Jaga Majkut, ekspertka makijażowa perfumerii Douglas zachęca do spróbowania najbardziej pozytywnego i przyjaznego skórze trendu, który pokocha każda z nas! Do tego zdradza, który trik w makijażu oka ma swoje 5 minut, ale w całkiem nowej odsłonie (to jeden z Waszych ulubionych!), a także podpowiada, jakich kolorów warto spróbować choćby raz nawet jeśli dotychczas sądziłyśmy, że pozostają poza naszą ulubioną gamą barwną.
Spis treści
Nowym trendom makijażowym na kolejny sezon przyglądamy się z ciekawością i apetytem na nowe doświadczenia. Wiele z nich jednak dobrze wygląda na zdjęciach, nie bardzo mając zastosowanie w codziennym życiu. To dlatego zapytałyśmy Jagę Majkut, National Makeup Artist Douglas, o to, które z nich faktycznie przysłużą się naszej urodzie, efektownie podkreślając jej charakterystyczne cechy. Do gustu przypadły nam szczególnie te, które są prawdziwym manifestem indywidualizmu i zachętą do zabawy kolorami w taki sposób, by podkreślić to, co lubimy w sobie najbardziej.
To zdecydowanie najbardziej pozytywy i przyjazny skórze trend, który pokochają wszystkie amatorki naturalnego makijażu! Jak wyjaśnia Jaga Majkut, makijażyści na wybiegach po raz kolejny dali zielone światło naturalnej skórze w takiej wersji, jaką ma każda z nas: z widoczną strukturą i drobnymi „niedoskonałościami”, które w istocie tylko dodają jej charakteru. Dla ujednolicenia kolorytu zamiast ciężkich, mocno kryjących podkładów sięgamy więc po lekki krem BB, który zadziała przede wszystkim pielęgnująco, zapewniając przy tym niewidoczne dla oka wyrównanie i optyczne ujenolicenie. To może być także produkt nadający skórze delikatne świetliste wykończenie, jak np. Douglas Teint Beautifier, czyli „upiększacz”, który dodatkowo wyposażony jest w filtr UV i moc składników aktywnych, albo nawilżający krem z nutką koloru od Laury Mercier który zapewni efekt “make up no make up”. Jak przekonuje ekspertka, główny nacisk kładziemy na pielęgnację: zadbana w zgodzie ze swoimi potrzebami skóra będzie lśnić naturalnym blaskiem, który nie wymaga przesadnego „podkręcenia”.
Mocnym trendem z pewnością jest też błysk na oku w metalicznej wersji: jako pasmo silnie napigmentowanego koloru uzyskanego z pomocą cieni Luxe Eye Shadow Rich Sparkle od Bobbi Brown lub nawet w formie odbijającej światło tafli. Brzmi zbyt odważnie? Jaga Majkut podpowiada, że można go przećwiczyć także bardziej symbolicznie, w minimalistycznej, lecz wciąż modnej i efektownej wersji. To może być np. delikatny akcent metalicznego koloru w postaci błyszczących drobinek, punktowo zaaplikowanych drobnych cekinów lub brokatowych cieni (np. YSL Sequin Crush Mono). Tymi ostatnimi, w stonowanym kolorze, możemy pociągnąć i górną, i dolną powiekę. Albo jeszcze bardziej oszczędnie: metaliczny cień, np. w odcieniu szarości czy beżu aplikujemy tylko w wewnętrznym kąciku oka. Rozświetli spojrzenie i przyciągnie wzrok otoczenia, wciąż pozostając niezwykle wysublimowanym makijażowym gestem. W takim makijażu rzęsy zostawiamy „saute” - niech pozostaną tłem, dyskretną oprawą dla oka.
A jeśli pewniej i bardziej komfortowo czujemy się z wyrazistym kolorem na ustach, czemu by nie spróbować oranżu? W zależności od karnacji może on być bardziej lub mniej wysycony i różnie zaaplikowany na usta: albo w wersji lekko błyszczącej, albo jako matowa, pochłaniająca światło plama koloru. Pure Color Desire Cream Lipstick od Estee Lauder wyposażona jest aż w 25 pigmentów, które razem tworzą oranż idealny, podczas gdy pielęgnacyjna formuła szminki zapewnia wyjątkowe właściwości nawilżające. Dzięki temu uwydatnia kształt warg i dyskretnie, ze smakiem, nadaje im objętości. Z kolei Lip Expert By Terry w matowym wydaniu nosi się bezbłędnie przez cały dzień, nie wymagając radykalnych poprawek, a do tego pozwoli jednym gestem uzyskać bezpretensjonalny paryski look. Ujęte w oranż usta najpiękniej zaprezentują się w towarzystwie naturalnie wyglądającej skóry – za radą National Makeup Artist Jagi Majkut rezygnujemy z konturowania, w zamian zapewniając jej promienność. Najlepiej taką, jaką daje dopieszczenie właściwie dopasowaną zaawansowaną pielęgnacją.
Jaga Majkut wyjaśnia, że w tym sezonie robimy to inaczej niż zwykle: zamiast sięgać po eyeliner wybieramy miękką kredkę, która pozwoli wyczarować makijaż w nieco zadziornym grunge'owym stylu. Z jej pomocą możemy osiągnąć efekt bardziej geometryczny, precyzyjny lub przeciwnie: romantyczne, uwodzicielskie, nieco rozmyte smoky eye. Makijażystka namawia także, by spróbować rozwiązania, które zaproponował jeden z domów mody: kredką obwodzimy oko w taki sposób, by kreski wyrysowane wzdłuż linii rzęs na dolnej i górnej powiece przecinały się w wewnętrznym kąciku, tworząc efekt rybki. Giorgio Armani Smooth Silk Eye Pencil jedwabistej konsystencji daje możliwość różnych kreacji: od precyzyjnej kreski po uwodzicielski efekt przydymionego oka. Z kolei mięciutki Perfectly Defined Gel Eyeliner od Bobbi Brown, czyli pierwszy żelowy eyeliner o bogatej w pigmenty formule pozwoli wyrysować trwałą, odporną na wilgoć perfekcyjna kreskę.
W makijażu oka możemy pokusić się też o eksperyment przypominający rozwiązania rodem z lat 80. Ale bez obaw: zaproponowany przez ekspertkę perfumerii Douglas trend z kolorem niebieskim na powiece w rolach głównych jest niezwykle nowoczesny i świeży! Jeśli wolimy łagodniejszy efekt kolorystyczny, zamiast cienia możemy wykorzystać eyeliner i wykonać nim dyskretną, ale mocną w wymowie kreskę. No chyba, że chcemy postawić wszystko na jedną kartę i cały makijaż rozegrać jednym zdecydowanym kolorem. W drugim wypadku doskonale sprawdzi się paleta Make-Up Interstellar Smokey Eyeshadow Palette od Douglas Collection, w której znajdziemy całą gamę interesujących nas odcieni, od łagodnego baby blue, po mocno napigmentowany i wysycony mieniącymi się drobinkami granat. Warto spróbować także Eye Tint od Giorgio Armani, który łączy właściwości pudrowego cienia z kremową konsystencją i i trwałością tuszu, dzięki czemu pozwala na wyczarowanie utratrwałego twórczego rozwiązania. Jaki odcień wybrać? Ten, który najpiękniej zagra z kolorem naszej tęczówki. Ważne aby pamiętać, że tak umalowane oko najlepiej zaprezentuje się jako jedyny mocniejszy akcent – skóra pozostaje całkowicie „saute”, a wargi co najwyżej dyskretnie podkreślamy bezbarwnym błyszczykiem albo szminką w delikatnym odcieniu nude.