Relacje

Dobra edukacja dzieci: priorytet czy zbytek? Klasa średnia wydaje fortunę na szkoły i studia

Dobra edukacja dzieci: priorytet czy zbytek? Klasa średnia wydaje fortunę na szkoły i studia
Fot. Getty Images

Niektórzy rodzice są gotowi poświęcić cały swój czas i zasoby finansowe (a nawet się zadłużyć), żeby zapewnić dzieciom jak najlepszą edukację. Inni uważają, że nie można przesadzać i trzeba myśleć także o sobie. "My nie mieliśmy korepetycji ani zajęć dodatkowych, a jednak daliśmy sobie w życiu radę!"– mówi jedna z mam. Druga jednak ma zupełnie inne priorytety, a dobro dzieci stawia ponad swoje potrzeby.

Elwira: nie zrezygnuję z własnych marzeń i przyjemności

Kiedy moja przyjaciółka Kaśka powiedziała, że wzięli z mężem kredyt po to, żeby opłacić zajęcia pozalekcyjne czwórki swoich dzieci, złapałam się za głowę! Zgadzam się, że edukacja i rozwój są ważne, ale niektórzy rodzice naprawdę przesadzają. Dzieciaki Kaśki nie maja wolnej chwili - prywatne lekcje śpiewu, balet, tenis, dodatkowe zajęcia z angielskiego pochłaniają cały ich czas. A rodzicom drenują kieszenie! Ja mam 10-letnią córkę i 12-letniego syna. Oczywiście, chcę dla nich wszystkiego, co najlepsze. Ale uważam, że są pewne granice, a nam, rodzicom, też należy się coś od życia. Nie zamierzam rezygnować ze wspólnych wakacji, wyjść z mężem do kina, teatru czy uczczenia od czasu do czasu jakiejś ważnej okazji w restauracji – ciężko na to pracujemy i nie będziemy czekać do emerytury, żeby spełnić swoje marzenia. Zwłaszcza, że nie wiem, czy wtedy pozwoli nam na to zdrowie i zasoby finansowe…

Nie uważam jednak, żeby moje dzieci były poszkodowane. Oboje korzystają z dodatkowych zajęć w szkole – Janek gra po lekcjach w siatkówkę, Amelka zapisała się do kółka plastycznego i do chóru. Opłacam im lekcje pływania na pobliskim basenie. Ale już zajęcia z programowania dla syna udało się znaleźć bezpłatne, bo dom kultury w naszym miasteczku dostał na to dofinansowanie. Trzeba było trochę poszukać, podzwonić, ale dzięki temu nie wydaję dodatkowych kilkuset złotych miesięcznie. Mogę odkładać na wyjazdy, które moim zdaniem też są ważnym elementem edukacji dzieci. Pozwalają im poznawać świat, otwierać się na zwyczaje innych ludzi, ćwiczyć mówienie w obcych językach. Poza tym spędzamy razem wartościowy czas, budujemy rodzinne relacje, razem się bawimy – a to moim zdaniem najważniejsze!

Mirka: zrobię wszystko, żeby ułatwić dzieciom dobry start

Od zawsze wierzyłam, że edukacja to podstawa i klucz do lepszego życia. Ja nie miałam szansy na zrealizowanie swoich planów – rodzicom nie powodziło się najlepiej, więc nie uczyłam się, jak niektóre koleżanki, gry na pianinie albo skrzypcach, nie chodziłam na dodatkowe lekcje angielskiego. Po liceum poszłam do szkoły dla pielęgniarek, a zaraz potem do pracy. Kiedy zostałam mamą, obiecałam sobie jedno: zrobię wszystko, żeby moje dzieci mogły rozwijać swoje talenty, spełniać marzenia i w przyszłości odnosić sukcesy w pracy. Moi synowie są mądrzy, ciekawi świata i wiem, że mogą wiele osiągnąć. A ja im w tym pomogę. Dlatego nie żałuję pieniędzy na dodatkowe zajęcia. Zależy mi, żeby po podstawówce dostali się do dobrych szkół, poszli na studia, zrobili kariery. Obaj chodzą więc na angielski i niemiecki. Raz w tygodniu na pianino. Może nie zostaną wirtuozami, ale muzyka uczy cierpliwości, systematyczności. I podobno rozwija zdolności matematyczne! W soboty – zajęcia z robotyki.

To drogie, wiem. Ale kiedy widzę, jak budują swoje pierwsze konstrukcje, jak się cieszą, że coś działa, nie tylko uczą się kreatywności, ale też budują wiarę w siebie – a wiem, że to ważne. Dlatego nie planuję urlopów pod palmami. Nie kupuję sobie co sezon nowego płaszcza – mogę chodzić w tym samym nawet przez kilka lat. Niektórzy mówią, że przesadzam. Przyjaciółki namawiają mnie czasem na babskie wypady – one regularnie jeżdżą na weekendy z jogą albo „city breaks” do europejskich miast. Przekonują, że mnie też coś się od życia należy. Ale ja konsekwentnie odmawiam. I nie uważam tego za poświęcenie. Dla mnie wykształcenie chłopców jest sprawa najważniejszą. I najbardziej na świecie uszczęśliwia mnie widok ich rozpromienionych twarzy, gdy zdobędą nagrodę za swoje osiągnięcia.

 

Wszystko dla dzieci – większość Polaków stawia ich potrzeby na pierwszym miejscu

Z raportu "DA SIĘ! Polacy w akcji" Smartney Grupa Oney (sierpień 2025) wynika, że aż 92 proc. rodziców jest skłonnych z rezygnować z własnych potrzeb, żeby zapewnić dzieciom dostęp do edukacji. Chcemy zapewniać im jak najlepsze możliwości rozwoju i dla większości z nas jest to priorytetem. Co piąty badany regularnie ogranicza swoje wydatki, aby opłacić pozaszkolne zajęcia dzieci – a te nie są tanie. Są rodziny, które na zajęcia językowe, sportowe, artystyczne czy korepetycje wydają ponad 1000 zł miesięcznie. Tylko 8,2 proc. Polaków zadeklarowało, że nie zamierza stawiać edukacji dzieci ponad własne potrzeby. Znacznie większa grupa, bo niemal 28 proc. ankietowanych stwierdziło, że są gotowi wziąć kredyt (lub już z niego skorzystało), żeby móc pokryć wydatki na dzieci.

Z czego rezygnujemy najczęściej? Z szeroko pojętych przyjemności. Ponad 40 proc. Polaków rzadziej jada poza domem, 38,1 proc. rezygnuje z koncertów, spektakli i innych wydarzeń kulturalnych; 44 proc. ogranicza wydatki na artykuły niebędące pierwszej potrzeby, jak np. sprzęt elektroniczny, biżuteria. Jedna trzecia rodziców rezygnuje z własnego hobby, po to, żeby dzieci mogły rozwijać swoje pasje. A 28 proc. decyduje się zrezygnować z urlopów i wakacyjnych wyjazdów, żeby w ten sposób zaoszczędzić pieniądze.