, zwłaszcza, gdy trwa ona dłuższy czas, może wynikać z błędnych przekonań, które w sobie nosimy. Przekonań, które można i trzeba wyeliminować, żeby móc nareszcie pokonać barierę językową, z która zmaga się większość Polaków.
Z zawodu jesteś nauczycielem języka angielskiego i w ten sposób zarabiasz na życie, ale w mediach społecznościowych pracujesz za darmo. Skąd pomysł, żeby wolny czas poświęcać na nieodpłatne uczenie innych języka angielskiego?
Media społecznościowe wykorzystuję od początku swojej działalności w sieci nie tylko po to, aby dzielić się swoją wiedzą za darmo, ale również w celach marketingowych. Więc nawet jeśli za samą pracę w social mediach nikt mi nie płaci, to ten czas absolutnie nie jest stracony, bo pomaga mi budować moją markę osobistą. A tak naprawdę, to tylko z boku to wygląda na łatwe zadanie. Zarówno Instagram, jak i Facebook przyciągają nowe osoby zainteresowane moją ofertą zajęć czy konsultacji. Social media to też jeden z kanałów, który wykorzystuję, żeby sprzedawać moje autorskie e-booki. Skłamałabym gdybym powiedziała, że robię to tylko dla idei. (śmiech) Potrzeba dzielenia się wiedzą to tylko jeden z powodów, dla których jestem aktywna w mediach społecznościowych.
View this post on Instagram
Czy pamiętasz jakiś swój post, który zyskał wyjątkową popularność czy sprowokował najwięcej komentarzy?
Zwykle najbardziej "kontrowersyjne" posty na moim profilu to te dotyczące... pieniędzy. Nigdy nie bałam się – zarówno na Instagramie, jak i wcześniej na blogu – poruszać trudnych kwestii związanych na przykład z zarobkami nauczycieli i lektorów, czy komentować mniej przyjemne aspekty naszej pracy. A ponieważ o tym nadal niewiele się w naszej branży mówi, to każda wzmianka w tym temacie naturalnie przyciąga uwagę. Ostatnio bardzo popularne na moim profilu są też rolki, gdzie można sobie ze mną "porozmawiać" i poćwiczyć small talk. Można się poczuć trochę jak podczas faktycznego dialogu na żywo i chyba właśnie dlatego zyskują one aż tyle wyświetleń.
View this post on Instagram
Czy wiesz, kim są Twoi odbiorcy? Czy są wśród nich osoby, które ostatecznie trafiły do Ciebie na lekcje lub konsultacje indywidualne?
Oczywiście! Instagram jest w tym momencie moim głównym kanałem, za pomocą którego komunikuję się ze swoją społecznością, i to właśnie dzięki niemu zdobywam nowych kursantów. To bardzo miłe, kiedy moi obserwatorzy zamieniają się potem w moich uczniów i mogę nareszcie "twarzą w twarz" pomóc im w osiągnięciu ich językowych celów. Myślę też, że właśnie dzięki temu, że jestem obecna w sieci, wiadomo, czego się po mnie spodziewać. Jeśli ktoś wnikliwie obserwuje moje działania, na pewno łatwiej mu lub jej zbudować sobie mój obraz jako nauczycielki, i podjąć decyzję, czy nadajemy na tych samych falach. Wierzę, że odpowiednia "chemia" i pozytywna atmosfera podczas zajęć są bardzo ważne, i ogromnie ułatwiają sam proces nauki języka obcego. Ale ja chyba ogólnie mam duże szczęście jeśli chodzi o kursantów – w większości to osoby zmotywowane, pracowite, z którymi dogaduję się bez problemów.
View this post on Instagram
Jak planujesz dalej rozwijać swoją działalność w sieci? Czy myślałaś może o prowadzeniu podcastu lub tworzeniu treści na TikToka?
Pomysłów mam sporo, tylko gorzej z ich realizacją. (śmiech) Jeśli chodzi o TikToka to przyznam, że jakoś nie mogę się tam odnaleźć zarówno jako twórca, jak i odbiorca. Ale niewykluczone, że kiedyś się to zmieni. Obecnie skupiam się przede wszystkim na rozwijaniu tych kanałów, które już mam i... zarażaniu innych miłością do British English. Poza tym pracuję nad kolejnym e-bookiem, a co mi przyjdzie do głowy potem – to się okaże!
A kogo Ty obserwujesz na Instagramie i dlaczego?
Lubię i cenię twórców, którzy jednocześnie edukują i inspirują. Dlatego regularnie zaglądam na profile @whitepointeshoes i @monikakaminska_unofficial. Zasady szafy kapsułowej podglądam u @somethingwhite, która również została nominowana w innej kategorii, a więc fajnie się składa. Jeśli chodzi o "językowców", to niezmiennie uwielbiam treści u @panodfrancuskiego i @anglojezycznie. Oczywiście, jako psia mama mam też ulubione "pieskowe" konta, czyli @fisia_ofisial i @gluten_z_biszkopta.
Beata Topolska urodziła się i mieszka w Warszawie. Ta absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego i University College London od ponad 12 lat "pomaga innym pokochać język Szekspira". Gdy nie pracuje, czyta książki (głównie powieści i reportaże), spaceruje z ukochanym psem Zorką i planuje kolejne podróże.