– Łączyła nas podobna wrażliwość. Był moim duchowym bratem. Magda Umer wspomina przyjaciela, aktora Piotra Machalicę.
Wasze pierwsze spotkanie?
Ja nie pamiętałam, bo jestem starsza od Piotra o jakieś sześć, siedem lat, ale on tak, bo często wspominał. Przyznał się, że kiedy był uczniem szkoły średniej i przychodził do swojego taty, aktora Henryka Machalicy do Teatru Narodowego, wchodził po kryjomu do sali 315 w Teatrze Narodowym i podglądał moje próby z Adamem Hanuszkiewiczem. Ja w tym teatrze przez kilka lat, od ’74 do ’78, grałam Rachelę w „Weselu” w reżyserii Hanuszkiewicza. Piotr po latach mi się do tego przyznał, a kiedy zapytałam go, po co ty podglądałeś te próby? Przyznał, że się trochę podkochiwał… Wtedy już śpiewałam. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że byłam znaną piosenkarką studencką, odkąd w Opolu ’71 zaśpiewałam „Koncert jesienny”.
Kiedy pani na niego zwróciła uwagę?
Często zachodziłam do teatralnej biblioteki i widywałam Piotrka. Później dowiedziałam się, że tam pracował. Dla mnie był wtedy synem Henryka, wysokim chłopakiem z, co podkreślam, burzą włosów. Pierwsza rzecz, która zwróciła moją uwagę na tego chłopca – to cudowny uśmiech i piękna, ciepła barwa głosu. Emanujące ciepło. Co mu zostało na zawsze. Na Piotrka jako artystę zwróciłam uwagę, kiedy w 1986 roku w Opolu zaśpiewał „Piosenkę pieska pokojowego” Stanisława Klawego. Zrobił to wspaniale. Nieznany chłopiec swoją interpretacją skupił uwagę rozbrykanej, rozhuśtanej publiczności. Na wszystkich zrobiła wrażenie ta jego niezwykła barwa głosu i wdzięk – po prostu dar od boga.
A jednak opierał się pomysłowi, żeby zostać aktorem. Do szkoły teatralnej postanowił zdawać dopiero jako 22-latek.
Myślę, że podobnie jak na początku Maciek Stuhr Piotrek nie chciał powtarzać drogi swojego ojca, znanego aktora Henryka Machalicy. W dodatku Olek, jego brat, był już wtedy aktorem w teatrze w Poznaniu. Tylko trzeci z braci, Krzysztof, nie został aktorem. Potem Piotr mówił, jak wiele radości daje mu występowanie z ojcem. W 1999 roku w spektaklu „Cena” Arthura Millera zagrali razem ostatni raz. Wystąpił tam klan Machaliców: oprócz Piotra i Henryka także Olek. Piotr, zanim zdał do szkoły aktorskiej, wykonywał wiele zawodów – pracował w izbie wytrzeźwień, zakładzie fotograficznym i bibliotece… Ale co tu długo szukać, Jeremi Przybora trzy razy zmieniał kierunek studiów, bo nie mógł się zdecydować. Istnieją ludzie z wieloma talentami, którzy nie od razu wiedzą, co ze sobą zrobić.
Całą rozmowę przeczytasz w wrześniowym numerze Pani. Już w sprzedaży!