Od 25 września 2024 roku warszawskiej Hali Koszyki będzie można podziwiać jubileuszową wystawę fotografa Maksymiliana Ławrynowicza zatytułowaną "Fabulosus Maleficis". To hołd oddany kobiecej mocy, mądrości i sile.
Czarodziejki, czarownice, wiedźmy - nazywamy je na wiele różnych sposobów, ale zawsze u podstawy znajduje się ta sama postać - silna, niezależna kobieta, która budzi w nas zarówno podziw jak i strach. Ludzie od zarania dziejów posiadali w swoich głowach “detektor do wykrywania wiedźm”, jak nazwał tę potrzebę przyciągania człowieka przez wszystko, co magiczne Robin Brings.
Czarownice napełniają nas fascynacją, ekscytują, ale pozostawiają także dużo niepewności tam, gdzie dzieją się rzeczy, których nie potrafimy zrozumieć. I choć magia nie zawsze związana była tylko z kobietami, to na arenie dziejów połączona została właśnie głównie z nimi. Z czasem czarownica i wiedźma stały się wręcz obelgami, które niestety nadal funkcjonują w naszym codziennym życiu. Czas je odczarować i oddać im to, co wiedźmie - moc, mądrość i siłę! Cóż może być bowiem bardziej fascynującego niż próba odkrycia i zrozumienia magicznej kobiety? Taką próbę podjął po raz kolejny Maksymilian Ławrynowicz w swojej jubileuszowej wystawie “Fabulosus Maleficis” - “Wspaniałe Czarownice”.
Kobiety to tajemnicza siła. Przyglądając się ich historii dostrzeżemy, że na przestrzeni dziejów były one często pomijane, tłamszone czy celowo wymazywane. Z różnych względów - czasem chodziło o politykę, innym razem o strach przed ich siłą. Ale były także czczone i ubóstwiane, jako niezbędny element równowagi świata. “Od zawsze powtarzałem, że kobiety to niewyczerpalne źródło inspiracji dla artysty. Są jak pociągająca studia wody - głębokie, tajemnicze i intrygujące. Jednak jeśli pochylisz się za bardzo, wpadniesz w nią i utoniesz tragicznie.” twierdzi fotograf Maksymilian Ławrynowicz. “Praca z kobietami to zawsze balansowanie na krawędzi ostrza” dodaje ze śmiechem. Balansowanie na krawędzi i pomiędzy żywiołami. Bo kobieta to empatia, intuicja, kreacja nowego życia, kreatywność, niezależność, ale także wzburzony ocean gniewu, niesamowita siła czy pułapka. Wszystko zależy od okoliczności, w których przyjdzie nam się odnaleźć. Archetypiczna wiedźma czy czarownica idealnie oddaje tę naturę. Pozwólmy sobie na rozpoznanie jej w sobie, a odnajdziemy brakującą część naszej autentyczności. Ale uwaga! Z tej drogi nie ma już powrotu!
Czarownica to przede wszystkim kobieta niezależna. Dostrzeżemy ją na przykład w Lilith - postaci żydowskiego folkloru, pierwszej żonie Adama, matce wiedźm i demonów. Lilith była kobietą doskonałą, piękną, mądrą i sensualną. Stworzona została z gliny i ziemi, co sprawiało, że od samego początku stała na równi z pierwszym mężczyzną. Adamowi nie do końca podobał się ten stan rzeczy głównie dlatego, że jego małżonka nie zgadzała się na wszystkie jego zachcianki. Zwłaszcza te w sypialni. Dla swojej niezależności i w sprzeciwie przed opresyjnym traktowaniem, Lilith opuściła raj i udała się nad Morze Czerwone, gdzie stała się matką demonicznych stworzeń, sukubów i inkubów. Według legend miała także posiąść moce magiczne i stać się pierwszą czarownicą. Za swoje nieposłuszeństwo została ukarana. W celu sprowadzenia jej do raju wysłano za nią trzech aniołów, którzy nie byli w stanie wykonać swojej misji i zapowiedzieli, że w ramach kary będą codziennie zabijać 100 jej dzieci. To właśnie dlatego Lilith znana była jako demonica, która z rozpaczy, tęsknoty i zemsty porywać miała ludzkie niemowlęta. Lilith pokazuje nam, że cena za naszą niezależność może być często wysoka, ale nasza siła i niezależność jest bezcenna.
Wiedźmy i czarownice to także związane z nimi boginie, które je prowadzą i dają im moc! Chyba najbardziej znaną i najdłużej czczoną z nich jest Hekate, która od bardzo długiego już czasu posiada niestety bardzo złą sławę. Ale nie zawsze tak było! Hekate zaczynała swoją karierę jako bogini płodności i dobrobytu. Patronowała młodym, żeglarzom i to właśnie do niej modliły się kobiety o bezpieczny i szybki poród. Była także patronką i opiekunką miasta w małoazjatyckiej Karii, gdzie znajdowało się także największe sanktuarium ku jej czci. Hekate była niezwykle potężna i posiadała wpływ na to, co działo się na niebie, ziemi i w morzach! Dopiero z czasem połączona została z Hadesem i stała się towarzyszką Persefony oraz przewodniczką umarłych. Posiadała także klucze do zaświatów i jako jedna z nielicznych miała prawo swobodnego przemieszczania się pomiędzy światami. Mimo, że patronowała czarownicom, prowadziła dusze i nazywana była gnijącą boginią, to starożytni tak naprawdę nigdy nie zapomnieli o jej innych aspektach. Hekate to bogini balansu - nie jest ani dobra, ani zła. Obdarzała śmiertelników adekwatnie do ich czynów zsyłając zarówno dobrobyt, jak i go odbierając. Jest nie tylko uosobieniem magii, ale także kobiecej siły, która potrafi zarówno niszczyć, jak i rozmnażać.
Czarownica to także żywioł. Tak jak on może być piękna i dająca życie, ale także zamienić się w niszczycielską siłę. Jest naturą w czystej postaci. Zupełnie jak mityczna wróżbitka, czarodziejka i bogini Kirke, która znała się na lekach, ziołach, eliksirach, ale potrafiła także rzucać uroki i przemieniać swoich wrogów w zwierzęta przy użyciu swojej różdżki i naparów. Mieszkała na wyspie Ajai w pałacu w środku gęstego lasu, w towarzystwie zwierząt i nimf. Tkała i śpiewała, a swoją pieśnią wabiła wędrowców, którzy przybyli na wyspę. To właśnie ona zaprosiła na ucztę Odyseusza i jego kompanów po czym zamieniła wszystkich poza bohaterem w świnie. Odyseuszowi udało się uniknąć przemiany jedynie dzięki boskiemu wsparciu Heliosa. Choć nie działały na niego jej czary, to uległ urokowi czarodziejki i pozostał na jej wyspie aż rok. Kirke jest uosobieniem młodości i piękna, ale także iluzji, pułapki i niebezpieczeństwa. Przypomina nam o sile żywiołów, które każda kobieta posiada w sobie i o tym, że to my władamy nimi, a nie one nami.
Lilith, Hekate i Kirke to mityczne postacie, które idealnie obrazują to, co leży u podstaw archetypicznej czarownicy. Ale te trzy ikony kobiet związanych z magią i czarami to zaledwie preludium do tego, co dostrzegł i przedstawił na swojej jubileuszowej wystawie “Fabulosus Maleficis” Maksymilian Ławrynowicz. Wiedźmy i czarownice mają w sobie tyle odsłon, co kobiety, które je reprezentują. Nie przez przypadek też łączymy je najczęściej w trójki! Sama Hekate to jedna z pierwszych bogiń, które przedstawiane były w potrójnej postaci. W czasach rzymskich połączona została silnie z księżycem. Łączono ją także w triady, z których najsłynniejsza to ta tworzona z Demeter i Persefoną. Potrójność bogini to odwołanie się do jej natury i połączenie kobiecych ról. Mamy zatem w jednej postaci dziewicę, matkę i kobietę starszą. Idea ta istnieje w umysłach do dziś i przejawia się w kulcie potrójnej bogini, którą odnaleźć możemy w wielu neopogańskich tradycjach. Dziewica, Matka i Starucha stanowią w tych kultach połączenie różnych kobiecych aspektów zjednoczonych w jednej istocie, których symbolem jest potrójny księżyc.
Boskie i czarowne pierwiastki w kobietach Maksymilian - fotograf portrecista - odkrył już dawno, bo ponad dekadę temu. Kobiety oczarowały go do tego stopnia, że uczynił z nich trzon swojego cyklu “Projekt Kobiety”. Każdego roku artysta prezentuje wyjątkową wystawę fotograficzną, w której jego muzy - często gwiazdy z najwyższego firmamentu - wcielają się w postaci z historii, legend i mitologii. Maksymilian słynie bowiem z portretów kreacyjnych, gdzie postać, stylizacja i reżyseria kadru odgrywają ważną rolę. Jego praca jest opisywana jako wyjątkowo kreatywna i wykraczająca poza ramy tradycyjnych konwencji. To jednak natura kobiety zawsze stanowi centrum jego prac. Fotograf skupia się na uchwyceniu emocji i zmienności kobiecego wnętrza. Dlatego nie dziwi tematyka jego dziesiątej, jubileuszowej wystawy, którą można będzie zobaczyć od 25 września w Warszawskiej Hali Koszyki.
Wystawę zapowiada teledysk do utworu "Eithel" napisanego w języku elfickim i zaśpiewanego przez Barbarę Kurdej-Szatan i Katarzynę Kurdej-Manię w ramach twórczości kolektywu MaKuSza. W teledysku wzięły udział muzy autora i modelki biorące udział w wystawie.
Tekst: Anna Jankowiak - doktorka archeologii, naukowczyni, publicystka. W badaniach naukowych skupia się na badaniu dawnych kultur i ich adaptacji we współczesnym świecie. Bada historię czarownic i osób zajmujących się magią oraz postrzeganie ich w dawnych kulturach. Autorka książki “Bestie antyku”, jedna z założycielek Fundacji Muzeum Historii Kobiet.
Sesja: fotografie Aleksander Ikaniewicz, fryzury Tomasz Madejski, makijaże Olga Szczęsna Pierre Rene, kreacje Angelika Józefczyk, lokalizacja opuszczona papiernia Arche Warszawa