Samotny wyjazd partnera lub partnerki może budzić wiele emocji. Co czujemy? Zazdrość, złość, a może tęsknotę za autonomią? Pyta psycholożka i psychoterapeutka Karolina Lea Jarmołowicz i odsłania drugą stronę medalu takiej rozłąki, o której wiele z nas nawet nie pomyślało.
„Pojechał na żagle. Z kolegami. A ja zostałam – z dziećmi, robotą i wyrzutami sumienia, że jestem zła.”
„Poleciała do Paryża z koleżankami. Ja zostałem z praniem, psem i pytaniem: czy to my, czy już ona i ja osobno?”
To nie wpis z grupy wsparcia dla sfrustrowanych żon czy mężów. To rzeczywistość wielu osób, które każdego lata konfrontują się z tym samym dylematem: dlaczego on (ona) może, a ja nie? Z jednej strony – złość. Czasem z nutką zazdrości, czasem gorzka jak przepracowanie. Z drugiej – może jednak... zazdrość podszyta tęsknotą za autonomią? Za chwilą ciszy we własnej głowie?
Lato kojarzy nam się z wolnością, słońcem i… emocjonalnymi rozterkami. W młodości były wakacyjne miłości, później letnie romanse, a teraz…? Choć samotny wyjazd partnera lub partnerki może być szansą na oddech – bywa też źródłem lęku, frustracji i pytania: gdzie się w tym wszystkim podziała nasza relacja?
Niezależnie od płci, wyjazd „solo”, nawet w najszczęśliwszej relacji może aktywować podobne mechanizmy. Z perspektywy psychologii relacji (m.in. teorii przywiązania Bowlby’ego) taki wyjazd jednego z partnerów może uruchamiać w nas stare mechanizmy: lęk przed opuszczeniem, obawy o utratę kontroli, a nawet nieświadome fantazje o porzuceniu.
To, jak reagujemy, zwykle zależy od wzorców przywiązania naszej osobowości, doświadczeń z dzieciństwa, ale też aktualnego klimatu w naszej relacji. W takich kontekstach więc możemy przeżywać wyjazd partnera/partnerki jako zagrożenie lub okazję do np. rozwoju.
Psychoterapeutka i badaczka relacji Esther Perel podkreśla, że „dystans i bliskość nie są sobie przeciwstawne. To dwa elementy tej samej dynamiki. Potrzebujemy jednego i drugiego, by relacja żyła.
W kontekście natomiast kobiet wychowanych w przekazie: „dbasz o wszystkich, a o siebie na końcu”, odebranie partnerowi prawa do „swojego czasu” może być wewnętrznym konfliktem: między pragnieniem równowagi a przymusem poświęcania się.
Wbrew temu, co głosi marketingowa utopia rodzinnych wakacji, to odpoczynek bywa przywilejem. I jak pokazują statystyki jest nierówno dzielony. Mężczyźni statystycznie częściej pozwalają sobie na wyjazdy solo – w związku z hobby np. czy to na żagle, wyprawy rowerowe, czy to na tzw. „męskie weekendy”. Kobiety wciąż częściej pozostają w trybie „zarządzania rodziną”.
Tradycyjny scenariusz wyglądał tak: on wyjeżdża, bo „potrzebuje odetchnąć”, a ona zostaje, bo „wszystko by się zawaliło bez niej”. Ale coraz częściej obserwujemy nową dynamikę: kobiety także wyjeżdżają, same lub z koleżankami, i coraz śmielej mówią: „ten czas był mi potrzebny, żeby znów poczuć siebie.”
Z badań CBOS z 2023 roku wynika, że:
- 42% mężczyzn miało w ciągu ostatnich 2 lat wyjazd „tylko dla siebie” (samotny lub z kolegami),
- 28% kobiet zrealizowało taki wyjazd – ale aż 60% zadeklarowało, że „marzy o takim czasie”.
Osobiście uważam, że to nie tylko kwestia indywidualnych wyborów, ale też kulturowych schematów. Kobieta nadal jest częściej odpowiedzialna za ‘emocjonalny klimat’ domu – a więc trudno jej tak po prostu się odłączyć, wyłączyć telefon i nie zastanawiać się, co z dziećmi, psem, obiadem. Kobiety zatrzymuje własne poczucie obowiązku, lęk przed oceną, a czasem nieustająca wewnętrzna presja: „beze mnie sobie nie poradzą”. To głęboko zakorzeniona rola „emocjonalnej menedżerki” domu (Arlie Hochschild, „The Second Shift”).
Psycholożka Harriet Lerner pisała o „tańcu złości” – kobiecym mechanizmie tłumienia frustracji, która później eksploduje nie tam, gdzie trzeba. Wyjazd partnera bywa właśnie takim momentem – w którym kumulują się lata mikro-nierówności, przemilczeń, zmęczenia.
Dlaczego kobiety wyjeżdżają rzadziej? Bo nie pozwalamy sobie. Ale też – boimy się, że jeśli nas zabraknie, świat się zawali. Odpoczynek nie powinien być przywilejem jednej płci. Powinien być prawem. A relacja, w której każdy może odpocząć – to relacja dojrzalsza.
Nie, jeżeli oczywiście są częścią świadomego partnerstwa. Danie sobie nawzajem prawa do osobnych doświadczeń to nie rozpad związku, a jego dojrzałość. Oczywiście pod warunkiem, że nie ucieka się w samotne wyjazdy. Nie zamiast bliskości – ale raczej dla regeneracji, dla siebie i dla relacji.
Lubię o tym myśleć w perspektywie psychoterapii par. Pracuję z parami w nurcie EFT - Terapii Skoncentrowanej na Emocjach (Emotionally Focused Therapy). Dystans nie musi oznaczać oddalenia. Wyjazd może być przestrzenią do tęsknoty, refleksji, a nawet rozbudzenia pożądania. Idąc za słowami Esther Perel - „Tęsknota jest ważną częścią pożądania. Bliskość rodzi się nie tylko z bycia razem, ale też z możliwości, by za sobą zatęsknić.”
Choć na pierwszy rzut oka samotny wyjazd jednego z partnerów może wydawać się egoistyczny, psychologia mówi jasno, że dawanie sobie przestrzeni może relację wzmocnić. Dlaczego?
Oczywiście pamiętajmy, że do „tańca trzeba dwojga”, więc nie może być tak, że tylko jedna strona dba o harmonię w związku. Zdrowy związek oparty jest na wzajemności, czyli potrzeby obu partnerów powinny być brane pod uwagę i respektowane.
Oczywiście może być tak, że dla partnera/partnerki, który/a zostaje – to niełatwa sytuacja. Tym bardziej jeżeli jest to nowy związek, nie mówiąc już o sytuacji gdy w przeszłości mieliśmy kiepskie doświadczenia w takich tematach. Dochodzić mogą także dodatkowe zmienne, w zależności od etapu życia: fizyczne zmęczenie (szczególnie z małymi dziećmi) czy zazdrość („on/ona pije sobie piwko tam, a ja zmywam garnek po zupie”). Jednak zachęcam zwykle moich pacjentów by spojrzeli na to jako szansę na własną przestrzeń i moment ciszy we własnym rytmie. Nawet jeżeli dopiero po tym jak położą dzieci spać.
Niektóre osoby mówią: Na początku byłam zła. Ale potem… wieczór w piżamie, serial bez gadania, dzieci wcześniej położyłam spać, mogłam sobie nareszcie pogadać z dziewczynami.
Ważne pytania, które warto sobie zadać (i z partnerem/partnerką przegadać):
Można się śmiać, że on wróci wypoczęty jak dziecko z kolonii. Albo że ona wraca z nową sukienką, nowym zapachem i nową energią. Ale za tą ironią kryje się ważny psychologiczny fakt: Wypoczęty człowiek wnosi do relacji więcej czułości, spokoju, dystansu i… pożądania. Bo bliskość nie powstaje tylko z bycia obok. Czasem rodzi się właśnie z tęsknoty. Więc pakujcie walizki swoim partnerom na męski lub babski wypad. To przewrotnie może zmniejszyć ryzyko, że pewnego dnia spakują oni lub my walizki by się rozstać.
Karolina Lea Jarmołowicz – psycholożka, psychoterapeutka, założyciel i szefowa Ośrodka CENTRUM. Członek Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oraz Stowarzyszenia INTRA. Pracuje w podejściu integracyjnym.