Pochodzenie i znaczenie napisu odnalezionego na słynnym obrazie "Krzyk" Edvarda Muncha zostało ostatecznie wyjaśnione. To nie wandal nieprzychylny artyście, ale sam Munch napisał to krytyczne zdanie.
"Krzyk" to jedno z najsławniejszych dzieł sztuki. Ten namalowany w 1893 roku ekspresjonistyczny obraz interpretowano jako przedstawienie egzystencji człowieka przytłoczonego bólem istnienia. "Krzyk" przez współczesnych jego autorowi, Edvardowi Munchowi, odbiorców był ostro krytykowany. Obecnie jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych (pierwszym jest "Mona Lisa" namalowana przez Leonarda da Vinci) i najcenniejszych obrazów świata. Po latach udało się wyjaśnić związaną z nim tajemnicę i ostatecznie potwierdzić, że autorem znajdującego się na "Krzyku" prawie niewidocznego napisu jest sam Munch.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Napis wykonany ołówkiem w lewym górnym rogu obrazu "Krzyk" pierwszy raz odkryto w 1904 roku. Wtedy i przez wiele lat później uważano, że jest on aktem wandalizmu, a jego autorem musiał być jeden z licznych krytyków twórczości Edvarda Muncha. Skąd ta pewność? Już od pierwszej wystawy, na której Munch zaprezentował swoje wiekopomne dzieło, "Krzyk" wzbudzał silne i w dużej mierze negatywne emocje. A wykonany ołówkiem napis odnaleziony na płótnie głosił: "Mógł być namalowany tylko przez szaleńca". Uznano więc, że jego autorem musi być jeden z widzów, któremu "Krzyk" się nie spodobał.
Niedawno jednak, w związku ze zbliżającym się otwarciem nowego Norweskiego Muzeum Narodowego, słynnemu obrazowi Muncha przyjrzano się z większą uwagą. "Krzyk" został zbadany w podczerwieni, która umożliwiła lepszą ocenę pozostawionego na obrazie napisu oraz porównanie go z dostępnymi próbkami ręcznego pisma Edvarda Muncha. Ostatecznie Mai Britt Guleng, historyczka sztuki i kuratorka, razem z grupą naukowców potwierdziła, że to sam Edvard Munch napisał to zdanie na swoim obrazie. Wskazują na to zarówno charakter pisma, jak i to, co działo się w 1895 roku, kiedy Munch po raz pierwszy zaprezentował obraz w Norwegii - tłumaczyła Guleng w rozmowie z dziennikarzem gazety "The Guardian".
Podejrzewa się, że Munch zostawił ten napis na swoim obrazie po spotkaniu, podczas którego oglądający go student medycyny stwierdził, że jego autorem musi być ktoś, cierpiący na zaburzenia psychiczne. Te słowa musiały mieć dla Muncha szczególne znaczenie nie tylko dlatego, że boleśnie ugodziły jego artystyczne ego. Życie Edvarda Munch naznaczone było lękiem i śmiercią, a z chorobą psychiczną zmagał się on sam i jego bliscy.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Osobiste cierpienia i rodzinne tragedie ukształtowały Edvarda Muncha jako człowieka i - jak sam twierdził - były mi niezbędne jako artyście. - Mój strach przed życiem jest mi potrzebny, podobnie jak moja choroba. Bez lęku i choroby jestem jak statek bez steru - pisał o sobie malarz. Munch był przekonany, że zadaniem artysty nie jest tylko przedstawienie zewnętrznej rzeczywistości, ale rejestrowanie, jaki wpływ dane doświadczenie miało na jego wrażliwość. A choćby powierzchowna znajomość biografii malarza wystarczy, żeby zrozumieć silny związek między jego niepokojącymi obrazami i trudnym życiem.
Matka Edvarda Muncha zmarła na gruźlicę, kiedy miał 5 lat. Edvardem, jego trzema siostrami i bratem opiekował się od tej pory głęboko wierzący ojciec, który cierpiał na depresję, a "życiem wiecznym" był zainteresowany bardziej niż otaczającą go rzeczywistością. Kilka lat później, również na gruźlicę, zmarła ukochana starsza siostra Muncha - Sophie. Umierająca 15-latka poprosiła, żeby z łóżka przenieść ją na krzesło. Edvard Munch nie rozstawał się z tym meblem aż do śmierci, a samo zdarzenie uwiecznił na obrazie "Chore dziecko".
Druga z sióstr Muncha, Laura, cierpiała na schizofrenię i większość życia spędziła w ośrodku dla umysłowo chorych. Młodszy brat artysty zmarł w wieku 30 lat na zapalenie płuc. Sam Edvard jako dziecko chorował na gruźlicę i zapalenie oskrzeli, a jako młody mężczyzna nadużywał alkoholu. W 1908 roku Munch zaczął miewać halucynacje, cierpiał na paraliż lewej strony ciała, przeżył załamanie nerwowe i w końcu trafił na kilka miesięcy leczenie do prywatnego sanatorium.
- Odziedziczyłem dwóch najstraszliwszych wrogów ludzkości - dziedzictwo konsumpcji i szaleństwa. Choroba, szaleństwo i śmierć były czarnymi aniołami, które stały przy mojej kołysce - napisał w swoim pamiętniku Edvard Munch. I choć malarz był świadomy ciężaru swoich doświadczeń, traktował je jako warunek konieczny dla swojej artystycznej twórczości.
Moje cierpienia są częścią mojej jaźni i mojej sztuki. Są nie do odróżnienia ode mnie, a ich zniszczenie zniszczyłoby moją sztukę - mówił o sobie Munch.
Zdaniem Mai Britt Guleng zdanie napisane przez Muncha na jego obrazie "Krzyk" jest ironiczne i świadczy o jego wrażliwości. - To mógł być sposób na przejęcie kontroli w sytuacji, gdy twierdzono, że jest szalony. Tak jakby mówił "Mogę sobie z tego żartować" - tłumaczy Guleng.