Film Wojciecha Smarzowskiego „Dom dobry” pokazuje to, co wielu z nas chciałoby ukryć: przemoc domową, ciszę ofiar, obojętność otoczenia. To obraz, który boli, ale jednocześnie otwiera przestrzeń do rozmowy o tym, jak naprawdę wyglądają "domy", w których miało być bezpiecznie, a nigdy nie było... Oraz pokazuje, że istnieje życie po przemocy. Jak się wraca do życia po takiej traumie mówi terapeutka Marlena Ewa Kazoń.
W pracy psychoterapeutki widzę, że za wieloma historiami pacjentów stoi właśnie takie doświadczenie: dom na zewnątrz "dobry", wewnątrz pełen lęku uczestniczę przemocy. I wiem jedno – można z tego wyjść. Z przemocą można sobie poradzić wychodząc z niej, niezależnie od tego, jak bardzo ciężko Nam jest… Często u moich pacjentek i pacjentów pojawiają się takie historie, jak poniżej napisałam w przykładach:
Anna przez lata wierzyła, że to, co dzieje się w jej małżeństwie, to "trudny charakter męża", że krzyki i "uderzenia" to jej wina. Tak długo żyła w tym przekonaniu, aż zaczęła czuć, że nie ma już siły. Kiedy przyszła na terapię, jej pierwsze zdanie brzmiało: "Nie wiem, czy to, co przeżywam, można nazwać przemocą".
Dla wielu osób to właśnie nazwanie staje się pierwszym krokiem ku zmianie. W terapii Anna odkryła, że ma prawo do życia bez strachu, że jej emocje i granice są ważne. Zrozumiała, że wstyd, który nosiła, nie należy do niej – został jej przemocowo narzucony.
Piotr dorastał w domu bez krzyków, ale i bez czułości. Ojciec nigdy nie podniósł na niego ręki, ale nigdy też nie przytulił. Dorosły Piotr mówił: "Cały czas mam wrażenie, że jestem niepotrzebny i niewidzialny".
Czasami przemoc rozgrywa się w ciszy – bez krwi, ale z ranami emocjonalnymi i psychicznymi, które bolą przez całe życie. W terapii Piotr nauczył się, że brak przemocy to jeszcze nie miłość. Że ma prawo być widziany i ma prawo do bliskości.
Maria wciąż słyszała w sobie krzyk ojca i płacz matki. Dzieciństwo spędzone w atmosferze lęku zostawiło w niej głębokie ślady. „Nauczyłam się chodzić na palcach. Do dziś boję się, kiedy ktoś podnosi głos” – mówiła.
W terapii Maria przechodziła przez proces żałoby po swoim dzieciństwie, którego nigdy nie było. Powoli uczyła się, że nie jest skazana na powtarzanie losu swojej matki. Najtrudniej było jej uwierzyć, że może być inną matką dla swojej córki – bardziej obecną, czułą, wspierającą.
Przemoc niszczy przede wszystkim ciało, psychikę i relacje. Ale nie niszczy człowieka ostatecznie. W bezpiecznej relacji terapeutycznej zaczyna się coś niezwykłego: ofiary odkrywają, że ich historia nie kończy się na przemocy, że może trwać dalej i to życie może być inne. Że mogą odzyskać poczucie własnej wartości, zaufać sobie, odbudować granice i stworzyć życie, które nie opiera się na lęku.
„Dom dobry” pokazuje, jak głęboko może sięgać krzywda, z której można wyjść dzięki psychoterapii, która pokazuje, że nawet z najciemniejszego miejsca jest droga wyjścia.
Ten film i historie pacjentów uczą jednego: dom nie zawsze jest dobry, z punktu widzenia mojego gabinetu rzadko bywa dobry. Ale każdy człowiek zasługuje na to, by doświadczyć dobra, bezpieczeństwa i miłości.
Pamiętajmy, że nie jesteśmy w tym "domu przemocy" sami i że zawsze możemy szukać pomocy. Mamy prawo powiedzieć głośno: "to była przemoc" i mamy prawo budować życie inne niż to, które pamiętamy z dzieciństwa.
Wyjście z przemocowego dzieciństwa czy partnerstwa to droga do wolności, wymagająca determinacji i walki z całych sił o siebie ….
Premiera kinowa filmu "Dom dobry" 7 listopada.
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i potrzebujesz rozmowy z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Więcej informacji TUTAJ.