Książka "Sexual Intelligence" mówi wyraźnie: w intymności nie ma scenariuszy. To my piszemy własną historię przyjemności a zbudować ją można tak, by dawała radość i satysfakcję. Oto jak to zrobić.
Spis treści
Świece zapalone, muzyka nastrojowa, kilka porad z artykułów "jak to robić lepiej" w głowie – a jednak... coś nie gra. Seks nadal wydaje się bardziej obowiązkiem niż przyjemnością. Zamiast cieszyć się chwilą, zastanawiasz się: "Czy dobrze wyglądam?", "Czy on/ona się nie nudzi?", "Czy to wystarczy?". Zamiast bliskości – pojawia się skrępowanie. Zamiast swobody – porównania.
Brzmi znajomo?
Jeśli tak, to nie jesteś wyjątkiem. Pomimo niezliczonych książek, podcastów i poradników, wielu ludzi nadal odbiera seks jako występ, który trzeba odegrać bezbłędnie. Gonimy za pewnością siebie, ucząc się trików, pozycji, zapamiętując „co działa” – jakby satysfakcja seksualna miała format instrukcji obsługi. Tymczasem Marty Klein w książce "Sexual Intelligence" proponuje zupełnie inne podejście: zamiast próbować bardziej, spróbuj… pomyśleć inaczej.
Największym problemem wielu par (i singli) nie jest technika, a przekonania. Przekonania o tym, jak "powinno" być. Czy raz w miesiącu to za mało? Czy to dziwne, że lubię to, czego on/ona nie lubi? Czy jestem normalna? Normalny?
Pytania, które z pozoru dotyczą częstotliwości czy upodobań, bardzo często skrywają głębszy lęk: „Czy jestem wystarczająco dobra/y?”. Ale pytania o normy statystyczne to ślepa uliczka – nie dlatego, że nie ma danych, tylko dlatego, że one niczego nie znaczą. Seks to nie matematyka. To doświadczenie. A to, co naprawdę się liczy, to nie liczba razy w miesiącu, ale to, jak się czujesz: czy jesteś obecna/y, czy czujesz się bezpiecznie, czy jesteś w stanie wyrazić swoje potrzeby.
Klein nazywa to "seksualną inteligencją" – umiejętnością bycia świadomym swoich emocji, blokad, pragnień i dzielenia się nimi z partnerem. To wyjście z mentalności: "Jak mam wyglądać?", "Czy to wystarczająco sexy?", i przejście do pytania: "Co naprawdę jest dla mnie przyjemne? Co buduje bliskość?".
Ta zmiana pozwala na więcej autentyczności, uważności i wolności. Przestajesz żyć pod dyktando cudzych oczekiwań – społeczeństwa, partnera, reklam – i zaczynasz tworzyć seksualność na własnych zasadach. Taką, która nie musi wyglądać „jak w filmach”, ale która naprawdę coś dla ciebie znaczy.
Jednym z najbardziej szkodliwych mitów na temat seksu jest przekonanie, że "prawdziwy seks" to tylko stosunek. Wszystko inne to albo gra wstępna, albo plan B. To bardzo zawężające spojrzenie. Nie tylko wywołuje presję (erekcja, pozycja, długość), ale też pomija ogromny wachlarz intymnych doświadczeń.
Tymczasem wiele osób odnajduje przyjemność w zupełnie innych formach bliskości – od masażu, przez wspólną kąpiel, po rozmowę z czułością. Seks staje się znacznie bardziej satysfakcjonujący, kiedy przestajemy traktować go jak checklistę, a zaczynamy jak przestrzeń eksploracji. Czasem sensualny dotyk może dać więcej emocjonalnego spełnienia niż najbardziej spektakularna noc.
Kolejną przeszkodą w doświadczaniu przyjemności jest przekonanie, że aby być atrakcyjnym seksualnie, trzeba spełniać określone normy. Mężczyzna musi być dominujący i zawsze gotowy, kobieta – zmysłowa, jędrna, zawsze chętna. A jeżeli nie jesteś jak z reklamy bielizny czy filmu erotycznego, to… coś z tobą nie tak?
Bzdura. Seksualna pewność siebie nie bierze się z wyglądu czy biegłości w pozycjach kamasutry, tylko z samoakceptacji. Prawdziwe "sexy" to świadomość, że jesteś wystarczająca/y taka/i, jaka/i jesteś. Że masz prawo do przyjemności, komfortu, eksperymentów. Że twoje ciało – nawet jeśli nie jest "idealne" – zasługuje na czułość i zachwyt.
I na koniec jeszcze jedno pytanie, które wielu z nas sobie zadaje: "Kiedy osiąga się seksualny szczyt?". Kultura popularna przekonuje, że mężczyźni w wieku 20 lat, kobiety po 30-tce, i że później to już tylko zjazd po równi pochyłej.
Ale to mit.
Bo czym właściwie jest "szczyt"? Jeśli rozumiemy go jako zdolność do satysfakcjonującego, dojrzałego, autentycznego seksu – to on może wydarzyć się w dowolnym momencie życia. Często dopiero z wiekiem uczymy się, co naprawdę nas cieszy. Przestajemy gonić za ideałami i zaczynamy cieszyć się sobą – swoim ciałem, emocjami, relacją.
To jak z grą w tenisa – jako dwudziestolatek możesz mieć świetny refleks, ale dopiero po latach uczysz się, jak naprawdę rozgrywać mecze. Seksualność działa podobnie: z wiekiem nie gaśnie, tylko ewoluuje.
Z książki "Sexual Intelligence" płynie prosty, ale rewolucyjny wniosek: najbardziej satysfakcjonujący seks nie ma nic wspólnego z doskonałością, częstotliwością ani techniką. Ma za to wszystko wspólne z emocjonalną gotowością, autentycznością i ciekawością. Nie musimy robić tego jak "wszyscy". Nie musimy pasować do żadnej definicji. Nie musimy czekać, aż ktoś inny powie nam, że jesteśmy wystarczająco atrakcyjne.
Możemy – tu i teraz – zdecydować, że jesteśmy. Że nasza przyjemność się liczy. Że nasza wersja intymności jest ważna. I że nasze "seksualne ja" zasługuje na przestrzeń, swobodę i zachwyt.
Nie porównując się. Nie oceniając. Bądźmy ciekawe. Bądźmy obecne. Bądźmy sobą.
To właśnie na tym polega seksualna inteligencja.
Marty Klein jest terapeutą seksualnym, autorem i edukatorem z ponad 40-letnim doświadczeniem jako licencjonowany terapeuta małżeński, rodzinny i seksualny. Napisał siedem książek na temat seksualności, które zostały przetłumaczone na jedenaście języków – w tym America's War on Sex and His Porn, Her Pain.
20 października o godzinie 20:00
Transmisja za: