Piękne życie

Dobre miejsce do życia. Czym kierować się przy wyborze mieszkania, żebyśmy byli w nim szczęśliwi?

Dobre miejsce do życia. Czym kierować się przy wyborze mieszkania, żebyśmy byli w nim szczęśliwi?
Fot. iStock

Gdyby wierzyć rankingom, najlepiej mieszka się dziś w Kopenhadze z jej promenadami i szlakami rowerowymi. Lecz czy naprawdę trzeba wyjechać z kraju, żeby znaleźć dobre miejsce do życia? Czym się kierować przy wynajmie lub kupnie mieszkania, żebyśmy byli w nim szczęśliwi?

Janka Kuźnicka otwiera okno i wygląda na rzekę w Tajlandii. Klik i podziwia kameralną uliczkę w Sztokholmie. Klik, widzi zaśnieżone pola w Quebecu. Kilka tygodni temu odkryła program WindowSwap. Wirtualna kolekcja widoków z okien powstała w pandemii. Można tu wyjrzeć przez cudze okna lub podzielić się własnym widokiem. Janka nie ma się czym dzielić. Okno jej jedynego pokoju wychodzi na mieszkanie sąsiada. Dawniej jej to nie przeszkadzało. Kupiła kawalerkę w centrum miasta dwa lata przed pandemią. Interesowała ją tylko lokalizacja. Wszędzie miała blisko, dom przy jej stylu życia był tylko sypialnią. Od dwóch lat pracuje online. Wie dokładnie, kiedy sąsiad rano włącza kawiarkę, a jego żona gotuje obiad.

W ostatnich latach zaczęliśmy spędzać w naszych domach znacznie więcej czasu, a pod wpływem epidemii zmieniły się nasze oczekiwania. Z badań Uniwersytetu SWPS (Otodom i SWPS Innowacje 2021) wynika, że dom w coraz większym stopniu postrzegamy jako schronienie, ostoję bezpieczeństwa i prywatności, coraz bardziej traktujemy go jako miejsce terapeutyczne. Badanie pokazuje też, że co trzecia osoba albo się właśnie przeprowadziła, albo marzy o przeprowadzce. A jeden z najczęściej wymienianych powodów, poza metrażem, to właśnie widok za oknem. Jak zbadały psycholożki Kelly Farley i Jennifer Veitch z Narodowej Rady Badań Naukowych w Kanadzie (piszą o tym w publikacji zatytułowanej nomen omen „A Room with a View”), dobry widok, najlepiej pełen zieleni i błękitu nieba wpływa na nasz dobrostan: od podniesienia satysfakcji z wykonywanych zadań, przez docenienie warunków pracy, po osiągnięcie zadowolenia w życiu. Janka właśnie takie widoki najbardziej lubi oglądać na WindowSwap. Gdyby dziś kupowała mieszkanie, byłaby to sprawa najważniejsza.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Window-Swap.com (@windowswap)

Jak kupić mieszkanie idealne? Zwróć uwagę na klimat

Niemal 70 proc. poszukujących mieszkań do kupna lub wynajęcia to kobiety (według statystyk serwisów biur nieruchomości). To my najczęściej wyszukujemy gniazdo dla rodziny lub dla siebie. Czego szukamy? – Kierujemy się przede wszystkim ceną i lokalizacją – mówi Marcin Drogomirecki, ekspert ds. nieruchomości serwisu Morizon.pl. – Jeśli zajrzeć głębiej, to toczy się w nas walka i szukanie konsensusu pomiędzy marzeniem a prozą życia. Czyli, dajmy na to, marzy mi się przestronne M w kamienicy na warszawskim starym Mokotowie, po sprawdzeniu rynku i portfela okazuje się, że stać mnie na mieszkanie w bloku na Bielanach, a na końcu decyduję się na większe lokum na Ursynowie. Wbrew pozorom nie jest to spuszczanie z tonu – umiejętność zawarcia takiej ugody ze sobą, przeliczenia swoich zamiarów na siły to ważna sprawa. Inaczej człowiek będzie wracał myślami do miejsc, na które nie było go stać, zamiast docenić to, co zdobył. Lokalizacja rzeczywiście wpływa na nasze samopoczucie i zadowolenie z tego, jak mieszkamy.

Jak mówi Marcin Drogomirecki: – To nie tylko dostęp do terenów zielonych, miejsc rekreacji, infrastruktura typu sklepy, szkoła, dom kultury i miejska komunikacja. Jest coś jeszcze: klimat miejsca. Czasem mieszkanie się nam podoba, ale kiedy z niego wyjdziemy, czujemy się obco, mamy wrażenie, że tu nie pasujemy. Nie każdy poczuje się jak u siebie na zamkniętym osiedlu, nie każdy czuje się bezpiecznie w starej, pełnej zaułków dzielnicy.

Zwróćmy na to uwagę. Z doświadczenia Marcina Drogomireckiego wynika także, że jednym z niedocenianych czynników jest dostęp do światła. Decydujemy się na piękne mieszkanie na parterze, ocienione starymi drzewami. Ale życie w półmroku rzadko czyni nas szczęśliwymi. Badania Uniwersytetu SWPS dowodzą z kolei, że powinniśmy zwracać większą uwagę na rozkład mieszkania. Ważne jest, aby móc zorganizować osobno miejsce pracy oraz relaksu, bo nakładanie się ich na siebie wzbudza w nas z czasem poczucie frustracji. Szukajmy przestrzeni podzielnych.

Do czego nie przywykniesz? Przed zakupem mieszkania sprawdź te aspekty

Są rzeczy, do których można się przyzwyczaić. Na przykład najszybciej powszednieje... duży metraż. Po kilku miesiącach nie potrafimy zrozumieć, jak mogliśmy się wcześniej pomieścić w mniejszym? Ale też szybciej przestajemy się nim cieszyć, dostrzegamy jego wady przy sprzątaniu czy ogrzewaniu. – Jednak jako tata dwojga dzieci radzę młodym rodzicom większy metraż, nawet kosztem lokalizacji – dodaje Marcin Drogomirecki. Są jednak takie rzeczy, do których przywyknąć nie można. Ich znaczenie rośnie z czasem i coraz bardziej przeszkadzają. – Na przykład brak miejsc parkingowych. Jeśli ktoś ma auto, powinien przed zakupem dokładnie sprawdzić, czy nie będzie miał problemu z parkowaniem. Bo czasem zachwyceni mieszkaniem robimy optymistyczne założenie, że ten tłok to tylko dzisiaj, że wieczorami będzie lepiej. Może być dokładnie na odwrót – radzi Drogomirecki. Nie każdy przywyknie także do długich dojazdów. Ekspert zna wiele takich przypadków: klienci kupili segment pod miastem; przestrzeń, cisza, własny ogródek. A półtora roku później wystawiają go na sprzedaż. Nie przewidzieli codziennego stania w korkach i tego, że autobus jeździ co godzinę, a do przystanku trzeba iść kilometr drogą bez pobocza. 

Może być też tak, że do dyskomfortu przyzwyczaisz się, ale tylko pozornie. Na przykład przestaniesz słyszeć nadmierny hałas lub czuć smog. Ale to nie znaczy, że przyzwyczai się też twoje ciało.

Zanieczyszczone powietrze to stres oksydacyjny, gorsze samopoczucie i kłopoty zdrowotne. Badacze pod kierunkiem Victorii Sass (Uniwersytet w Waszyngtonie) dowiedli, że PM 2,5, czyli pyły, których średnica nie przekracza 2,5 mikrometra, trafiają do krwiobiegu i mogą powodować wiele schorzeń. Może więc rozważając daną okolicę, warto spojrzeć na pomiary czystości powietrza? Podobnie ma się sprawa z hałasem: istnieje obniżające komfort mieszkania zjawisko nazywane smogiem akustycznym, czyli hałas o niedużym natężeniu, lecz występujący stale.

Otacza nas w biurach, szkołach, supermarketach, ale może być też odgłosem zza okna, gdy masz w pobliżu trasę szybkiego ruchu lub boisko szkolne. Kto nigdy nie mieszkał w takim miejscu, nie zdaje sobie sprawy, że latem stanie przed wyborem – albo otwarte okno, albo swobodna rozmowa. Jeśli więc ruchliwe centrum, to od piątego piętra wzwyż. Albo klimatyzacja i zamknięte okna.

Kto tam mieszka? Czyli jak dobrze wybrać sąsiadów

– Kiedy drugi raz kupowałam mieszkanie, od razu zapukałam do sąsiadów – opowiada Ida Morad. Bo w poprzednim przez osiem lat wojowała z pianistą. Nie udało im się dogadać. Jemu przeszkadzały jej dzieci, a jej jego uczniowie ćwiczący godzinami gamy. – Jeśli ktoś uważa, że można trafić gorzej, bo niektórym karetki jeżdżą pod oknami, niech spróbuje codziennie przez cztery godziny słuchać kląskania – uśmiecha się Ida. –

Przy oglądaniu mieszkania bardzo często zapominamy sprawdzić trzy sprawy: akustykę, wentylację oraz sąsiedztwo – przyznaje Marcin Drogomirecki.

– A naprawdę może nam być trudno uznać dom za szczęśliwą oazę, jeśli na końcu korytarza mieszka puzonista albo miłośniczka zwierząt z tuzinem kotów. Przed podjęciem decyzji sprawdzajmy, czy cyrkulacja powietrza jest właściwa: szczególnie w mieszkaniach zbudowanych w okresie PRL-u akustyka i wentylacja bywa problemem – powietrze stoi albo towarzyszymy sąsiadom przy każdym gotowaniu. Takie z pozoru drobne niedogodności na dłuższą metę mogą okazać się koszmarem – przestrzega ekspert.

Temat sąsiedztwa zgłębiały niedawno szkockie badaczki (Ade Kearns, Rosemary Hiscock, Anne Ellaway i Sally Macintyre). Na podstawie kilkuset wywiadów ustaliły, że dobry sąsiad potrafi nam wynagrodzić wiele niedostatków własnego lokum. I przeciwnie – konflikty z sąsiadami mogą zniweczyć dobre samopoczucie i zadowolenie z domu do tego stopnia, że zaczynamy myśleć o przeprowadzce. Źle nam się żyje z wrogami za ścianą.

 

Gdynia czy domek z ogródkiem?

Kiedy wpisuję w wyszukiwarkę hasło "najlepsze miejsce do życia", wyskakują mi dziesiątki podpowiedzi. Według międzynarodowego konkursu LivCom Awards trzecim najlepszym miejscem na świecie jest – Gdynia! Rankingi biorą pod uwagę wykrywalność przestępstw, jakość powietrza, dochody samorządów, dostęp do szkół, poziom bezrobocia i wiele innych czynników. Rekordową liczbę parametrów uwzględnia plebiscyt Serwisu Samorządowego PAP przygotowany przez prof. Przemysława Śleszyńskiego z PAN-u: naukowiec sprawdził aż 48 czynników. Według niego najwyższym wskaźnikiem jakości życia mogą pochwalić się Warszawa, Wrocław, Poznań, a wśród miast powiatowych w czołówce są Ożarów Mazowiecki, Kobierzyce i Lesznowola. Czy szukając swojego miejsca na ziemi, warto kierować się takimi danymi? – Można je wziąć pod uwagę, jeśli rozważamy zupełną zmianę życia lub wyjeżdżamy na studia. Ale dla większości z nas korzystniej będzie kierować się priorytetami na najbliższe lata, np. odległością od pracy czy szkoły dla dzieci – podpowiada Drogomirecki.

Pamiętajmy, że zmiana jednego czy dwóch parametrów w rankingu może zupełnie odmienić wyniki, a mody na lokalizację są chwilowe. W pandemii biura nieruchomości przeżyły szał na mieszkania z własnym ogródkiem, podskoczyło też zainteresowanie domami za miastem. Obecnie – spadło do poziomu przed wybuchem epidemii. Bo nie każdy będzie szczęśliwy w domu pod miastem, nie każdy chce kosić trawę. Nawet w najlepszym rankingowo miejscu nie będziemy czuli się tak dobrze jak w tym, które odpowiada naszym aktualnym potrzebom.

Coraz rzadziej szukamy lokum na zawsze

Janka Kuźnicka dojrzewa do przeprowadzki, ale się boi. Że oczarowana pięknym widokiem z okna nie dopatrzy czegoś innego, kupi źle i utopi pieniądze. Nie ona jedna przeżywa obawy.

Zmiana miejsca zamieszkania nie jest może w czołówce najbardziej stresujących wydarzeń życiowych na skali stresu, ale otwiera trzecią dziesiątkę – plasuje się tuż obok zmiany szkoły i zmiany warunków pracy. Przeprowadzka, jak mówią psycholodzy, należy jednak do takich wydarzeń, które można zamienić w życiową przygodę. Kiedy spróbujemy podejść do niej z ciekawością, wprowadzi nas w przyjemny stan podekscytowania.

Takie przewartościowanie emocji to jeden ze skuteczniejszych sposobów radzenia sobie ze stresem; skupienie uwagi na planowaniu zmniejsza lęk i otwiera nas na nowe.

Ida Morad, zmęczona życiem z pianinem za ścianą, właśnie takim sposobem znalazła nowe lokum: – Wpadłam w houseporn; oglądałam nałogowo zdjęcia fajnych mieszkań. Wyobrażałam sobie w tych wnętrzach moją rodzinę. To pomogło mi skrystalizować wizję tego, czego naprawdę potrzebujemy. Wiedziałam też, że nie chcę zmieniać okolicy, bo za tym poszłaby zmiana szkół, miejsc, w których uprawiamy sport, a to dla nas ważne. Jedyne, co chcieliśmy zmienić, to liczbę pokoi i sąsiada. Znalazła ofertę na jednej z internetowych grup sąsiedzkich, przeprowadzili się w trzy miesiące. Pianisty tu nie ma, ale nie ma też windy. Ida wzrusza ramionami: – Zanim zacznie nam to na serio przeszkadzać, dzieci wyrosną i pewnie znowu się przeprowadzimy. I to jest prawda. Marcin Drogomirecki mówi, że coraz rzadziej szukamy adresu na zawsze: – Co 10, 15 lat zmieniamy miejsce zamieszkania. Po takim czasie nasze lokum staje się dla nas za małe lub za duże. Wyrastamy z niego. 

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 03/2022
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również