Portret

Daria Abramowicz pomaga budować Idze Świątek siłę psychiczną. Psycholożka sportu wyjaśnia jak umysł wspomaga sportowe sukcesy

Daria Abramowicz pomaga budować Idze Świątek siłę psychiczną. Psycholożka sportu wyjaśnia jak umysł wspomaga sportowe sukcesy
Daria Abramowicz i Iga Świątek
Fot. EastNews

Daria Abramowicz jest psycholożką sportu. Pod jej opieką Iga Świątek zaszła na szczyt. Bo mistrzostwo wymaga siły psychicznej. Darii Abramowicz może nie widać na kortach, ale ona jest non stop tuż za plecami mistrzyni. Towarzyszy jej podczas turniejów, a także doradza w życiu, bo wie, że gdy ktoś uzależni się od sukcesu, po pierwszej porażce zostanie sam. Sport jest wspaniały i bezwzględny.

Reżim, poświęcenie prywatności, życie jak jeden wielki mecz. Jeszcze niedawno tak wyobrażaliśmy sobie sportowców ze szczytów rankingów. Daria mówi: „Sukcesem jest budowanie swojego świata na dwóch płaszczyznach, prywatna jest równie ważna, jak wyczynowa. Liczy się rozwój, więzi, inne pasje, przyjaciele”. Czy stawiając na taką filozofię, można zwyciężać? Iga, tenisistka numer jeden, pokazała, że tak. Jest podopieczną Darii. Razem udowadniają, że nowoczesne rozumienie sportu nie polega tylko na treningu ciała. Zdrowa psychika jest tak samo ważna – przekonuje psycholożka sportu. Wie, o czym mówi, sama była sportowcem. Gdy spotykamy się w warszawskiej kawiarni, dyskretnie pilnuje czasu rozmowy. Skupiona, profesjonalna, zorganizowana. Uśmiecha się, kiedy słyszy pierwsze pytanie – niby oczywiste.

Twój STYL: Gra pani w tenisa?

Daria Abramowicz: Nie. Zabierałam się do tego dwa razy, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Pochodzę z Iławy położonej nad najdłuższym polskim jeziorem. W podstawówce byłam w klasie sportowej, uwielbiałam biegać. Ale wtedy już żeglowałam i nauczyciel wuefu powiedział: wybieraj – albo to, albo to. Wybrałam żagle. Dyscyplina niewdzięczna, bo zawsze jest albo za zimno, albo za gorąco, wieje, pada, bolą ręce, odciski zalewa się… klejem. Ale na każdy trening wychodziłam z radością. Miałam osiem czy dziewięć lat, kiedy zaczęłam wyjeżdżać za granicę. Ucząc się w liceum, spędzałam około 250 dni w roku na wodzie. Startowałam w jednoosobowej klasie olimpijskiej Laser Radial. Niestety, wydarzyła się kontuzja. W Pucku pakowaliśmy łódki na przyczepę i spadłam z wysokości trzech metrów na beton. Połamałam nadgarstek. W tamtych czasach poziom medycyny nie był na tyle wysoki, żeby się tym skutecznie zaopiekować. I tak moja kariera się skończyła. Można się załamać.

To była trauma?

 Przerobiłam ją. Mając zaledwie 18 lat, zaczęłam pracować jako trener. Pamiętam, co wtedy pomyślałam: kurczę, jak się coś robi od szóstego roku życia, to już jest duże doświadczenie, rówieśnicy takiego nie mają. Fajnie by było z tego skorzystać. Poszłam na AWF, potem skończyłam psychologię. Po własnej terapii – moim zdaniem niezbędnej dla każdego, kto chce wykonywać zawód psychologa – uważam, że trudne doświadczenia mogą być kapitałem, nie obciążeniem. Kiedy ludzie mi mówią, że coś im się przytrafiło, zazwyczaj mogę uczciwie powiedzieć: rozumiem.

Psycholog sportowy – wciąż brzmi egzotycznie. I, proszę wybaczyć, wywołuje proste skojarzenie: ktoś od ocierania łez po przegranym sezonie. Jednak gdy widzę, jakim zaufaniem i szacunkiem obdarza panią Iga Świątek, zaczynam rozumieć, że chodzi o dużo więcej.

 Cieszę się, że mój zawód zaczyna być lepiej rozumiany. Wiele osób kojarzy współpracę Adama Małysza z profesorem Janem Blecharzem z krakowskiej AWF. Uważa się ją za początki silnej relacji sportowca z psychologiem. Ja pamiętam, że kilkanaście lat wcześniej skoczek wzwyż, Artur Partyka, wykorzystywał w treningu wsparcie mentalne i na tamte czasy było to innowacyjne. Dziś współpraca zawodnika z psychologiem staje się normą.

Chyba także dlatego, że sportowcy więcej mówią o swoich „miękkich” stronach, a media chętnie to podchwytują. Dzięki temu przekonujemy się, że „twardy” zawodnik wielkiego formatu to nie maszyna, tylko człowiek.

Rzeczywiście. Osobą, która robi dużo dla zmiany postrzegania psychiki sportowca jest np. Amerykanka Mikaela Shiffrin, narciarka alpejska, która ostatnio na łamach „The Players Tribune” opisała zmagania z traumą po śmierci ojca. W przemyślany sposób wpuszcza ludzi w swój świat, pokazując, z czym musi się mierzyć poza sportem. Michael Phelps, który po latach kariery pływackiej jest jednym z największych orędowników pracy nad zdrowiem psychicznym, zachęca amerykański Komitet Olimpijski, by zwiększać nakłady na pomoc tego rodzaju. Simone Biles, amerykańska gimnastyczka, która wycofała się w spektakularnych okolicznościach z igrzysk olimpijskich w Tokio, też uzmysławia nam wpływ zdrowia psychicznego na życie sportowe. Przykładów jest więcej. Również w Polsce zawodnicy mówią: tak, chcę osiągnąć sukces, ale też zbudować zdrową, długofalową karierę i do tego potrzebuję wsparcia psychologicznego. Dotyczy to sportowców z czołówki, ale i tych, którzy zaczynają. Świetne jest to, że wizyta u psychologa jest inicjatywą rodziców. I widać zmianę. Jakiś czas temu, kiedy rodzic trafiał do gabinetu, mówił: proszę pomóc mojemu dziecku, żeby lepiej radziło sobie z uprawianiem sportu. Dzisiaj pada pytanie: co mogę zrobić, żeby dawać córce, synowi wsparcie?

Cały wywiad przeczytacie w październikowym wydaniu "Twojego Stylu".

Okladka TS10_2022

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również