Rozmowy

Jak nauczyć się korzystać z intuicji, by zmienić życie na lepsze. Podpowiada znany psycholog i autor książek, Ethan Kross

Jak nauczyć się korzystać z intuicji, by zmienić życie na lepsze. Podpowiada znany psycholog i autor książek, Ethan Kross
Fot. 123rf

„Nie wiem, co robić”, mówię przyjaciółce. „Posłuchaj intuicji”, radzi. Tylko co to znaczy? Głos w głowie wydaje sprzeczne komendy. Raz skłania do ryzyka, a innym razem do ostrożności. Tu kreśli czarne scenariusze, tam obawy. „Dopóki nie wyciszysz wewnętrznego krytyka, twoja intuicja będzie zagłuszona” – przekonuje Ethan Kross, psycholog, autor książki „Intuicja. Wewnętrzny głos". I podpowiada, jak uważnie słuchać swojego najlepszego doradcy.

Pan lubi ze sobą rozmawiać? Wsłuchiwać się w głos intuicji?

 

Ethan Kross: Tak, bo wiem, że to pomaga mi żyć. Podczas badań odkryłem, że dialog, który prowadzimy ze sobą, wpływa na nasze zachowanie i samopoczucie. Dlatego w książce przekonuję, że każdy powinien być dla siebie… najważniejszym rozmówcą. Przyjaznym i wspierającym. Moje zainteresowanie dialogiem wewnętrznym narodziło się, zanim zostałem psychologiem i neurobiologiem. Zawdzięczam je ojcu. Gdy jako kilkulatek miałem problem, zamiast podsuwać mi rozwiązania, mówił: „Zadaj sobie na głos pytanie, co powinieneś zrobić i co będzie dla ciebie najlepsze. A potem sam na nie odpowiedz!”. Nie rozumiałem, o co mu chodzi. Dziś wiem, że nakłaniał mnie do szukania odpowiedzi w sobie i tak rozwijał moją intuicję – choć wolę raczej mówić o wewnętrznym doradcy, który pomaga podejmować decyzje. Można ten głos poznać po tym, że nawet gdy zwraca uwagę na niebezpieczeństwa, nie wzbudza lęku. I raczej zachęca do podejmowania ambitnych zadań, niż zniechęca.

 

Każdy słyszy ten głos?

 

Niestety niewielu, choć każdy go w sobie ma.

Większość ludzi w znerwicowanym świecie, który zarzuca nas nadmiarem bodźców, kontaktuje się przede wszystkim z wyjaławiającym psychicznie głosem krytyka wewnętrznego: „Nie uda ci się! Jesteś do niczego! Ludzie są źli, każdy chce cię oszukać!”.

Słuchanie krytycznego jazgotu w sytuacjach kryzysowych paraliżuje nasz potencjał, pogarsza wynik działań i skłania do złych wyborów. Gdy głos krytyka dominuje w nas latami, przestajemy ufać sobie, czujemy, że na niewiele nas stać, no i tracimy kontakt z intuicją.

 

Można jakoś wyciszyć autokrytyczny głos, by móc usłyszeć, co szepce intuicja?

 

Oczywiście! Prostym narzędziem jest trening świadomego konsultowania się ze sobą. Warto go zacząć od zadawania prostych pytań: „Powinnam to zrobić czy nie?”, „Dam radę czy nie dam?”. Koniecznie na głos! Słowa wypowiadane do siebie są mniej emocjonalne niż myśli. Gdy już przyzwyczaimy się do monologowania na głos, przejdźmy do pytań złożonych: „Dlaczego warto, żebym to zrobiła?”, „Co mogę zyskać, jeśli odważę się to zrobić?” itp.

Gdy pokonamy opór, rozmawianie ze sobą zacznie nam sprawiać przyjemność. Dowiedziono, że koi nerwy, przywraca równowagę, zwiększa poczucie bezpieczeństwa i kontroli. Spójrzmy na dzieci, które jeszcze nie nauczyły się sztuki ukrywania wewnętrznego głosu. Często prowadzą wspierające rozmowy ze sobą.

Są wtedy rozluźnione, spokojne. Opowiadają sobie, co robią, jakie napotykają przeszkody. To nie jest zabawa czy gra wyobraźni, ale oznaka prawidłowego funkcjonowania. Dzięki opowiadaniu sobie historii łatwiej znosimy zmiany, odkrywamy pragnienia. Znam dorosłych, którzy uwielbiają ze sobą gawędzić. Sam jestem jednym z nich.

 

Tak prosty eksperyment może sprawić, że będę mieć lepszy kontakt z intuicją? Co to zmieni?

 

W 2017 roku rozpocząłem projekt o nazwie Skrzynka Narzędziowa. Wzięło w nim udział prawie 500 uczniów. Pokazywaliśmy im, jaki wpływ na ich życie mogą mieć techniki wyciszania „trajkotu” i kontakt ze wspierającym wewnętrznym głosem. Po kilku miesiącach okazało się, że dzięki pogawędkom ze sobą – kilka razy w tygodniu – ci młodzi ludzie czuli więcej pewności siebie i podejmowali mniej impulsywnych decyzji, których później żałowali! Byli zaskoczeni rozmiarem zmiany. Planuję podobne badanie z udziałem 12 tysięcy osób. Poza dialogowaniem ze sobą na głos chcę ich uczyć techniki, którą nazywam „perspektywą muchy na ścianie”.

Zaobserwowałem, że destrukcyjny głos włącza się w głowie, gdy zbyt silnie zanurzamy się w emocje i tracimy dystans do sytuacji. Wpadamy w myślenie tunelowe, skąd niedaleko do wniosków typu „z tej sytuacji nie ma wyjścia!”.

Eksperymenty na Uniwersytecie Stanforda i w Cambridge dowiodły, że przyjęcie perspektywy obserwatora zewnętrznego pomaga lepiej rozwiązać problem, który chwilę wcześniej przytłaczał.

 

Jak osiągnąć taki dystans? Z doświadczenia wiem, że nie zawsze udaje się to na zawołanie.

 

Odpowiedni dialog ze sobą może i tu pomóc. Opisuje to w swojej biografii Malala Yousafzai, najmłodsza laureatka Pokojowej Nagrody Nobla. Miała 14 lat, gdy talibowie zaprzysięgli, że ją zabiją. Wpadła w panikę. Żyła w przerażeniu, przytłoczona gonitwą czarnych myśli. Nie mogła spać. Ktoś doradził jej, by podczas napadów lęku pytała siebie na głos: „Malalo, powiedz, co byś zrobiła, gdybyś spotkała taliba?”. Chodziło o to, by przerażona nastolatka mogła popatrzeć na sytuację z perspektywy kogoś, kto nie stoi w centrum problemu. Zwrócenie się do siebie po imieniu z pytaniem o pomysł na rozwiązanie sprawy daje taki efekt. Każdy może wykonać to ćwiczenie i sprawdzić. Warto! Chwilowy dystans do problemu redukuje emocje i pozwala jaśniej rozumować.

 

Wiemy, co wymyśliła noblistka?

 

Dała sobie dziecinną radę: „Malalo, jak spotkasz taliba, weź but i walnij go nim”. W tej technice nie chodzi jednak o to, by znaleźć od razu rozwiązanie, tylko by uspokoić emocje i gonitwę myśli. Zdystansowany umysł jest bardziej otwarty. U Malali tak to zadziałało. Głębszy głos podpowiedział: „Jeśli zaatakujesz taliba, nie będzie między wami różnicy. To zły pomysł, odbierze ci moralną siłę. Cokolwiek się zdarzy, rób swoje najspokojniej, jak potrafisz. Opanowanie jest twoją mocą”. Gdy po latach opowiadała o tej sytuacji, przyznała, że tamta konwersacja ze sobą jej pomogła. Kluczem do powodzenia tej techniki jest mówienie do siebie tak, jakbyśmy zwracali się do innej osoby. Stworzony dystans do siebie wzmacnia intuicję, ale też racjonalne myślenie.

 

Ciekawe, bo wiele osób uważa, że intuicja to irracjonalny głos, który z rozsądkiem się wyklucza.

 

Natura intuicji jest złożona.

Ten bank wiedzy na temat nas samych opiera się na doświadczeniach, ale również na głębokich zasobach nieświadomości. Intuicja ma o nas większą wiedzę niż nasz świadomy umysł. Warto korzystać z tych informacji, rozwijając kontakt z intuicją! Kolejną techniką, która może pomóc, jest mówienie sobie pozytywnych, wzmacniających opinii.

Możemy to robić na głos lub w myś-lach. Polecam tę metodę w sytuacjach, gdy jesteśmy spanikowani, a chcemy zrobić dobre wrażenie. Na przykład gdy tak zależy nam na zdobyciu pracy, że z nerwów nie umiemy sklecić spójnej wypowiedzi.

 

W czasie rozmowy rekrutacyjnej mam powiedzieć w myślach: „Jagna, jesteś kompetentna, utalentowana i dostaniesz tę robotę”?

 

Brzmi zabawnie, ale… działa. Nie daje gwarancji, że zostanie pani przyjęta, ale zwiększa szanse, że dobrze pani wypadnie. Inny sposób to wyobrażenie sobie, że… jesteś życzliwym, mądrym doradcą i masz za zadanie wesprzeć osobę o imieniu Jagna. Spójrz na nią, pomyśl o jej problemie, pomóż jej. Może widzisz coś, czego ona nie dostrzega? Opowiedz jej o tym.

 

Czyli mówię do siebie: „Jagno, masz największe doświadczenie i staż pracy ze wszystkich kandydatów. Twoje szanse są ogromne. Ja wybrałabym ciebie”?

 

Tak! Kolejne narzędzie do kontaktowania nas z intuicją to technika „podróży w czasie”. Proszę sobie wyobrazić, że to nie czerwiec 2021, ale 2026 roku. Jak wygląda stresująca panią dziś sytuacja z nowej perspektywy? Gdy analizujemy coś z dystansu, myślimy spokojniej, refleksyjnie. Nasze problemy maleją. Łatwiej trafia do nas myśl, że to, co dziś trudne, przeminie. Do mojego ulubionego zestawu technik dodam jeszcze… spacer w bliskim kontakcie z naturą.

 

Spacer jest przyjemny, ale jak miałby mi pomóc?

 

Wyjaśnia to neurobiologia. Zieleń wspiera proces skupiania uwagi. Kontakt z naturą pomaga się uspokoić, wyciszyć. To również pomaga przebić się intuicji do naszej świadomości. W latach 70. Rachel i Stephen Kaplanowie, psychologowie z Uniwersytetu Michigan, dowiedli, że natura ożywia i stymuluje nasze mózgi! Jesteśmy zaprogramowani tak, że zachwyt kwiatem, szum liści, zapach lasu pobudzają nasze procesy poznawcze. W roku 2007 badacze z Palo Alto udowodnili prawdziwość tej teorii.

Przechadzka po lesie wzmacniała u uczestników eksperymentu zdolność skupienia uwagi. A głęboka koncentracja kontaktuje nas z intuicją! Osoby o wysokim stopniu krytycyzmu wobec siebie, które przez półtorej godziny siedziały w zielonym ogrodzie, przestawały niemal zupełnie słyszeć „jazgot” wewnętrznego krytyka.

Za to ci, którzy te półtorej godziny spędzali na ruchliwej ulicy, nadal zmagali się z negatywnymi myślami. Ja, gdy nie wiem, co zrobić, idę na długi samotny spacer, a po nim pytam: „Co byś zrobił, Ethanie, gdybyś znalazł się w takiej sytuacji?”. Pomaga.

 

Pewnie także dlatego, że pan wierzy w skuteczność swoich technik…

 

Oczywiście! Dotykamy tu efektu placebo i kolejnych niebywałych odkryć z nim związanych. W fascynującym eksperymencie Ted Kaptchuk z Harvardu zaprosił do badania chorych na zespół jelita drażliwego. Opowiedział im dokładnie, na czym polega efekt placebo, i oświadczył, że otrzymają obojętną dla zdrowia substancję, czyli właśnie placebo, a ich zadaniem będzie wzbudzenie w sobie wiary, że ten preparat mimo wszystko ich wyleczy.

 

Badani przyjmowali placebo, wiedząc, że to nie lek?!

 

No właśnie! A lekarz swoim autorytetem przekonał ich, że siła ich entuzjazmu oraz wiary w efekt placebo może realnie poprawić ich stan zdrowia. Wynik badań był sensacją! Poddani eksperymentowi pacjenci deklarowali, że odczuwają ulgę! Ich dolegliwości się zmniejszały.

Dziś nikt już nie neguje tego, że ciało i psychika to naczynia połączone – i to ściślej niż sądziliśmy. Jeśli powiesz sobie: „Pokonam ten kryzys”, „Rozwiążę ten problem”, „Dam sobie radę” – to też zmieniasz rzeczywistość, zwiększając szanse na lepszy rozwój wypadków.

Kiedy moje córki przeżywają trudne chwile i władzę nad nimi przejmuje jazgot krytyka, zabieram je do arboretum niedaleko domu i nakłaniam, by spojrzały na problemy z perspektywy muchy na ścianie. Albo zapytały siebie, co powiedziałaby o ich trudnej sprawie mądra kobieta, którą podziwiają, choćby Maria Skłodowska-Curie albo Kate Winslet. A potem… je łaskoczę, by wyrwać je z myślowych labiryntów i skontaktować z „tu i teraz” również poprzez śmiech. Humor to kolejna ścieżka, która zbliża nas do intuicji, a oddala od destrukcyjnej samokrytyki. Zachęcam: przetestuj proponowane metody na sobie i wybierz tę, która najlepiej z tobą rezonuje. Chodzi o to, żeby zacząć ufać sobie. To wiele zmienia. I raczej na lepsze…

 

 

Ethan Kross to wielokrotnie nagradzany amerykański psycholog eksperymentalny, neurobiolog i pisarz. Specjalizuje się w regulacji emocji. Jest profesorem psychologii i zarządzania na University of Michigan i dyrektorem Emotion & Self Control Laboratory. Psycholog mieszka w Ann Arbor w stanie Michigan.

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 07/2021
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również