Złośliwe uwagi czy komentarze nierzadko pojawiają się w rozmowach - wśród znajomych, w rodzinie, w pracy. Drobne uszczypliwości bywają żartobliwe, często niewinne rzucane po to, by rozluźnić atmosferę, bez zamiaru obrażenia kogokolwiek czy zrobienia mu krzywdy. Ale czasem używane też po to, żeby celowo kogoś zdeprecjonować lub ośmieszyć...
Żarty nie zawsze są niewinne. Jak napisał John Flanagan, "żart jest wtedy, kiedy wszyscy możemy się razem pośmiać. Ale kiedy robisz coś, co jest złośliwe, niemiłe i przykre dla drugiego, to nie jest żart. To okrucieństwo".
Profesor Ewa Joanna Morawska pedagog i trener komunikacji interpersonalnej ostrzega, że złośliwość może być przejawem agresji. "Małą albo minimalną agresją nazywamy tolerowane zachowania agresywne, powszechnie występujące w interakcjach społecznych i rodzinnych, powodujące minimalne tylko szkody. Mieszczą się tu różnego rodzaju złośliwości, docinki, żarty, gesty, mimika, działania wywołujące zażenowanie, wstyd lub lęk u innych osób", pisze w publikacji "Radzenie sobie z Agresją" wydanej przez Instytut Amity. I podkreśla, że "w różnych środowiskach tolerancja na minimalną agresję jest różna. To co jest minimalną agresją na prywatnej imprezie (np. dowcipy o blondynkach w towarzystwie blondynki) może stanowić poważne wykroczenie w miejscu pracy".
Również według Małgorzaty Marcjanik, językoznawcy i autorki książki "Mówimy uprzejmie. Poradnik językowego savoir-vivre’u" złośliwość językowa, przejawiająca się w formie sarkazmu, uszczypliwości, ironicznych uwag czy wykluczania rozmówcy nie tylko narusza zasady uprzejmości, lecz także może być formą ukrytej agresji. Zamiast prowadzić do konstruktywnej rozmowy, pogłębia konflikty i niszczy atmosferę komunikacji. Autorka podkreśla, że złośliwość językowa jest szczególnie szkodliwa, gdy jest ukryta pod pozornie uprzejmym tonem, ponieważ trudniej ją zidentyfikować i zareagować na nią.
Drobna uszczypliwość, jeśli jest obustronnie akceptowana i nie wywołuje negatywnych emocji, może być traktowana jako forma zabawy i żartu. Kluczowe są jednak nie tylko intencje mówiącego, lecz także nasze odczucia w reakcji na złośliwy żart. Jeśli po usłyszeniu komentarza czujesz się źle, zażenowana lub urażona, a rozmówca na to nie reaguje, nie myśli przeprosić albo wycofać swoje słowa, najprawdopodobniej mamy do czynienia z celowym działaniem. Psycholodzy podkreślają, że złośliwość często ma w sobie ukryte emocje, takie jak gniew, frustracja, zazdrość czy niepewność siebie i może być próbą podniesienia własnej wartości kosztem innych.
Najważniejsze, to nie przyjmować tego samego tonu, którym posługuje się złośliwy rozmówca. Zamiast kąśliwych słów, lepiej postawić na szczerą komunikację i wyrazić swoje emocje bez oceniania drugiej osoby. To pokazuje siłę i klasę.
Zachowajmy dystans i użyjmy humoru jako broni
Uśmiech i dystans odbierają złośliwemu komentarzowi moc. Pozwalają zachować spokój, a jednocześnie pokazują, że nie dajesz się sprowokować ani wyprowadzić z równowagi. Zbywanie kąśliwej uwagi humorem to świetny sposób na pokazanie pewności siebie!
Bądźmy asertywne
Kiedy ktoś rzuca kąśliwą uwagę, zamiast się bronić lub odwzajemniać złośliwością, lepiej zareagować spokojnie i wyrazić swoje uczucia, mówiąc na przykład „czuję się niekomfortowo, kiedy to mówisz”, „to nie jest konstruktywne, proszę abyś przestał robić takie komentarze”. „doceniam twoją perspektywę, ale ja patrzę na to inaczej”. Taka asertywna reakcja pozwala wyznaczyć jasne granice i uciąć nieprzyjemną konwersację.
Odpowiadajmy kulturalnie, bez agresji, ale z pewnością siebie
John Bowe, ekspert ds. komunikacji, autor książki „I Have Something to Say: Mastering the Art of Public Speaking in an Age of Disconnection” radzi odpowiedzieć pytaniem: „naprawdę tak uważasz?”. To działa jak lustro, zmuszając rozmówcę do ponownego przemyślenia swoich słów i wytłumaczenia się z nich. Warto przy tym zachować pewny ton i kontakt wzrokowy – mowa ciała podkreśla naszą pewność siebie.
Nie reagujmy
Autor złośliwych komentarzy prawdopodobnie chce nie tylko obrazić, lecz także sprowokować swojego rozmówcę. Nie dajmy mu tej satysfakcji. Zignorowanie przytyku pozwala zachować klasę i godność. "Zamiast <<łapać>> czyjąś złośliwość, wyobraź sobie, że kolczasta piłka spada na ziemię. Nie ma powodu, byś przyjmował uderzenie i nie musisz podnosić kolczastej piłki. Niech leży na ziemi. Piłka nie musi być twoim problemem", radzi psycholog kliniczny i psychoterapeutka dr Dawn Huebner, autorka poradników m.in. dla dzieci i rodziców ("Co robić, gdy się złościsz" wyd. Levyz books).