Od lat media społecznościowe wzmacniają przekaz, że wartość kobiety to nie tylko osiągnięcia, ale także atrakcyjność fizyczna i kontrola nad wszystkim. A to wielka presja. Gdzie zaś pojawia się presja tam rodzi się bunt i rewolucja. Stąd rosnący trend na bycie nieidealną. Czy ma szansę zwyciężyć? Odpowiada psychoterapeutka Halina Piasecka.
Spis treści
Ania ma 45 lat, jest menadżerką, cenioną przez swój zespół i przełożonych, mimo tego, przychodząc do mnie na konsultacje mówi: "Moje osiągnięcia niewiele znaczą, dodatkowo nie wyglądam jak powinnam. Wbrew pozorom, nie zasługuję, żeby być podziwiana. Ludzie nie wiedzą, jaka jestem naprawdę. Każdy widzi liderkę, a prawda jest inna. Gdybym mogła dodatkowo wyglądać lepiej, może w końcu czułabym się dobrze. Patrzę codziennie na Instagram i widzę kobiety w moim wieku – szczupłe, promienne, zadbane. Ja po prostu nie pasuję do tego świata sukcesu. Wszyscy pokazują, że mają wszystko pod kontrolą, a ja czuję, że nie mam kontroli nad sobą".
Ania zgłasza się do mnie na konsultacje i przyglądamy się temu, jak wsparcie psychologiczne może jej pomóc w odłączeniu się od szukania ideału i zaakceptowania siebie taką, jaka jest. U Ani słychać głęboki konflikt między jej zewnętrzną rolą a wewnętrznym obrazem siebie. To, co szczególnie ją osłabia, to nieustanne porównywanie się z innymi, często idealizowanymi obrazami z mediów społecznościowych.
To te media społecznościowe, zwłaszcza Instagram, LinkedIn czy TikTok, wzmacniają przekaz, że wartość kobiety to nie tylko osiągnięcia, ale także atrakcyjność fizyczna i kontrola nad wszystkim. Ania, mimo sukcesów zawodowych, nie doświadcza uznania wewnętrznego, bo mierzy siebie według nierealistycznych wzorców.
Bardzo często pracując z kobietami, zauważam u nich nie tylko syndrom oszustki, czyli poczucie, że mimo tego, że są pracowite, mądre, zdolne i wiele osiągnęły, nie są warte bycia na swoim stanowisku i zupełnie przypadkiem, udało im się osiągnąć wszystko. Boją się, że za chwile ktoś odkryje, że niewiele potrafią i okaże się, że "oszukały" całe swoje środowisko. To co je blokuje, to także brak integracji obrazu siebie zewnętrznego i wewnętrznego i warunkowe poczucie własnej wartości: "Jeśli będę taka, jak kobiety na Instagramie, jeśli będę potrafiła pokazać się na LinkedInie, jak kobieta mająca wszystko pod kontrolą, dopiero wtedy odetchnę".
Tymczasem pojawił się zauważalny w sieci trend na bycie nieidealną, To bardzo aktualny i ważny temat, który dotyka głębokich społecznych i psychologicznych zjawisk. Trend na bycie nieidealną to świadome odchodzenie od nierealistycznych standardów perfekcji (szczególnie ciała i stylu życia), które przez lata promowały media społecznościowe. Zamiast „idealnych” zdjęć, kobiety coraz częściej pokazują autentyczność, niedoskonałości, emocje, a nawet porażki.
Ten trend pojawił się właśnie teraz, gdyż po latach zalewu wyretuszowanych zdjęć, społeczeństwo zaczęło męczyć się perfekcją. Rosnąca świadomość zdrowia psychicznego sprawiła, że wzrosło zrozumienie, że pogoń za nierealnymi standardami szkodzi. Pojawiły się ruchy społeczne "body positive" i "body neutrality" uczące, że wartość człowieka nie zależy od rozmiaru, wieku ani wyglądu. Dodatkowo pandemia sprawiła, że wiele osób "zrzuciło maski" perfekcji w czasie lockdownów i zaczęło pokazywać siebie w bardziej surowej, ludzkiej wersji. Nowe influencerki i marki zaczęły zyskiwać popularność dzięki autentyczności, a nie dzięki retuszowi.
Czy ten trend wyprze idealne obrazki? Sądzę, że nie całkowicie. Dwa światy będą prawdopodobnie współistnieć. Idealny Instagram nadal przyciąga, gdyż oferuje estetykę, marzenia i oderwanie od codzienności. Nieidealny Instagram zyskuje siłę i lojalność, bo daje bliskość, prawdę i relację. Kobiety są zmęczone fałszem, a autentyczność staje się nowym luksusem. Czy może to pomóc z kobiecymi kompleksami? Tak, ale... stopniowo. Bardzo pomaga normalizacja różnych ciał i twarzy. Okazuje się, że mamy rozstępy, zmarszczki, różne formy brzuchów po ciąży i to jest normalne, piękne. Pokazywanie emocji i trudności jest wspierające a psychologowie i terapeuci mówią otwarcie o presji idealności. Dzielenie się własną historią przez kobiety w mediach i na profilach osobistych odbierane jest bardzo pozytywnie. Jednocześnie zdarza się, że ten trend też bywa stylizowany i staje się strategią pozyskiwania lajków. Społeczne oczekiwania nadal silnie działają, szczególnie w pracy, relacjach czy mediach.
Niemniej moim zdaniem zawsze warto wyjść z pułapki perfekcjonizmu. Aby to zrobić należy zdać sobie sprawę z tego, jakie oczekiwania mamy wobec siebie i które są nierealne. Możesz je spisać je i skonfrontować z rzeczywistością. Następnie zmieniając narrację wewnętrzną, zamień myśl "muszę być idealna" na "jestem OK taka, jaka jestem". W psychologii nazywamy to restrukturyzacją poznawczą. Kristin Neff, amerykańska psycholożka, badaczka i profesor nadzwyczajna na Uniwersytecie Teksańskim w Austin, poleca nam ćwiczenie samowspółczucia: gdy popełnisz błąd, potraktuj siebie jak przyjaciółkę, nie krytyka. Co wtedy sobie powiesz? Jak siebie potraktujesz? Jak na siebie spojrzysz? Zadaj sobie pytania: co czuję, czego potrzebuję, w ten sposób będziesz podchodzić do siebie z empatią. Akceptuj siebie, zauważaj swoje emocje, zapisz jedno uczucie, którego się dziś wstydzisz lub chcesz ukryć. Zastanów się, co powiedziałaby o tym twoja najlepsza przyjaciółka. Praktykuj komunikat akceptacji: "To OK, że czuję...".
Znana jest na całym świecie historia Brené Brown, profesorki uniwersytetu w Houston, badaczki odwagi, wstydu i empatii. Ta autorka bestsellerów takich jak "Dary niedoskonałości" czy "Z wielką odwagą', która przeszła z perfekcjonistki do ambasadorki wrażliwości. Punktem zwrotnym był kryzys badaczki. Brené prowadziła badania nad wstydem, ale prywatnie żyła w przekonaniu, że musi być doskonała, silna, opanowana, że emocje to słabość oraz, że akceptacja zależy od spełnienia oczekiwań innych. Podczas własnych badań doświadczyła załamania, które... opisała jako duchowe przebudzenie. Uświadomiła sobie, że perfekcjonizm nie chroni przed wstydem, tylko go pogłębia. Kluczowe okazało się życie w autentyczności.
Brené rozpoczęła proces uczenia się akceptowania siebie z całą niedoskonałością, dzielenia się trudnymi emocjami i uczenia się wrażliwości, budowania odporności psychicznej przez kontakt z innymi, a nie przez „zbroję perfekcji”. Dziś mówi o tym, że autentyczność to codzienny wybór, wybór by być prawdziwą, zamiast perfekcyjną. Brené Brown, bazując na badaniach, poleca: praktykę wdzięczności, gdyż ona buduje odporność psychiczną; pogłębianie samoświadomości i zauważenie, kiedy nosimy „zbroję” perfekcjonizmu oraz budowanie głębokich relacji i zrobienie sobie przestrzeni na dyskomfort, gdyż w ten sposób się rozwijamy. Według mnie kluczowe jest uznanie swoich emocji bez ich tłumienia, gdyż wrażliwość nie jest słabością.
To co często polecam moim klientkom, to spojrzenie na swoje ciało z wdzięcznością i czułością. Gdy pomyślimy, "Moje nogi niosą mnie przez świat", "Mogę robić przeróżne rzeczy, dzięki temu, co moje ciało potrafi", wtedy nasze ciało to nie tylko wygląd, to dużo więcej.
Zróbmy osobisty przegląd wartości. Zadajmy sobie pytanie: "Co jest dla mnie naprawdę ważne? Z czym chcę pozostać, a co zostawić?". Wprowadzajmy mikronawyki zamiast robienia wielkich rewolucji, aby mieć kontakt ze sobą np. 2 minuty medytacji, 3 minuty rozciągania, 1 myśl z wdzięcznością. Nie ćwiczmy, by "zasłużyć" na jedzenie, ale by poczuć się dobrze. Oczyśćmy feed w social media, obserwujmy konta, które promują różnorodność ciał i stylów życia. Możemy też wypisać sobie 5 rzeczy, które robimy lub czujemy inaczej niż inni, z których jesteś my dumne. I wreszcie zamienić porównywanie się na inspirowanie się, obserwując osoby, które cię motywują, a nie dołują. Dbaj też szczególnie o to, by mieć grono ludzi, którzy wspierają twoją autentyczność.
Z mojej perspektywy, trend na bycie nieidealną nie jest chwilową modą, ale elementem szerszej zmiany społecznej. Ma ogromny potencjał w profilaktyce zdrowia psychicznego, zwłaszcza wśród kobiet i młodzieży. Aby przyniósł trwałą zmianę, musi być wspierany przez edukację psychologiczną w szkołach, mediach, firmach, przez działania liderów opinii i marek i przede wszystkim indywidualną pracę nad akceptacją siebie. Ten trend to jeden z kroków, ale nie cudowne rozwiązanie. Kompleksy to często efekt lat warunkowania społecznego i przekazów kulturowych. Oczywiście wzrost świadomości psychologicznej powoduje większą akceptację ciała, odrzucenie samokrytyki i budowanie odporności psychicznej, ale potrzeba tu także systemowej zmiany, obejmującej edukację, media, marketing i pracę psychologiczną.
Halina Piasecka jest psycholożką i trenerką biznesową z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem. Od zawsze interesował ją człowiek i ciekawiły relacje międzyludzkie. Jest ekspertką w obszarze szczęścia w pracy. Jako wielka fanka psychologii pozytywnej, od ponad 12 lat zajmuje się tym tematem, prowadząc zarówno projekty w organizacjach, jak i pracując z ludźmi indywidualnie. Fascynuje ją świadomy rozwój, motywacja do zmiany i chęć dbania o jakość życia w pracy i nie tylko.