Wyobraźmy sobie: turkusowe Morze Egejskie, bielone ściany greckich domków, kwiaty bugenwilli wokół okien, a w tle – „Dancing Queen”. Już po pierwszych taktach wiadomo, że „Mamma Mia!” to nie kolejny musical, tylko dwie godziny czystej endorfiny. Oto, dlaczego warto przenieść się na wyspę Kalokairi – zwłaszcza, jeśli szukamy filmu, który zatroszczy się o nasze kobiece dusze.
Kocham. Oglądam każdego roku. Traktuję "Mamma Mię" totalnie osobiście. Z wielu powodów. Pierwszy to opisana tu relacja z córką (moja też niedawno ogłosiła plany weselne), druga - też umiem wstawać po upadkach. Kiedyś usłyszałam od przyjaciółki, że mam osobowość Donny. Pełna zgoda.
Meryl Streep w roli Donny – szalonej właścicielki nadmorskiej willi – udowadnia, że życiowa iskra nie zna metryki. Towarzyszą jej dwie przyjaciółki (Christine Baranski i Julie Walters), które przyjeżdżają, by wesprzeć ją w przedślubnym chaosie córki. Razem tworzą trio, o jakim marzy każda z nas: bezwarunkowe wsparcie, szczery śmiech i czas na spontaniczne "Super Trouper".
Amanda Seyfried jako Sophie marzy, by poznać swojego biologicznego ojca – zaprasza więc… trzech potencjalnych kandydatów (Pierce Brosnan, Colin Firth, Stellan Skarsgård). Ich przyjazd uruchamia lawinę wzruszeń i pytań o to, kim jesteśmy bez przeszłości i na ile możemy pisać własną przyszłość. Relacja Sophie z Donną to serce historii: czuła, zabawna, czasem burzliwa – jak większość prawdziwych, kobiecych więzi.
Każda piosenka staje się fabularnym fajerwerkiem: "Lay All Your Love on Me" zmienia się w plażowe flirty, "Slipping Through My Fingers" potrafi wycisnąć łzy ze stoickiego serca. "Winners Takes It All" w finale wzrusza, a "Super Trupe" - bawi. Serio, trudno usiedzieć bez tupania nogą.
Zachody słońca, lazur wody i białe schodki pnące się do kapliczki – to filmowy anty-stress. Reżyserska lekkość Phyllidy Lloyd sprawia, że zapach oliwek i rozgrzanych kamieni niemal czuć przez ekran. Idealny seans, gdy za oknem szaro albo kiedy potrzebujesz przenieść się na wakacje w pięć sekund. Wyspa, gdzie powstała "Mamma Mia", stała się supermodnym kierunkiem na lato.
Skąd ta miłość do musicalu z Meryl Streep? Poza świetną obsadą i muzyką, jest jeszcze przesłanie - Nigdy nie jest za późno na nowy etap – ani w miłości, ani w karierze, ani w samoakceptacji. I jeszcze coś. Siostrzeństwo działa: wspólne wycie "Chiquitita" leczy złamane serca szybciej niż terapie online. To film dla wszystkich kobiet, które potrzebują zastrzyku optymizmu, przypomnienia, że wiek to stan ducha, głośnego, domowego karaoke, doskonałej zabawy i wzruszeń.
"Mamma Mia" jest jak wakacyjna pocztówka z najlepszymi życzeniami. Najlepiej oglądać z córką lub przyjaciółkami.
"Mamma MIa" na SkyShowtime