Z powodu izolacji aktor Mateusz Damięcki może więcej czasu spędzać żoną i synkiem. Właśnie z rodziną są związane jego marzenia i plany.
Może zaliczać się do tych aktorów, którzy dostrzegają dobre strony zamknięcia teatrów z powodu pandemii. Mateusz Damięcki (39) z żoną Pauliną (40) znowu, przynajmniej na jakiś czas, przestaną być związkiem na odległość. A tak jest – z przerwami – od półtora roku, gdy Paulina Andrzejewska została zastępcą dyrektora Teatru Muzycznego w Poznaniu.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Mateusz Damięcki całym sercem wspiera ją w rozwijaniu kariery, ale najbardziej cieszy się, gdy rodzina jest w komplecie. To pełnia szczęścia, gdy z synkiem Franciszkiem (2 i pół roku) zasiadają do obiadu, a po nim całą trójką idą na rodzinny spacer. Ale gdy żona z synkiem są w Poznaniu, te chwile nie zdarzają się często. Aktor nadrabia więc teraz stracony czas na łonie rodziny. Pragnie być uważnym, troskliwym ojcem. Franio uwielbia, gdy czyta mu bajki na dobranoc albo bawią się razem klockami. – Muszę znaleźć czas, żeby po prostu pobyć w domu z synem. A to jest dla mnie teraz najważniejsze – artysta jasno określa swoje priorytety. Zapewnia też, że jak może, stara się pomagać żonie w zajmowaniu się dzieckiem. A koledzy aktorzy są pod wrażeniem jego przemiany.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kiedyś, w teatrze czy na planie filmowym, najchętniej rozprawiał o swojej roli. A teraz... – Mateusz jest zakochany w swoim synku, wszystkim pokazuje jego zdjęcia – zdradziła Barbara Kurdej-Szatan (35), jego partnerka z serialu „W rytmie serca”. A redakcji magazynu „Świat i Ludzie” udało się poznać kolejny plan aktora: marzy o dużej rodzinie. Chciałby, żeby Franek miał rodzeństwo. I jak zawsze, plan artysty jest bardzo konkretny. Według niego byłoby idealnie, gdyby różnica między dziećmi nie była większa niż cztery lata. Tak, jak między nim a Matyldą, jego młodszą siostrą, z którą ma silną więź. O córce marzy również żona aktora.