Wywiad

Karolina Gorczyca: Trzeba mieć w życiu cele

Karolina Gorczyca: Trzeba mieć w życiu cele
Fot. AKPA

"Bez nich stoimy w miejscu", mówi aktorka Karolina Gorczyca. Opowiada nam o swoich planach i zaskakujących, nowych pasjach.

Kiedy ostatnio rozmawiałyśmy, grałaś więźniarkę. Teraz wcielasz się w rolę policjantki. Jak się czujesz po drugiej stronie mocy?

Bardzo fajnie i równie ciekawie! Choć wydaje mi się, że w pewnym stopniu siła charakteru, osobowość i determinacja są u obu tych pań zbliżone.  

Wrońska z serialu „Szadź” to dość tajemnicza postać.

To prawda. Ona i Mrówiec (w tej roli Bartosz Gelner przyp. red.) mają wspólną historię z przeszłości. Po latach spotykają w pracy i pewne emocje z tamtego czasu  dadzą o sobie znać. Moja bohaterka jest silna i zdeterminowana. Nie boi się mężczyzn i idzie po swoje, jednocześnie będąc bardzo profesjonalną i rzetelną. Trochę jest też służbistką - jeśli tak jest napisane, znaczy że to prawda, a jeśli komendant tak powiedział, to trzeba tak zrobić. Zdecydowanie nie jest na rękę Polkowskiej i Mrówcowi. Do pewnego momentu będzie im nawet bardzo skutecznie utrudniać śledztwo. W tym serialu fajne jest to, że każda postać ma swoją linię działań, a potem w miarę rozwoju wydarzeń, następuje moment przełamania. To ciekawe dla aktora, bo zmieniający się bohater, który wychodzi ze swojego schematu, to dobry materiał do zagrania. Bardzo mnie to cieszy. 

Jak ci się pracowało na planie?

Bardzo dobrze. Gdyby nie maski na twarzach ekipy, które nam przypominały o sytuacji, w jakiej kręcimy, to pracowało się właściwie tak samo, jak przed pandemią. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane, co chwilę byliśmy badani, testowani. Mam nadzieję, że szybko wróci normalne życie i że plany zdjęciowe wciąż będą funkcjonowały. Szkoda że teatry wciąż są pozamykane. To smutne dla nas, aktorów. Widzowie dostali sztukę online, choć mówiąc szczerze, nie jestem wielką fanką siedzenia w wygodnym domowym fotelu i przyzwyczajania się do takiej formy kontaktu ze sztuką. Mam nadzieję, że gdy już nastąpi odmrożenie także kultury, ludzie rzucą się do teatrów i będzie jak dawniej. Przez chwilę zresztą tak było, gdy na chwilkę wznowiono działalność teatrów. Sama wyrwałam się do teatru i nie był nawet ważny spektakl, który obejrzałam. Ważne było, że mogłam tam po prostu być i na chwilę poczuć normalność.  

Jak wpłynął na ciebie lockdown? 

Wbrew pozorom dobrze. Oczywiście miał swoje plusy i minusy, ale starałam się skupić na tym, co dobre. Zrobiłam dużo fajnych rzeczy, miałam też możliwość pracować. Nie było tak, że siedziałam i płakałam. Był moment, w marcu zeszłego roku, kiedy wszyscy się baliśmy, nie wiedząc co nas czeka. I właśnie w tym momencie zrodziła się u mnie potrzeba zrobienia czegoś nowego. Zaczęłam piec chleb i uprawiać własne warzywa, w co bardzo się wciągnęłam. Nigdy by się to u mnie nie pojawiło, gdyby nie ta nowa rzeczywistość, którą chciałam jakoś oswoić. Miałam też możliwość podróżowania, zarówno po Polsce jak i za granicą,  nie czułam więc totalnego odizolowania od świata i ludzi. Starałam się zachować poczucie, że to nie jest koniec świata. Uważam, że trzeba zachować zdrowy rozsądek.

 

Dla mnie zawsze najważniejsze było i jest zdrowie psychiczne, zarówno moje jak i moich bliskich. Zawsze więc powtarzam, tylko spokój nas uratuje, a nie ma nic gorszego niż strach.

 Ciekawe były twoje przemyślenia o dziecięcej perspektywie świata sprzed i po pandemii, którymi nie podzieliłaś na instagramie.

Natchniona różnymi wydarzeniami i informacjami z mediów poczułam, że warto coś powiedzieć na ten temat. Świat sprzed pandemii jest dziś dla nas jak science fiction. Mieliśmy go, a nie docenialiśmy. Dziś za nim tęsknimy i bardzo go doceniamy, ale tak zawsze jest wtedy, gdy się coś traci. Może to, co się dzisiaj dzieje to dla nas sygnał, żeby się otrząsnąć i powiedzieć - „zacznij wyciągać radość z małych rzeczy, bo za chwilę może być kolejne wywrócenie. A może kiedyś powiesz, że ten rok i lockdown był z jakiegoś powodu dobry”. Świat się cały czas zmienia i będzie zmieniał. Będzie też nas zaskakiwał nowymi rzeczami. To, co możemy zrobić, to przyjąć to ze spokojem i starać się w tym funkcjonować. Warto tez pamiętać, że bez względu co się stanie, jesteśmy jednostką społeczną, potrzebujemy do życia innych ludzi. Najbardziej mnie w tym wszystkim przeraża nie wirus, nie choroby czy utrata zdrowia, ale strata relacji międzyludzkich. Nie wiem czy moje dzieci nie będą się wychowywały w świecie, w którym te relacje międzyludzkie będą inne niż za moich czasów, bardziej zdystansowane. Staram się im dawać jak najwięcej możliwości, żeby tego wszystkiego nie widziały, nie odczuwały. Starsza córka jest świadoma tego, co się dzieje. A mój 2,5 letni syn jest dzieckiem pandemii. Jaki świat będzie pamiętał? Taki, jaki mu pokażę.

O czym pomyślałaś zdmuchując świeczki na urodzinowym torcie?

Moje myśli też kręciły się wokół tego tematu. Nie myślałam o czymś, co by tyczyło się mnie, tylko ogółu. Pamiętam, jak byłam małą dziewczynką i rodzice mnie uczyli modlitw, to wtedy też prosiłam o coś, co dotyczyło świata, a nie mnie samej. To mi zostało.

Sport, bieganie wciąż są dla ciebie tak ważne?

Tak, choć przyznam, że ostatnio z różnych powodów brakowało mi na to czasu. Ale chcę to nadrobić. Każdego roku robie sobie plan na to, co mogę sportowego zrobić. I na ten rok też je mam. Moja aktywność sportowa pojawiła się przed laty też dlatego, że regularnie każdego roku wrzucam sobie jakiś cel. Uważam, że cele i dążenie do nich, ich realizacja, napędzają nas. Jeśli nie mamy celu, do którego zmierzamy, stoimy w miejscu. A z celem przed oczami idziemy, nawet powoli, małymi krokami, ale idziemy. W tym roku mi zabrano cel - nie mogłam wystartować w zawodach, dlatego było tej aktywności mniej. Ale jeszcze moment i znów mocno się zmobilizuję.

Z okazji Dnia Kobiet apelowałaś, byśmy próbowały wygospodarować czas tylko dla siebie. Tobie nie to udaje? 

Zaczęłam tego pilnować. Jak się to zaniedba, to można wpaść w wir obowiązków, myśląc wyłącznie o innych, a o sobie zapominając. To niełatwe dla kobiety, która ma rodzinę, obowiązki i pracę, żeby ten czas dla siebie wyłuskać. Nie jest to jednak niemożliwe. To ważne i można się tego nauczyć. Samej coraz lepiej mi się to udaje i bardzo wam wszystkim polecam!

Wywiad ukazał się w magazynie SHOW

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również