Pieng to miasto, architektura i... memy. Magdalena Milert wykorzystuje media społecznościowe, żeby w mądry i zabawny sposób popularyzować dobry miejski design. Jej obserwatorzy nie tylko dowiedzą się, jak ważna jest dobrze zaprojektowana przestrzeń miejska, ale też nauczą się walczyć o miasto bardziej przyjazne mieszkańcom. Za tą działalność, razem z Ambasadorką kategorii Edukacja, Agatą Młynarską, przyznajemy Magdalenie Milert nominację do tytułu Doskonałość Sieci w 2. edycji akcji #poswojemu.
Magdalena Milert – absolwentka Politechniki Śląskiej. Z wykształcenia i doświadczenia jest architektką i urbanistką . Postanowiła jednak porzucić swój zawód, bo – jak sama tłumaczy – nie chciała robić "patodeweloperki". Jej blog, profil na Facebooku, a zwłaszcza konto na Instagramie dotyczą miast, gospodarki przestrzennej i urbanistyki. 30-latka pokazuje swoim obserwatorom między innymi, jak mogą wyglądać ulice, gdy się je "odbetonuje". Zwraca też ich uwagę na takie zjawiska jak wykluczenie transportowe, chaos przestrzenny czy nadmiar reklam w przestrzeni publicznej. Z jej Instagrama i bloga można się też dowiedzieć, na co zwrócić uwagę kupując mieszkanie lub planując wyprowadzkę z miasta. Mieszka i pracuje w Krakowie. Poza urbanistyką, jej pasją jest fotografia.
Co było dla Ciebie takim najsilniejszym bodźcem do porzucenia pracy w biurze architektonicznym i jaki miałaś plan na przyszłość w momencie podejmowania tej decyzji?
Byłam na długim L4, spowodowanym środowiskiem i charakterem pracy, standardami tego zawodu. W międzyczasie także udało mi się nieco "wyjść z mojej bańki" i poznałam ludzi z innych branż. Bardzo mi to otworzyło oczy, zobaczyłam jak można działać w inny sposób. Tym samym postanowiłam przejść najpierw na freelance graficzny, a potem, wraz z rozwojem pieingowych wydarzeń - założyć swoją firmę.
Architektura to zawód prestiżowy, sama mówiłaś o nim jako o zawodzie zaufania społecznego. Wyobrażam sobie, że decyzja o rezygnacji z pracy w biurze architektonicznym była zaskoczeniem dla Twojej rodziny, znajomych... Jak bliscy zareagowali na Twoją decyzję?
Nie, nie była ona zaskoczeniem. Wszyscy przyjęli to z pełnym zrozumieniem, bo wiedzą, jakie warunki panują w tej branży. Prestiż jest jedynie dostępny dla posiadających swoje pracownie - szefów, którzy już nie projektują, nie kreślą, ale zbierają pochwały od "prestiżowych" czasopism, które pokazują budynki z ich wspaniałej architektonicznej strony (a niekoniecznie z poziomu użytkownika). Wszystkim moim bliskim zależało na tym, żebym była zdrowa, a tego, niestety, nie mogłam osiągnąć nadal pracując.
Jak trafiłaś do Lab60+ (fundacji walczącej ze stereotypami starości) i w jaki sposób współpraca z tą fundacją wpłynęła na Twoje myślenie o architekturze i własnej przyszłości w zawodzie architekta?
Fundacja to przygoda jeszcze z czasów studiów, udało mi się z nią zdziałać kilka fajnych projektów, zdobyć trochę wiedzy o projektowaniu w rzeczywistości, bo działaliśmy z prawdziwymi przestrzeniami. To tam także nauczyłam się słuchać użytkownika - robiliśmy mnóstwo wywiadów. Myślę, że to dzięki tym doświadczeniom byłam w stanie nauczyć się prawdziwej empatii, szukać odpowiedzi na pytania projektowe, a nie zakładać, że mam rację, bo po prostu jestem projektantką.
View this post on Instagram
Jaki miałaś plan i cel, tworząc swojego bloga i zakładając profil na Instagramie?
Chciałam dzielić się wiedzą. Zawsze miałam dar do mówienia o trudnych rzeczach prosto, na studiach moje notatki cieszyły się dużą popularnością. Okazało się także, że to fajny temat, których ludzi interesuje, bo wcześniej po prostu nie widzieli tego aspektu.
Kim są Twoi odbiorcy? Czy to bardziej studenci architektury, społecznicy-zapaleńcy czy też "zwykli" ludzie?
Moimi użytkowniczkami są głównie kobiety w wieku 18-35 lat, do których trafia to, co piszę. Mam u siebie sporo studentek architektury, gospodarki przestrzennej, ale oczywiście także aktywistek i całe stowarzyszenia. Są także inne, duże konta, ale bardzo często to właśnie ci zwykli ludzie. I bardzo mi na tym zależy, żeby tak zostało - żeby można było tu do mnie właśnie zaglądać będąc laikiem, bo miasto, to ludzie.
View this post on Instagram
Jak czasochłonne jest przygotowywanie publikacji na bloga i postów na Instagram? Czy traktujesz te zajęcia jak pracę?
Tak, Pieing to już firma, więc dokładnie tyle czasu spędzam tworząc treści. Średnia dzienna samego Instagrama to około 5h.
Czy pamiętasz moment, w którym zauważyłaś zintensyfikowanie zainteresowania swoją działalnością w sieci? Czy jakiś konkretny post lub wpis przyciągnęły do Twoich mediów społecznościowych większą liczbę obserwatorów?
Na pewno nie było takiego jednego momentu, to raczej cykl wydarzeń na różnych poziomach. Początkowo skupiałam się na robieniu... memów o tym, jak wygląda planowanie przestrzenne u nas w Polsce, dopiero potem wstąpiłam do Klubu Jagiellońskiego, gdzie napisałam tekst "Polska szkoła psucia przestrzeni publicznych" - dzięki temu zostałam zaproszona na kilka konferencji. Równocześnie zaczęłam tworzyć treści opisujące dane zjawiska. Ludzie zaczęli to udostępniać, dzielić się spostrzeżeniami i tak to zaczęło rosnąć - organicznie.
View this post on Instagram
Mamy wrażenie, że Twoja blogowa i instagramowa działalność nie tylko dostarcza odbiorcom wiedzę i praktyczne wskazówki, ale też zachęca ich do aktywnego kształtowania przestrzeni wokół siebie. Czy miałaś jakieś sygnały od swoich odbiorców, z których wynikało, że pod Twoim wpływem podjęli oni jakieś konkretne działania w kierunku zmiany swojego otoczenia?
Tak, bardzo często i bardzo się z tego cieszę. Skala jest różna - od wytykania złego parkowania i zgłaszania tych spraw na policję czy straż miejską, przez zakładanie ogrodów w swoich wspólnotach, aż po pisanie petycji. Super widzieć takie rzeczy!
View this post on Instagram
W jednym z wywiadów powiedziałaś - parafrazując - że nie ma jakiegoś skończonego, idealnego miasta jako celu do osiągnięcia, ale raczej wciąż trwający proces zmiany i stałe dążenie miasta do bycia lepszym. A jesteś w stanie wskazać polskie miasto najbliższe temu ideałowi?
Myślę, że można raczej wskazać szereg zmian w różnych miastach, niż jedno konkretne miasto. Na pochwałę według mnie zasługuje Jaworzno ze swoją Wizją Zero*, Kraków z Ogrodami Krakowian** oraz pop-up lines*** (pojawiające się ścieżki rowerowe), czy Gdańsk i tamtejsze ogrody deszczowe****.
A jakie konta na Instagramie lub blogi obserwujesz?
Obserwuję znajomych oraz @kasiacoztymseksem, @aniamaluje, @whitepointshoes, @bal_architektek oraz @z_pamietnika_policjantki.
*Wizja Zero to dążenie do całkowitego wyeliminowania śmiertelnych wypadków z udziałem pieszych, jakiego podjęły się władze Jaworzna. W ramach tego projektu przebudowano najbardziej niebezpieczne ulice, stopniowo kameralizowano ruch na drogach, ograniczano ruch samochodowy w obrębie centrum miasta, wprowadzano zmiany zniechęcające do nieprzepisowej jazdy (np. ronda, zwężanie jezdni czy zmiana jej faktury). Jednocześnie utworzono dwie obwodnice pozwalające na szybkie przemieszczanie się zmotoryzowanych. Za to w centrum Jaworzna, w miejscach uwolnionych od ruchu samochodowego, przybyło zieleni i ławek.
**Ogrody Krakowian to projekt realizowany od 2016 roku przez Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie, którego celem jest stworzenie w przestrzeni miejskiej małych terenów zielonych - tak zwanych parków kieszonkowych (o powierzchni nie przekraczającej 5000 m2). W ramach tego projektu w Krakowie ma powstać 18 mini parków.
***Pop-up lines to tymczasowe trasy rowerowe wyznaczone na ulicach.
****Ogrody deszczowe to niewielkie parki retencyjne stworzone w Gdańsku w 2019 roku. Ich zadaniem jest zatrzymywanie wody w miejscu tak, żeby odciążyć sieci kanalizacyjne. Posadzono w nich rośliny, które nie tylko zatrzymują, ale też oczyszczają wodę opadową.