Joanna Kozłowska, twórczyni bloga Działaj Dziewczyno przekonuje, że wysoka wrażliwość nie jest i nie musi być przeszkodą w życiu. Potrafi być wręcz atutem. Na swoim blogu i w mediach społecznościowych teorię przekuwa w praktykę, opiera się na naukowych badaniach oraz osobistej teorii i podpowiada, jak dobrze i szczęśliwie żyć jako WWO. Przy okazji rozpoczyna jedyną w swoim rodzaju, spokojną rewolucję, do której przyłącza się coraz więcej osób. Nic dziwnego! Wysoko Wrażliwe Osoby stanowią ok. 20 procent społeczeństwa. Razem z Ambasadorką kategorii Selflove Joanną Koroniewską przyznajemy Joannie Kozłowskiej nominację do tytułu Doskonałość Sieci w 2. edycji akcji #poswojemu za dodawanie wysoko wrażliwym osobom supermocy.
Pojęcie wysokiej wrażliwości do powszechnego obiegu wprowadziła amerykańska psycholożka Elaine N. Aron dopiero w połowie lat '90, przynosząc ulgę i zrozumienie milionom osób na całym świecie, które przez lata borykały się z dziwnym społecznym nieprzystowaniem społecznym.
W dniu, w którym dowiedziała się o swojej wysokiej wrażliwości, ulgę poczuła również Joanna Kozłowska, która przez wiele lat poszukiwała odpowiedzi na pytanie, dlaczego jej zachowanie jest tak "inne" od tych powszechnie przyjętych. I w tym miejscu historia mogłaby się w zasadzie skończyć. Ale właśnie tutaj się zaczyna. Joanna stworzyła bloga Dziewczyno Działaj, aby swoim doświadczeniem oraz wiedzą dzielić się z innymi. Na blogu oraz swoich mediach społecznościowych Kozłowska podpowiada, jak z wysokiej wrażliwości zrobić atut i napęd do działania. Bez stresu, bez napięcia, w zgodzie ze sobą, po prostu #poswojemu.
Joanna Kozłowska - studentka psychologii, blogerka, ma 27 lat, pochodzi spod Szczecinka. Z zawodu jest fotografem produktowym. Na przełomie 2020/2021 stworzyła profil Dziewczyno Działaj (www.dziewczynodzialaj.pl), aby szerzyć wiedzę na temat wysokiej wrażliwości. Ma zamiar zostać neuropsychologiem, aby przeprowadzać badania naukowe o wysokiej wrażliwości w Polsce.
Czy pamiętasz moment, w którym wszystkie elementy układanki wskoczyły na odpowiednie miejsce i odkryłaś, że jesteś osobą wysoko wrażliwą?
JOANNA KOZŁOWSKA: Pamiętam ten dzień doskonale. Po kilku latach terapii postanowiłam skorzystać z pomocy psychiatry, bo czułam jakbym kręciła się w kółko. Nie mogłam przepracować zachowań, które już nie miały prawa występować, a jednak wciąż mi ciążyły. Wraz z terapeutą uznałam, że farmakologia jest tu niezbędna, bo od siebie zrobiłam absolutnie wszystko, co mogłam. Okazało się, że rzeczywiście miałam niski poziom serotoniny i dopaminy, ale zachowania, które mi ciążyły nie były do przepracowania, bo wynikały z wysokiej wrażliwości, determinowanej genetycznie i po prostu musiałam nauczyć się z nimi żyć. Ulga jaką poczułam, że ja już nie muszę z niczym walczyć, że już nie muszę dopasowywać się do schematów była ogromna. Ten dzień znacząco zmienił moje życie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Odkąd pamiętam czułam się bardzo dziwną osobą – tak piszesz o sobie na swojej stronie. Też masz wrażenie, że jesteśmy świadkami małej rewolucji, w które normalizujemy coraz więcej rzeczy, dotąd uważanych właśnie za dziwne?
Mam takie wrażenie i jestem z tego powodu ogromnie szczęśliwa! Wszelkie stany depresyjne, lękowe, ataki paniki często biorą się stąd, że próbujemy za wszelką cenę dopasować się do schematu, który uznawany jest za jedyny słuszny, a niekoniecznie pasuje do naszej osobowości. Wydaje nam się, że droga prowadzi tylko w górę, że powinnyśmy każdego roku dokonywać nowych rzeczy, zaliczać nowe pułapy (stabilna praca, założenie rodziny, kupno domu…), a jak nic się nie zmienia czujemy się przegranymi. Mamy do siebie okropny żal, że nie ma w nas tyle woli walki i determinacji ile -wydaje nam się - mają inni. A ja chcę, żeby wreszcie wybrzmiało, że tak się zdarza i jest to zupełnie normalne.
Nie ma jednej drogi, jednego sposobu na życie, który pasuje wszystkim i wszyscy w nim sprawnie funkcjonują. Nie trzeba się tego bać, wstydzić. Nie trzeba się chować, pogrążać w smutku. Jestem przekonana, że gdybyśmy w takich momentach okazywali sobie wsparcie i zrozumienie uniknęlibyśmy wiele załamań nerwowych. Wystarczy zrozumieć, że każdy z nas startuje z innego poziomu, z innymi zasobami, że każdy z nas ma inną wytrzymałość w różnych warunkach i inną odporność na stres. Każdy z nas spotyka inne przeszkody, a rozterki nie oszczędzają nikogo. Jedni z nimi poradzą sobie lepiej, a drudzy potrzebują więcej czasu lub wsparcia. Nie trzeba się wstydzić, że czasem z czymś radzimy sobie dużo gorzej niż inni. Cieszę się, że wreszcie się o tym mówi.
Jesteś częścią tej rewolucji i tej normalizacji. Czujesz to?
Zdecydowanie to odczuwam, bo nie ma dnia bez wiadomości, w której nie otrzymałabym podziękowania za moją pracę. Wzrusza mnie to ogromnie kiedy czytam, że ktoś nie tylko przestał uważać się za dziwaka, czy wręcz osobę przegraną, ale teraz czuje, że naprawdę jest wyjątkowy! W wiadomościach często napisane jest, że moje posty zrzuciły ogromny ciężar z pleców, że teraz wreszcie życie zaczyna być piękne, bo już wiadomo jak działać i że nie jest się samemu. Ja jeszcze niedawno czułam się zupełnie tak samo, więc te uczucie ulgi udziela się również mi.
Twój profil na Instagramie działa raptem od stycznia, a już zgromadziłaś ponad 40.000 obserwatorów. Czy to oznacza, że WWO (WWO - skrót od wysoko wrażliwa osoba) jest więcej? Czy to znak tego, że tak bardzo potrzebujemy, aby ktoś nas przysłowiowo wziął za rękę, poprowadził i pokazał jak żyć?
Dałabym wiele, żeby ktoś w pewnym momencie życia wskazał mi, czym konkretnie determinowane są moje zachowania i jak mam współgrać ze swoim typem osobowości. Chciałabym przeczytać, że nie każdy organizm ma taką samą odporność na stres, czy zasoby energetyczne na spotkania z innymi i to nie jest nic złego - nie świadczy o byciu leniwym, mało konsekwentnym, czy aspołecznym. Jakbym nie musiała rozpracowywać tego sama, oszczędziłabym przynajmniej kilka lat kręcenia się w kółko. Nie dziwi mnie więc, że ludzie potrzebują, żeby ktoś im wskazał w jaki sposób można funkcjonować i że nie ma jedynego słusznego planu, który pasowałby do wszystkich.
W zależności od badań szacuje się, że WWO w społeczeństwie jest około 20%. To aż 1/5 populacji! Zaokrąglając, że w Polsce żyje 40 000 000 ludzi, mamy ponad 6 000 000 wysoko wrażliwych osób. Jestem szczęśliwa, że tak szybko udało mi się dotrzeć aż do 40 000 WWO. Widać że naprawdę jest zapotrzebowanie na takie treści. Równocześnie cieszy mnie to, że jest jeszcze mnóstwo osób, do której nie dotarłam - to mnie motywuje, żeby się rozwijać i nie przestawać tworzyć.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Czy dla WWO prowadzenie profilu w mediach społecznościowych jest dużym wyzwaniem? Czy były jakieś bariery, które musiałaś pokonać?
Wydaje mi się, ze wysoka wrażliwość sama w sobie nie jest ogromną przeszkodą do tworzenia w social mediach. Tak może się wydawać, bo utarło się, że WWO musi być cicha i nieśmiała, a to nieprawda. Wiadomo, że duża część wysoko wrażliwych ma mniejszą odporność na krytykę, ale nie jest to coś, czego nie da się pokonać. Jest to również mój problem, ale jedną barierę już pokonałam i nauczyłam się już ignorować drobne szpileczki, które świadczą tylko o frustracji osoby, która ma potrzebę w ten sposób się dowartościować. To nad czym jeszcze pracuję to nie odbierać konstruktywnej krytyki jako porażki.
Osoby wysoko wrażliwe są bardzo obowiązkowe i czują ogromną odpowiedzialność za to, co od siebie dają - czy to w pracy, czy w życiu. Jeżeli popełnią błąd, odbierają to jako ogromną klęskę, wraz z którą pojawiają się myśli, że się do tego nie nadają, że jak mogły cokolwiek przeoczyć, że ten jeden upadek skreśla wszystkie dotychczasowe osiągnięcia. To właśnie nie hejt, a konstruktywna krytyka tego w co wkładamy dużo energii, odbiera nam chęć do działania. Nie dlatego, że była niesłuszna, a właśnie dlatego, że była w pełni uzasadniona. To mnie boli najbardziej, ale pracuję nad tym.
Co takiego daje internet Tobie, że chcesz być w nim obecna?
Internet daje mi możliwość dotarcia do ogromnej ilości ludzi, których w żaden sposób nie namierzyłabym w codziennym życiu. Pamiętam ten moment, w którym byłam na dnie, czując że już nic dobrego mnie nie spotka i wiem ile dało mi zrozumienie, czym jest wysoka wrażliwość, jak należy z nią żyć. To uczucie przegrania wszystkiego było okropne. Ja naprawdę wierzyłam, że jestem jakaś uszkodzona. Nie mogę znieść myśli, że gdzieś ktoś leży z takim samym bólem i zrezygnowaniem. Cieszę się, że jest internet, w którym mogę mówić głośno, że wszystko jest w z nami w porządku.
„Cała ja”, „Zgadzam się w stu procentach” – sporo na Twoim profilu takich właśnie komentarzy. Czy zdarza Ci się poznawać pozytywne skutki swojej pracy? Odbierasz pozytywny feedback? Dostajesz na skrzynkę historię, w których dziewczyny dzielą się swoimi sukcesami, które zainspirowałaś?
W swoim telefonie mam osobny folder, gdzie gromadzę screeny ze wszelkimi historiami i podziękowaniami. W momentach kryzysu czytam je, żeby uzmysłowić sobie, że realnie komuś pomogłam zmienić życie, nierzadko je uratować - co wydaje mi się abstrakcyjne, bo nie było momentu, w którym poczułam się jakąś rewolucjonistką, czy bohaterką. Większość tych wiadomości to treści, w których jest napisane „Po prostu dziękuję. Siedzę, zalewam się łzami i czuję, że ktoś mi zdjął ogromny ciężar z pleców”. Zdarzają się też bardziej szczegółowe historie: o naprawionych związkach i rodzinnych relacjach, o zmianie pracy, o podjęciu decyzji o pójściu na psychoterapię. Mam też wiadomość od psychoterapeuty, który powiedział, że moje treści przyspieszyły terapie jego pacjentki, czy od Pani psychiatry, która powiedziała, że do gabinetu przyszła osoba z moim ebookiem, którego przeczytała również jej rodzina i wreszcie wiedzą, z czym się mierzą. Mam łzy w oczach jak teraz o tym myślę. Nie mogę uwierzyć, że realnie się do tych zmian przyczyniłam.