Relacje

Czy w moim związku jest przemoc? 3 pytania pomagają odkryć prawdę, mówi terapeutka

Czy w moim związku jest przemoc? 3 pytania pomagają odkryć prawdę, mówi terapeutka
Agata Turkot w filmie "Dom dobry"
Fot. Materiały Prasowe

Związki przemocowe nie zawsze są tak oczywiste jak w filmie Wojciecha Smarzowskiego "Dom dobry". Jak jeszcze może wyglądać przemoc? Tłumaczy psychoterapeutka.

Film "Dom dobry" porusza i wzrusza swoim autentyzmem pokazania sprawcy i ofiary przemocy. Widz widzi jasno: tu jest sprawca, tu jest ofiara, tu jest piekło. Historia Gosi i Grześka – relacji, która z wielkiej miłości zamienia się w koszmar przemocy domowej – nie pozostawia wątpliwości, że dzieje się coś bardzo złego. Problem polega na tym, że ogromna część związków przemocowych tak nie wygląda.

W realnym życiu przemoc rzadko wchodzi z hukiem. Częściej zaczyna się po cichu: od "żartów", od bagatelizowania uczuć, od drobnych przekroczeń. A osoby, które w tym żyją, mówią w gabinecie: "Przecież on mnie nie bije, nie jestem jak bohaterka z filmu", "Ona bywa okrutna, ale to nie jest aż taki horror jak w ‘Domu dobrym". I właśnie o tych związkach jest ten tekst: o przemocowych relacjach, które nie są tak spektakularne jak u Smarzowskiego, ale potrafią niszczyć równie skutecznie – tyle że po cichu, na raty.

Film pokazuje ekstremum. Życie często gra na „cichym trybie”

"Dom dobry" jest świadomie nakręcony tak, by nikt nie mógł powiedzieć: "to zwykła kłótnia". Przemoc się tam kumuluje, eskaluje, wypełnia każdy kadr, tak jak w wielu realnych domach, o których statystyki mówią brutalnie wprost. Ale zanim ktoś trafi do takiej "filmowej" fazy piekła, często przez lata żyje w czymś, co z zewnątrz da się opisać tak: "no przecież różnie bywa w związkach".

Na początku relacja może wyglądać pięknie. Jak u Smarzowskiego: zakochanie, poczucie bezpieczeństwa, ktoś przejmuje stery, "ogarnia życie", roztacza opiekę. Dla wielu osób, zwłaszcza po trudnym dzieciństwie, to jest jak spełnienie marzenia: wreszcie ktoś się mną zajmie, wreszcie będzie "dobry dom". I tu zaczyna się problem. Bo ta opieka może bardzo płynnie przejść w kontrolę, a troska – w przemoc. Tyle że bez filmowego krzyku.

Przemoc psychiczna: kiedy słowa tną, ale nie zostawiają siniaków

W nieoczywistych związkach przemocowych nie ma ciągłych wrzasków. Często jest normalny głos, czasem lekko podniesiony. Słowa nie zawsze są wulgarne. Zdarza się, że są nawet "ładne", ale niosą jasny przekaz: "z tobą jest coś nie tak". To mogą być powtarzane latami zdania typu:

"Przesadzasz".

"Znowu wymyślasz problemy".

"Każdy by się wkurzył na twoim miejscu, to ty mnie doprowadzasz do szału".

"Inna na twoim miejscu byłaby wdzięczna, że ma takiego faceta".

Po jednej kłótni można powiedzieć: "OK, poniosło nas". Ale jeśli taki komunikat wraca dziesiątki, setki razy, dzieje się coś dużo poważniejszego: osoba zaczyna tracić zaufanie do własnych uczuć i percepcji.

W filmie Smarzowskiego widać to bardzo terapeutycznie, jak bohaterka zaczyna wątpić w to, co naprawdę się wydarzyło, a montaż celowo miesza wersje zdarzeń, oddając stan zastraszenia i chaosu.  W życiu wygląda to subtelniej: ofiara mówi w gabinecie "może ja naprawdę przesadzam, może źle pamiętam, może jego wersja jest bliżej prawdy".

To jest właśnie gaslighting – systematyczne podważanie tego, co druga osoba czuje, widzi, przeżywa. Nie trzeba tu krzyku. Wystarczy spokojne, powtarzane latami: "nie, tak nie było", "robisz dramat", "masz problemy ze sobą".

©_2025_Lucky_Bob_&_Warner_Bros._Entertainment_Inc._All_Rights_Reserved._2_Fot._Paweł_Tybora_4 (1) (1) (1)
Kadr z filmu "Dom dobry"
materiały prasowe

Przemoc emocjonalna: miłość jako smycz

W „Domu dobrym” widać, jak miłość, a może loveboombing z czasem zamienia się w więzienie emocjonalne. Najpierw wielkie słowa, gesty, zachwyt, idealizacja. Później coraz więcej kontroli, zastraszania, upokarzania. Recenzenci piszą o "tornadach", w których bohaterka próbuje się zadomowić. 

W codziennych, mniej spektakularnych związkach mechanizm jest ten sam, tylko ciszej:

"Ubierz się inaczej, nie chcę, żeby inni się na ciebie gapili. Dbam o ciebie".

"Po co ci te koleżanki, one ci mieszają w głowie. My jesteśmy dla siebie najważniejsi".

"Jak będziesz tak do mnie mówić, to nie dziw się, że nie mam ochoty się do ciebie zbliżać".

Troska staje się pretekstem do ograniczania wolności. Bliskość staje się nagrodą za posłuszeństwo. Milczenie, chłód, brak dotyku – stają się karą za sprzeciw. Psychicznie oznacza to jedno: druga osoba uczy się, że musi się naginać, żeby "zasłużyć" na spokój i czułość. Z czasem nawet nie wie, co czuje i czego chce – ważniejsze staje się to, żeby partner lub partnerka "nie wybuchli".

Przemoc ekonomiczna: kiedy portfel staje się klatką, z której nie da się wyjść…

W filmie widzimy przemoc ekonomiczną w bardzo czytelnej postaci – zależność finansowa, kontrola, ograniczanie sprawczości bohaterki. W życiu codziennym bywa to bardziej „grzeczne”. Zaczyna się od zdań, które brzmią często rozsądnie:

"Ja lepiej ogarniam pieniądze, zajmę się finansami".

"Po co ci osobne konto, przecież jesteśmy rodziną".

"Zostań w domu z dziećmi, ja nas utrzymam".

Same w sobie te propozycje nie są niczym złym – wszystko zależy od kontekstu. Przemoc zaczyna się, gdy:

– druga osoba nie ma realnego dostępu do pieniędzy,

– musi prosić o środki "na siebie",

– jest rozliczana co do złotówki, zawstydzana za zakupy,

– słyszy: "bez mnie finansowo zginiesz, nikt cię nie utrzyma".

To jest bardzo skuteczna forma uwięzienia. Nawet jeśli nie ma wyzwisk ani rękoczynów, psychika dostaje jasny komunikat: "nie poradzisz sobie beze mnie".

Seks, granice i "obowiązki małżeńskie"

"Dom dobry" jest filmem o przemocy domowej w pełnym znaczeniu – także seksualnej, choć nie zawsze pokazywanej wprost w mediach. W gabinecie bardzo często pada zdanie: "To nie był gwałt, jesteśmy przecież parą/małżeństwem". A potem, krok po kroku, okazuje się, że:

- osoba mówi „tak”, ale w środku ma ochotę zniknąć,

- boi się odmówić, bo wie, że skończy się to awanturą, fochami, karą,

- nauczyła się, że jej „nie” i tak nie ma znaczenia.

Przemoc seksualna w związku rzadko wygląda jak scena z kryminału. Częściej jak "normalne współżycie", w którym jedna osoba wielokrotnie przekracza swoje granice, żeby druga była "zadowolona" i "żeby był święty spokój". Dla ciała to trauma. Dla psychiki – komunikat: "nawet moje ciało nie należy do mnie". I nie trzeba do tego ani jednego filmowego "mocnego" kadru.

Co dzieje się w środku osoby, która żyje w takim związku?

Długotrwała, nieoczywista przemoc robi coś bardzo konkretnego z psychiką. Najpierw pojawia się bunt: "To nie w porządku, że tak do mnie mówisz". Potem wchodzi tłumaczenie sprawcy: "On ma trudny czas, pewnie za bardzo naciskam", "Ona tyle robi, może faktycznie jestem niewdzięczny".

Później przychodzi wstyd: "Może jestem naprawdę beznadziejna, zbyt wrażliwa, zbyt roszczeniowa, nikt inny by mnie nie chciał". I w tym momencie przemoc „siada” już nie tylko między dwojgiem ludzi, ale także w środku: w formie wewnętrznego głosu, który powtarza słowa sprawcy nawet wtedy, gdy on/ona milczy.

To tłumaczy, dlaczego tak trudno "po prostu odejść". Nie wychodzi się tylko od człowieka. Wychodzi się z całego systemu przekonań, lęków, zależności, mechanizmów z dzieciństwa. Smarzowski sam mówi, że historie z filmu są wzięte z życia, z rozmów z ofiarami przemocy. W gabinecie terapeuty widzimy dokładnie to samo: żadna osoba nie "ląduje" w przemocowym związku przypadkiem, w próżni. Zwykle stoi za tym czyjaś historia z domu, wzorce wyniesione z dzieciństwa, DDA/DDD, brak doświadczenia zdrowej bliskości.

"To chyba nie przemoc, bo u nas to nie wygląda jak w filmie…"

To jest jedno z najbardziej zdradliwych zdań. Film taki jak "Dom dobry" robi ważną robotę – pokazuje, jak wygląda przemoc w wersji skondensowanej, nie do zignorowania. Jednocześnie wiele osób wychodzi z kina z poczuciem: u nas jest inaczej, więc może przesadzam".

3 pytania, które przybliżają do prawdy

Nie chodzi o to, żebyśmy porównali swoje życie z filmem scena po scenie. Pytania, które naprawdę mają znaczenie, są inne:

  • Czy przy tej osobie mogę czuć i mówić to, co naprawdę czuję i myślę – bez strachu przed karą, ośmieszeniem, zemstą?
  • Czy mogę powiedzieć "nie" – w seksie, pieniądzach, planach – bez tego, że będę potem niszczona emocjonalnie?
  • Czy z roku na rok jestem coraz bardziej sobą (a nie - coraz mniej sobą)?

Jeśli odpowiedzi bolą, nawet jeśli w tle nie ma brutalnych scen jak u Smarzowskiego, to sygnał ostrzegawczy. Przemoc nie staje się "mniejsza" tylko dlatego, że jest mniej filmowa.

Z perspektywy terapii: co jest pierwszym krokiem?

W terapii pierwszym krokiem nie jest: "natychmiast się wyprowadź". Pierwszym krokiem jest nazwanie rzeczy po imieniu i oddanie realności temu, co przeżywasz. "To, czego pani doświadcza, to jest przemoc, a nie ‘ciężki charakter partnera, czy jego trudne dzieciństwo", lub "Pan nie przesadza. To nie są normalne trudności w relacji", słyszą pacjenci.

Dopiero potem można powoli odbudowywać zaufanie do własnych uczuć, pracować z lękiem, wstydem, poczuciem winy, planować konkretne kroki bezpieczeństwa – w głowie, emocjach i w realnym życiu. Czasem kończy się to odejściem. Czasem próbą zmiany dynamiki relacji, ale zawsze z jednym priorytetem: bezpieczeństwo osoby doznającej przemocy ma pierwszeństwo przed "ratowaniem związku za wszelką cenę".

Film jako lustro, terapia jako droga wyjścia z przemocy

"Dom dobry" jest jak lustro ustawione bardzo blisko twarzy – widać każdą ranę, każdy siniak, każdy krzyk. Życie wielu osób wygląda "ciszej", bez takiej brutalnej intensywności. Ale mechanizmy są te same: powolne zawężanie świata, wzrastająca zależność, poczucie uwięzienia we własnym domu i we własnej głowie.

Jeśli po obejrzeniu filmu albo po przeczytaniu tego tekstu czujemy w środku poruszenie, niepokój, myśl "coś z tego jest o mnie" – to nie znaczy, że dramatyzujemy. To może być system alarmowy, który wreszcie ma okazję się odezwać.

Mamy prawo nazwać przemoc przemocą, nawet jeśli nie wygląda "tak strasznie jak w filmie". Mamy prawo szukać pomocy: u przyjaciół, obcych ludzi, w gabinecie, telefonie zaufania, fundacji, u psychoterapeuty. I mamy prawo do takiego domu – i takiej relacji – w której nie musisz codziennie udowadniać, że zasługujesz na szacunek, spokój i bezpieczeństwo.

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i potrzebujesz rozmowy z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Więcej informacji TUTAJ