Społeczeństwo

Zapewniał, że muzułmanin może mieć tylko jedną żonę. Potem pojawiła się ona…

Zapewniał, że muzułmanin może mieć tylko jedną żonę. Potem pojawiła się ona…
Fot. Istock

Różnice mogą być spoiwem miłości. Odmienne obyczaje fascynują, ale gdy związek dojrzewa, inne mogą okazać się życiowe priorytety, wizja rodziny, bo siła tradycji jest wielka. Małżeństwo partnerów z różnych kultur bywa trudną próbą. By ocalić miłość, potrzeba kompromisu. Przekonała się o tym bohaterka reportażu.

Twój STYL: Dlaczego zdecydowałaś się opowiedzieć swoją historię, bardzo intymną?

Anna: Chciałabym uczulić kobiety na to, że mężczyźni z kręgu kultury arabskiej są w niej zakorzenieni mocniej, niż się wydaje. Deklarują: „Jestem taki jak ty, rozumiem cię, będzie nam dobrze”. Ale z czasem siła arabskiej tradycji i religii muzułmańskiej może wyrwać partnera z twoich rąk. Radykalnie przeobrazić związek. Warto znać to ryzyko.

MURAD. ŚWIADOMY WYBÓR?

Ciemne oczy, wyraziste spojrzenie, łuki czarnych brwi, białe zęby. Mocny, dobrze przystrzyżony zarost. Okulary w rogowych oprawach, czyste buty. Niski głos, znakomity angielski. Dyplom francuskiej uczelni, staż w Hiszpanii. W Polsce był specjalistą od ochrony systemów informatycznych.

W firmie na Wybrzeżu pracowało wielu obcokrajowców, ale to on przyciągał spojrzenia kobiet. Anna (36 lat, mieszka w Sopocie, specjalistka do spraw logistyki): Koleżanki go obserwowały – Arab, ale nie robi przerw na modlitwę, a na imprezie integracyjnej pije drinki, nowoczesny.

Nie zwracałam na niego uwagi, byłam po trzyletnim związku, z którego mój eks wyprowadził się do nowej partnerki. Murad zapytał mnie, co to jest weekend majowy, dlaczego Polacy mają wolne tak długo. Rozbawiło mnie jego oburzenie, wyjaśniłam, o co chodzi. Zapytał, czy gdzieś wyjeżdżam na ten czas, i zaraz przeprosił, pytanie zbyt osobiste. Dostał punkt za dyskrecję.

Ten weekend spędzałam u przyjaciółki w górach. Piłyśmy wino na tarasie, kiedy przyszedł SMS. Kolega z działu zatrzymał się 30 kilometrów od nas, jest z nim Murad. „Zaproś ich na ognisko” – zachęciła przyjaciółka. Na imprezie było kilkanaście osób, ale to na niego kobiety patrzyły z zachwytem. Błyskotliwy, nie przeklinał, nie palił. Zanim poszedł spać do namiotu, zapytał, czy coś mnie gryzie. Za dużo wypiłam, zwierzyłam się z rozstania. „Idiota z tego faceta” – stwierdził.

Przez następne tygodnie słyszałam od niego komplementy: „Świetnie parkujesz, widziałem z okna”, „Podziwiałem twoją pewność siebie na prezentacji”. Kiedy się zakochałam? Chyba gdy powiedział: „Jako mężczyzna czuję się przy tobie silny i słaby jednocześnie”. Polubiłam jego sposób bycia, refleksyjność, zapach. Zamieszkaliśmy razem po dwóch miesiącach znajomości. Mama, zwykle sceptyczna, „kupiła” go od razu. Murad przynosił jej kwiaty, opowiadał, jak pragnie mieć dzieci i dom z ogrodem.

Tylko siostra mamy była zdystansowana, córka jej znajomej uciekła z małżeństwa z Arabem, który prawdziwą twarz pokazał dopiero po ślubie. Murad dwulicowy? To nie ten przypadek. Znałam wielu mężczyzn, szybko ich rozgryzałam. Jeśli ktoś coś ukrywa, zawsze mimowolnie wysyła sygnały. Czuję napięcie, wiem, że coś jest nie tak. Przy nim tego nie miałam. Był konsekwentny, spójny, dojrzały.

Wypad do Pragi, na Mazury. Wystawy, teatr, długie dyskusje. Anna była pod wrażeniem szerokich horyzontów Murada. – Wiedział, że chodzę do kościoła, podkreślał: „Szanuję wszystkie religie”. Gdy się oświadczył, ustaliliśmy, że weźmiemy ślub cywilny – opowiada.

Tydzień miodowy spędzili na Zanzibarze i tam odebrali telefon z firmy: Murad ma propozycję dwuletniego kontraktu za granicą. – Emiraty! Jego dom. Wiedziałam, że tęskni za rodziną. Ojciec nie żyje, ale matka, wujostwo i kuzyni mieszkali niedaleko miasta, w którym on mógłby pracować. Co ze mną? W grę wchodził urlop bezpłatny albo znalezienie pracy tam. „Mam znajomości, coś załatwimy”, obiecał. Podzielałam jego entuzjazm – wspomina.

Na miejscu dostali auto i mieszkanie. Urządzała dom, aplikowała do firmy konsultingowej. Pojechali odwiedzić krewnych. Matka z siostrą Murada mieszkały w okazałym domu, z usługującą dziewczyną. – Były w tradycyjnych strojach, ale swobodne. Kuzyni z sąsiedztwa przywitali Murada wylewnie, jeden poprosił go o pomoc w biznesie. I tylko gdy odbieraliśmy auto spod domu teściowej, usłyszałam kłótnię w kuchni. Potem... chyba odgłos policzkowania i krzyk dziewczyny. „Twoja matka ją uderzyła?!” – dopytywałam. Murad milczał. W końcu syknął z irytacją: „Sprawy mojej matki nie powinny cię obchodzić”.

Miesiąc później chciałam się dowiedzieć, na czym polegają interesy kuzyna, którym poświęcał coraz więcej czasu. Burknął: „Zajmij się zakupami, zbliża się ramadan”. Ramadan? Myślałam, że nas to nie dotyczy. To tylko eksperyment? Kiedy Murad znalazł się pod wpływem rodziny, coś się w nim przebudziło. Jakby miał w środku pestkę, którą wystarczy podlać, by wykiełkowała – opowiada Anna.

– Stawał się kimś innym, traciliśmy kontakt. Dlaczego on chce obchodzić ramadan, skoro w Europie tego nie robił? Nie chodził też w kandurze (długa męska szata noszona w krajach arabskich – przyp. red.), a włożył ją, jadąc do rodziny. – Murad niewiele tłumaczył, ale padło zdanie, że „próbuje wrócić na chwilę do tradycji, żeby się przekonać, czy to jego droga”. To chyba nie było tylko jego decyzją.

Obserwowałam, jak bardzo krewni chcą go zmienić na swoją modłę. Stawali się dla mnie wrogami, choć byliśmy teraz rodziną. Czułam, że zaczyna mnie irytować religia Murada, a przecież wychowano mnie w tolerancji. Stałam się kłębkiem sprzecznych emocji – opowiada Anna. Kuzynka Murada zaprosiła ją na wycieczkę do stolicy. Wiedziała, że Anna ma kilka dni urlopu w pracy, którą pomogła jej załatwić. – Czułam się zobowiązana, pojechałam. Miała piękne auto, podzwaniała złotą biżuterią. Wciągnęła mnie w rozmowę o życiu nowoczesnych muzułmanek. Przekonywała, że zgoda na rolę kobiety jako tła dla mężczyzny nie musi oznaczać rezygnacji z ambicji. Czyżby chciała oswoić mnie z myślą o zmianie religii?!

Kilka tygodni później miałam się dowiedzieć, że... przyjaźni się z kobietą, którą rodzina wybrała na drugą żonę mojego męża! Kipiałam złością w środku. Gdy przyszedł ramadan, włożyłam ładną bieliznę, usiadłam na kolanach Murada. To była prowokacja, muzułmanie w tym czasie nie mogą uprawiać seksu. W Polsce to robiliśmy, nasz związek był namiętny. Ale tym razem Murad zareagował oburzeniem. Poczułam, że przestaję mieć wpływ na rozwój zdarzeń. I że nie chcę się na to zgodzić.

Anna czuła się oszukana. Umawiali się na inne życie. Omawiali przed ślubem różnice kulturowe – Murad rozumiał i rozwiewał jej obawy. Co się stało, że teraz w samotności łykała łzy? Trwało to miesiącami, długo nie chciała przyznać, że popełniła błąd. – Może byłam za mało przewidująca? Zbyt mało wiedziałam o jego wychowaniu, korzeniach?

Przed ślubem nie obserwowałam go na tle rodziny. Dziś wiem, że powinnam – mówi. Ich drogi rozeszły się radykalnie w połowie kontraktu. Mąż spojrzał jej w oczy i oznajmił, że wybiera się na pielgrzymkę do Mekki. – Wiedziałam, co dla muzułmanina oznacza to doświadczenie. On już wybrał – opowiada.

Zdecydowała, że chce się rozstać bez awantur. – Murad przyjął to bez komentarza. Wiedziałam, że cierpi. Po trzech latach od rozwodu Anna wciąż bierze część winy na siebie: – Chciałam dostrzegać w nim tylko to, co mi odpowiadało. Po czasie rozumiem, że przed decyzją o małżeństwie powinnam też znaleźć i wypytać kobiety, które wyszły za mężczyzn z kręgu kultury arabskiej.

Kiedy teraz spotykam dziewczynę zakochaną w kimś takim, uczulam: „Przemyśl, co robisz. Na pewno jesteś zdolna do ustępstw, jakich będzie się od ciebie oczekiwać? Jesteś ich świadoma?”. To nie deprecjonowanie arabskich partnerów. Znam związki Polek z muzułmanami, które się udały. Ale warunkiem był kompromis po obu stronach, uznanie odmiennych potrzeb i uszanowanie ich. W praktyce to rzadkość.

Ja decyzję o związku z Muradem podjęłam, bo wydawał mi się ukształtowany, dojrzały. Wtedy byliśmy podobni. Nie podejrzewałam, że tak się oddalimy. Na szczęście nie mieliśmy dzieci, rozwód orzeczono na pierwszej rozprawie. Żal? Tak. Ale i lekcja, że trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Miłość może zawrócić w głowie, ale nie powinna oślepić.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również