Literatura erotyczna trafiła na listy książkowych hitów, w księgarniach ma miejsce obok dzieł uznanych autorów. Skąd jej popularność? Co nas pociąga? Idziemy za literacką modą? A może odezwała się w nas potrzeba uwolnienia tego, co ukrywamy, a czego pragniemy? I już się nie wstydzimy? Mówią nasze czytelniczki, komentuje seksuolog, Andrzej Gryżewski.
Chciałabym i wstydzę się Alicja (45 lat), prawniczka z Wrocławia: Byłam zdziwiona, gdy przyjaciółka opowiedziała mi, że partner kupił jej erotyczne kajdanki. Wychowałam się w domu, gdzie o takich sprawach nie rozmawiało się głośno, wszystkiego uczyłam się w praktyce, raczej w wersji zachowawczej. Choć przyznaję... ciągnęło mnie czasem do doświadczeń, o których tylko słyszałam. Zastanawiałam się, co się wtedy czuje i jak się to robi technicznie. W książkach obyczajowych czytałam ładne opisy zbliżeń, ale nic nie było powiedziane do końca. Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po powieść erotyczną, doznałam kilku olśnień. Szczegółowe opisy przybliżały mnie do czegoś, co dotąd tylko sobie wyobrażałam albo co widziałam kilka razy w filmach porno, choć takich filmów nie lubię. Naruszają moją granicę dobrego smaku. Gdy je oglądam, czuję się skrępowana, ale gdy czytam, skrępowanie znika. Książka jest czymś intymniejszym. Dzisiaj sięgam po taką literaturę, choć się tym nie chwalę. I czuję, że mnie to zmienia – z większą swobodą rozmawiam o seksie. I w sypialni stałam się bardziej pomysłowa. Mój partner... jest trochę zaskoczony, a ja lubię wyraz zdziwienia na jego twarzy.
Twój Styl: Kobiety realizują fantazje wyjęte z książek E.L. James i Blanki Lipińskiej czy wystarczy, że przeżyły je w wyobraźni?
Andrzej Gryżewski: Moim zdaniem 80 procent kobiet decyduje się na celowe niespełnienie fantazji. Rozumiemy, że podniecające marzenia to jedno, a rzeczywistość – drugie. Bywa jednak, że scenariusze z książek erotycznych pomagają w rozwinięciu kreatywności w sypialni. To ważne zwłaszcza dla tych kobiet, które wychowywano na „porządne”, wstydliwe i uczono, że nie powinny myśleć o „tych rzeczach”. Trudno zmienić tak głęboko zakodowany przekaz. Miałem pacjentów – ona bizneswoman twardo negocjująca z partnerami handlowymi. W swojej firmie żelazna dama. On – zachwycony jej stanowczością. Zakochał się w kobiecie władczej, a potem poszli do łóżka i... „Żona w sypialni w ogóle nie jest sobą. Leży jak trusia, cicha, pokorna” – żalił się. Ona też nie lubiła siebie w roli kochanki. Zaczęła czytać literaturę erotyczną i okazało się, że to też może być forma edukacji seksualnej! Oczywiście jest wiele książek złych, ale pojawiają się też świetne: „Święto trąbek” Marty Masady czy „Terapia narodu za pomocą seksu grupowego” autorki kryjącej się pod pseudonimem Arundati. Ze świeżynek polecam książkę profesora Remigiusza Ryzińskiego „Moje życie jest moje”. Uważam, że to najlepsza pozycja o seksie w te wakacje. Można się tymi lekturami zainspirować.
TS: W książce „Dzieciństwo w cieniu rózgi” Anny Golus przeczytałam, że jedną z konsekwencji doświadczania przemocy w dzieciństwie jest upodobanie do praktyk BDSM. Tu też można szukać przyczyn popularności takich książek erotycznych?
AG: Tak. Z raportu przygotowanego dla Rzecznika Praw Dziecka wynika, że ponad 40 procent Polaków wciąż uważa karanie dzieci klapsami za akceptowalne. Sporo. A wiele lat temu lanie było praktyką powszechną. To wybuchowa mieszanka: miłość do rodzica, ból fizyczny i upokorzenie. Pod jej wpływem może wytworzyć się ryzykowny wzorzec, w którym atrakcyjny seksualnie będzie dla kobiety nie ten, kto dba, ale ten, kto pchnie, uderzy, poniży słownie.
TS: To naprawdę tak może działać?
AG: W seksuologii nazywamy to przymusem powtarzania: ktoś szuka tych samych doznań, co w dzieciństwie, bo tylko doświadczenie przemocy przynosi satysfakcję. Zdarzało mi się słuchać w gabinecie wstrząsająco smutnych opowieści. Pamiętam ładną kobietę, córkę policjanta, który bił żonę i córkę. Tej kobiecie rozpadały się wszystkie związki. Była właścicielką agencji nieruchomości, umawiała się z mężczyznami majętnymi, kulturalnymi. I nic. Aż spotkała na dyskotece dresiarza, kiedyś w trakcie stosunku uderzył ją w twarz. Przeżyła orgazm. Potem regularnie ją bił. Krzywdziła samą siebie, ale coś ją w tym pociągało. Terapia, która ma na celu odwrócenie takich tendencji, jest długotrwała.