Portret

Kamala Harris. Kim jest pierwsza kobieta wiceprezydent USA?

Kamala Harris. Kim jest pierwsza kobieta wiceprezydent USA?
Fot. East News

Kobieta wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych? Na dodatek potomkini emigrantów? Kamala Harris wdarła się do ekskluzywnego klubu amerykańskiej polityki z impetem. Został jej do przebicia jeden szklany sufit. Kobiety na całym świecie już trzymają kciuki, by to ona za cztery lata została gospodarzem Białego Domu. Ma szanse i nie kryje, że również ambicje. Czego musiała dokonać i co poświęcić, by znaleźć się tam, gdzie jest?

Jesień 2020, USA. Gorączka finału prezydenckiej kampanii. W domowym zaciszu uśmiecha się do kamery para pięćdziesięciolatków, opowiadają o rodzinnym życiu. „Kilka miesięcy temu nagotowałam mnóstwo jedzenia, wszystko zamroziłam. Wielkie gary chili, curry, makaronów. Teraz wyciągamy to po kolei... – mówi Kamala Harris. Jej mąż Doug Emhoff, prawnik wychowany na Brooklynie, potakuje. Żona chwali jego cierpliwość i poczucie humoru. On zachwyca się jej zdjęciem: widać na nim, jak przemoczona deszczem tańczy podczas wiecu wyborczego.

Kamala jest radosną wojowniczką – mówi z dumą.

Jej opowiadanie o prywatnych sprawach przychodzi trudno, widać, że odsłania się tylko w bezpiecznych granicach. Pomaga perfekcyjnie opanowana mowa ciała i niewystudiowana pewność siebie. Napięcie w głosie przyszłej pani wiceprezydent pojawia się dwa razy: przy pytaniu, czy zetknęła się z rasistowskim zachowaniem, oraz gdy tłumaczy, dlaczego chce, by prawidłowo wymawiano jej imię, które w hindi oznacza „kwiat lotosu”. „Jestem Kamala, z wyraźnym akcentem na pierwsze «a»” – podkreśla. Nie lubi, gdy inni to lekceważą.

Kamala Harris. Jak wyglądało jej dzieciństwo?

Czarno-białe zdjęcie z początku lat 70. Na szkolnej podłodze siedzą w półkolu siedmiolatki, dzieci o wszystkich odcieniach skóry. Uwagę przyciąga dziewczynka w białym sweterku, z zaplecionymi wokół głowy warkoczami. Ma uważne, skupione spojrzenie. Już wtedy wie, że nauka w wyjątkowej, zintegrowanej rasowo szkole to rzadki przywilej. Miała szczęście, że trafiła do eksperymentalnego programu. Prawie 50 lat później senator Kamala Harris wróci do tamtych czasów w wojowniczym przemówieniu: „Była sobie w Kalifornii dziewczynka, która chodziła do szkoły z programem integracyjnym. Tą dziewczynką byłam ja!”. Jej słowa to oskarżenie świadomie wymierzone w Joego Bidena, ówczesnego rywala w wyścigu o nominację na urząd prezydenta USA. Harris wypomniała Bidenowi, że jako przedstawiciel białej klasy średniej był przeciwny eksperymentalnemu programowi edukacyjnemu, który pod koniec lat 60. wdrożono w Berkeley. Dzięki niemu dzieci z ubogich „czarnych dzielnic” dowożono autobusami do szkół w bogatych enklawach. Lepsza edukacja, zetknięcie się z innym światem i rasowa integracja. Kamala wie, ile zawdzięcza temu doświadczeniu. Biden jest pod wrażeniem przeciwniczki, jej siły przekonywania. Żałuje, że są oponentami. Rok po tym przemówieniu zaproponuje jej stanowisko wiceprezydenta. Ona powie „zgoda” i doda: „masz moją całkowitą lojalność”. Biden uosabia tradycyjną, patriarchalną, białą Amerykę. Harris – jej przeciwieństwo. Razem udowodnią, że są jak jing i jang wyborczego zwycięstwa i pokonają Donalda Trumpa. Tyle że po sukcesie o niej mówi się z większym entuzjazmem niż o nim. Pierwsze przemówienie Kamali w roli wiceprezydenta przyćmiło mowę przyszłego gospodarza Ameryki.

On jest poprawny – komentowały media. – Ona... niesamowita! Co za energia! Determinacja!.

Biały garnitur, w którym wystąpiła, nie był przypadkowy – to symbol czystości, ale też nowego otwarcia, kolor XX-wiecznych sufrażystek. A może również osobisty ukłon w stronę tamtej dziewczynki w białym sweterku na początku niesamowitej drogi?

Kim są rodzice Kamali Harris?

Jest rok 1958, południe Indii. Shyamala Gopalan, najstarsza z czworga rodzeństwa, ma 19 lat, zaledwie 150 cm wzrostu i ogromną determinację, by zawalczyć o siebie. Chce być wolna i niezależna. W kaście braminów, do której należy, kobiety nie powinny pracować. Ją interesuje nauka, a nie zgodne z tradycją aranżowane małżeństwo. Mówi rodzicom o marzeniu: chce studiować medycynę w Ameryce, na uniwersytecie w Berkeley. Są zaskoczeni, ale mówią: „Jedź, jeżeli naprawdę chcesz. Możemy opłacić jeden rok czesnego. Potem musisz radzić sobie sama”. Poradziła sobie. Kamala Harris przypomina o matce przy każdej okazji: dziękuje jej jako nauczycielce życia i mentorce. „Mama urodziła się z zakodowanym w duszy poczuciem sprawiedliwości” – napisała w autobiografii The Truths We Hold (Nasze prawdy). Ojciec to imigrant, którego jedynym białym przodkiem był Irlandczyk, właściciel plantacji niewolników na Jamajce. Spłodził dziecko z czarnoskórą kobietą ze swojej posiadłości – rzecz powszechna w czasach niewolnictwa.

Rodzice Harris poznali się podczas studenckich protestów, maszerowali, skandując hasła o równości. Oboje studiowali na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Donald Harris, błyskotliwy student ekonomii, Shyamala Gopalan robiła doktorat z endokrynologii. Wyzwolona miłość, skromny ślub, dwie córki – w 1964 roku przychodzi na świat Kamala, trzy lata później Maya. Ale wkrótce para się rozstaje, dziewczynki zostają z matką. Ojciec zrobi karierę naukową, dziś jest 82-letnim emerytowanym profesorem ekonomii Uniwersytetu Stanforda. Kamala ma z nim trudne relacje – po wygranych wyborach nie zaprosiła go na uroczystość w Delaware. Nie było też matki, która przegrała walkę z nowotworem w 2009 roku.

Kamala Harris. Po prostu Amerykanka

Kamala jest wdzięczna matce, że po rozwodzie dała jej i siostrze mocne oparcie, ale i poczucie przynależności do lokalnej społeczności. I hinduskiej, i czarnej. Shyamala tłumaczyła córkom: „Jesteście Hinduskami i jesteście też czarne. Nie musicie wybierać. To się nie wyklucza”. Kamala na uroczystości rodzinne wkładała sari, chodziła z mamą do hinduistycznej świątyni, ale równie często bywała w kościele baptystów, śpiewała w chórze gospel, słuchała Louisa Armstronga. „Matka wiedziała, że w jej drugiej ojczyźnie ja i Maya będziemy postrzegane jako czarne dziewczynki, i robiła wszystko, abyśmy wyrosły na kobiety pewne siebie, dumne ze swoich korzeni” – napisze Harris w autobiografii. Shyamala wiedziała, że to niełatwe. Mimo osiągnięć naukowych całe życie walczyła z protekcjonalnym traktowaniem, które spotykało ją ze względu na obcy akcent i orientalną urodę. „Jeżeli mężczyzna zacznie ci mówić, że jesteś egzotyczna, po prostu odwróć się i każ mu spieprzać” – takiej rady udzielała kobietom z rodziny. Kamala ma po niej hardość, ironiczne poczucie humoru, wolę walki i umiejętność oddawania ciosów. A do tego sposób, w jaki podczas dyskusji wymownie unosi brew, wprawiając w popłoch oponentów. Jej też się zdarza słyszeć rasistowskie złośliwości, ale ma za silną pozycję, by robiły na niej wrażenie. Gdy Trump nazwał ją „wredną imigrantką”, Harris wzruszyła ramionami. Po co tracić energię na spory z rasistami? Kiedy ktoś pyta ją, kim się czuje, odpowiada: „Po prostu Amerykanką”.

Barack Obama: Kamala Harris to najatrakcyjniejsza prokurator w kraju

Przyznaje, że jej światopogląd skrystalizował się podczas studiów na waszyngtońskim Uniwersytecie Howarda, kuźni afroamerykańskich elit. Był początek lat 80. W Stanach rządził konserwatywny Ronald Reagan, miss USA po raz pierwszy została Afroamerykanka, na liście „Billboardu” królowały Thriller Michaela Jacksona i Purple Rain Prince’a, ale kwestie rasowe i prawa kobiet wciąż budziły emocje.

Kamala uczestniczyła w studenckim klubie dyskusyjnym. Pełna energii optymistka i urodzona liderka – tak zapamiętali ją rówieśnicy. Jej wykładowczyni wspomina, że „zazwyczaj do niej należało ostatnie słowo w dyskusji”, a podczas debat była „nieustraszona”. Wróciła do Kalifornii z dyplomem nauk politycznych i ekonomii. Na Uniwersytecie Kalifornijskim skończyła jeszcze prawo i zaczęła karierę w prokuraturze w San Francisco. Kiedy pokonała w wyborach swojego szefa, została pierwszą w historii prokurator okręgową w tym mieście. A po kilku latach pierw- szą kobietą prokurator generalną Kalifornii. Barack Obama ocenił, że jest najatrakcyjniejszą prokurator w kraju, ale ona uznała te słowa za seksistowskie, a prezydent przeprosił.

Jej poglądy są postępowe, ale nie radykalne. Dąży do reformy wymiaru sprawiedliwości i jest zdecydowaną przeciwniczką kary śmierci. Nie chciała jej zażądać dla 21-latka, który zabił policjanta na początku jej urzędowania w San Francisco. Sprawa była głośna, naciski ogromne. Nie ustąpiła, przez co na jakiś czas zepsuła sobie relacje z policyjno-prawniczą elitą miasta. Mimo to praca w prokuraturze przykleiła jej łatkę „ostrej gliny”. Podnosiła wyroki za gwałty i molestowanie nieletnich, bezlitośnie ścigała przestępców seksualnych, wspierała akcję #MeToo.

Gdy cztery lata temu zaczęła reprezentować swój stan w Senacie, była – znowu pierwszą – osobą pochodzenia południowoazjatyckiego wybraną na ten urząd. Szybko ją zauważono: błyskotliwe wystąpienia wzbudzały wściekłość oponentów. Na spotkaniu ze studentami swojej uczeleni przytoczyła słowa afroamerykańskiego pisarza Jamesa Baldwina:

Nigdy nie nadejdzie przyszłość z gotowym przepisem na nasze wyzwolenie. Wyzwaniem zawsze jest dziś, właściwym czasem – teraz. To jej życiowe motto.

Kamala Harris. Kim jest jej mąż i dla kogo jest Momalą?

Na Instagramie przedstawia się tak: „Wiceprezydent elekt Stanów Zjednoczonych. Senator, żona, Momala, ciocia. Walcząca dla ludzi. Ona”. Ma 13,5 miliona obserwujących i ambicję dogonić Michelle Obamę (44,2 mln). Kamala jest aktywna w mediach społecznościowych, ale to, co potrafi najlepiej, to kontakt w realu. Skraca dystans, czaruje uśmiechem, rozluźnia atmosferę. Kiedy jest gościem aktorki Mindy Kalling, też z pochodzenia Hinduski i popularyzatorki indyjskiej kuchni, od razu używa nie ciociu!” – śmieje się. Przygotowują razem masala dosa, popularny na południu Indii naleśnik z pikantnym ziemniaczanym nadzieniem.

Kamala opowiada, jak mama przed pracą robiła posiłki na cały dzień. Amerykański fast food i półprodukty nie wchodziły w grę. Gdy wracała ze szkoły, w domu czekały świeże ciasteczka. Ona nie musiała rozstrzygać takich problemów. Nie ma dzieci, postawiła na karierę. Wie, że jej życie wymyka się tradycji. Za mąż wyszła dopiero w wieku 50 lat. Poznała Douga kilka lat wcześniej na zaaranżowanej przez znajomego randce w ciemno. Był po rozwodzie, wychowywał dwoje dzieci. Od razu ustalili, że nie będą używać określenia: „macocha”.

Ella i Cole połączyli słowa „mama” i „Kamala” i tak powstała rozsławiona już: „Momala”.

O dorosłych już dzieciach męża mówi z czułością. Opowiada o rodzinnych obiadach: „To nasz czas. Zbieramy się, każdy ma swoje zadania. Cole nakrywa do stołu i dobiera muzykę, Ella przygotowuje desery, Doug jest moim pomocnikiem w kuchni, a ja gotuję”. Słuchają jazzu, reggae albo hip-hopu. Kamala najbardziej lubi „czarną” muzykę. Rodzinne popołudnia z jej udziałem będą teraz rzadkością. Bycie wiceszefem największego mocarstwa, i to pogrążonego w kryzysie, zobowiązuje. Jej hymnem na nadchodzące cztery lata mógłby być refren przeboju Boba Marleya Get Up Stand Up – wstań i walcz.

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 02/2021
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również