Kultura

Demi Moore chce w filmie "Substancja" stać się najlepszą wersją siebie. Dlaczego tak tego pragniemy?

Demi Moore chce w filmie "Substancja" stać się najlepszą wersją siebie. Dlaczego tak tego pragniemy?
Demi Moore w "Substancji"
Fot. mat. pras.

"Substancja" otrzymała na festiwalu w Cannes nagrodę za scenariusz. Film szokuje i daje do myślenia, ponieważ pokazuje, ile jesteśmy w stanie poświęcić, by stać się najlepszą wersją siebie. W roli głównej zobaczymy Demi Moore, która zagrała gwiazdę telewizyjnego show. Zamawia tytułową "substancję", która według dostawcy ma ją zmienić w młodszą, lepszą wersję samej siebie. Znamy te pragnienia, prawda?

Uwagi matki

Katarzyna od najmłodszych lat wysłuchiwała od matki, nauczycielki pianina, że kobieta musi mieć klasę i piękną sylwetkę. Matka wyglądała faktycznie posągowo. Kasia jednak odziedziczyła urodę po tacie. Była pulchna, miała szeroki nosek i skłonność do trądziku. Dzieciństwo pamięta jako wieczne zawstydzenie, że nie jest ideałem. Wieczne odchudzanie doprowadziło ją do poważnych kłopotów ze zdrowiem. Miała za sobą też dwie operacje nosa. Jednocześnie była szczupła, co podobało się zarówno matce, jak i jej partnerowi, który lubił chude kobiety. Kiedy zmarł ojciec, Kasia przeżyła załamanie. Wiele kolejnych lat zajęło jej polubienie siebie takiej, jaka jest bez drakońskich diet i operacji plastycznych. Długo nie mogła uwierzyć, że zasługuje na miłość.

Ideał dla męża

Sylwia tuż po liceum poślubiła kolegę z podwórka, który był wtedy osiedlową gwiazdą. Kochały się w niej wszystkie koleżanki, a on wybrał ją, cichą, spokojną dziewczynę. Nie bez powodu. Sylwia była mężem tak zachwycona, że robiła wszystko, by go zadowolić. "Nosisz tylko bezpieczne beże, zaszalej trochę", mówił i stawiał za wzór inne dziewczyny. Sugerował, że powinna schudnąć, kiedy indziej, że chyba pora na wizytę u specjalisty, bo z wiekiem ma coraz mniejsze usta. Sylwia poprawiała swoją urodę, choć wstydziła się przed bliskim, że robi to dla niego. Udawała, że sama pragnie tych wszystkich zabiegów i klapki z futerkiem są dokładnie tym, co uważa za modne. Dziś jest po rozwodzie i terapii. Pierwszym, co wyrzuciła z szafy gdy dowiedziała się o kochance męża, były słynne klapki z futerkiem.

Perfekcjonizm i pieniądze

Agata sama zrobiła sobie tę krzywdę. A może to świat jej zrobił? Od lat w wolnej chwili skrolowała media społecznościowe, oglądając profile modelek i gwiazd. Każda była, według niej, ładniejsza, zgrabniejsza, bardziej opalona, lepiej ubrana. Agata postanowiła, że też się taka stanie. Pragnienie bycia lepszą wersją siebie zadziałało motywacyjnie. Zmiany wymagały pieniędzy, więc brała nadgodziny i co kilka lat awansowała coraz wyżej. Dziś, po latach pracy nad sobą, jest w zarządzie dużej firmy. Ma kilka mieszkań, luksusowy samochód i luksusowe ciało. Przynajmniej ona tak myśli. Faktycznie jest zgrabna, ale twarz zmieniła tak bardzo, że nie poznały jej ostatnio koleżanki z podstawówki, gdy wpadła na spotkanie klasowe. Patrzyły z niedowierzaniem. Agata pomyślała, że się nie znają, a wieczorem pojechała do swojego pustego apartamentu, gdzie mieszka sama, bo przecież nikt nie jest na tyle wyjątkowy, by spędzać z nim życie. Nabawiła się przez te lata perfekcjonizmu przymusu ciągłego sprzątania i mycia ciała. Zapytana wprost, czy wszystko w porządku, mówi, że świetnie. Choć ma wtedy puste oczy.

Sustancja
Kadr z filmu "Substancja"
mat. pras.

Poprawianie siebie nie musi być złe

Pragnienie stania się lepszą wersją siebie jest zakorzenione w naszej ludzkiej naturze, która dąży do ciągłego rozwoju i samodoskonalenia. "Chęć bycia lepszym wynika z wielu czynników: osobistych ambicji, społecznych oczekiwań, a także potrzeby poczucia spełnienia i szczęścia. Współczesny świat, z jego dynamicznymi zmianami i rosnącą konkurencją, wzmacnia te pragnienia, nakładając na nas presję osiągania sukcesów i bycia coraz bardziej efektywnymi", komentuje psycholożka i terapeutka par Marlena Ewa Kazoń, "wszyscy chcemy lepiej radzić sobie z wyzwaniami, zaspokajać nasze potrzeby i aspiracje oraz być bardziej wartościowymi dla siebie i innych. Dążenie do samodoskonalenia daje nam poczucie kontroli nad naszym życiem, a także pozwala lepiej przystosować się do zmieniającego się otoczenia. Dzięki temu możemy nie tylko spełniać nasze marzenia, ale również zyskiwać uznanie i szacunek w oczach innych", dodaje ekspertka ale jednocześnie ostrzega, że to dążenie ma również swoje pułapki. "Nadmierna presja na bycie "lepszą wersją siebie" może prowadzić do frustracji, wypalenia lub nieustannego poczucia niewystarczalności. Najważniejszą rzeczą jest znalezienie równowagi między rozwojem a akceptacją siebie takim, jakim jesteśmy, oraz rozpoznanie, kiedy nasze pragnienia wynikają z autentycznych potrzeb, a kiedy zewnętrznych nacisków", podsumowuje.

"Czy marzysz czasem, by stać się lepszą wersją siebie? Tą samą, a jednak doskonalszą pod każdym względem? Spróbuj naszego nowego produktu o nazwie Substancja. Nic już nie będzie takie samo" - słyszymy w filmie "Substancja", ale to nie musi być film i nie musi być magiczna "substancja". Czasami to głosy z naszej własnej głowy. I najważniejsze, by umieć rozpoznać, czy to my chcemy się ulepszać i rozwijać, czy ktoś chce nas zmieniać na swoją modłę.

demi moore substancja
Demi Moore w filmie "Substancja"
mat. pras. 

Premiera filmu "Substancja" 20 września w kinach.

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również