Matthieu Blazy miał przed sobą zadanie niemal niemożliwe. Przejąć stery Chanel po erze Virginie Viard, w cieniu legendy Karla Lagerfelda i samej Gabrielle Chanel, to jak wejść na scenę po dwóch aktach historii mody. Oczekiwania były ogromne - i właśnie dlatego jego pierwsza kolekcja zaprezentowana w Grand Palais, wzbudziła tyle emocji. Od entuzjastycznych recenzji po falę internetowych memów. Blazy stał się w jeden wieczór najbardziej komentowanym projektantem sezonu.
Choć sam pokaz był dopracowany w najmniejszych szczegółach – monumentalna scenografia przypominająca kosmiczną galaktykę, futurystyczne światło, przejmująca muzyka – to sama kolekcja na wiosnę-lato 2026 podzieliła opinię publiczną. Dla jednych była to odważna reinterpretacja kodów Chanel: dekonstrukcja tweedu, eksperymenty z fakturą, klasyczna elegancja, która stała się miękka, giętka i bliska ciału. Dla innych – zbyt radykalne odejście od ducha marki, która przez dekady budowała swój autorytet na dyscyplinie formy i powściągliwej kobiecości.
Matthieu Blazy nie zagrał bezpiecznie. Zamiast nostalgicznego hołdu, zaproponował reset. Pokazał tweed nie jako ikonę przeszłości, ale jako materiał przyszłości – wyszywany mikrokoralikami, rozerwany na brzegach jakby po katastrofie morskiej. Suknie przypominały stwory z głębin oceanu, a klasyczne żakiety zostały przekształcone w rzeźbiarskie konstrukcje o zaskakującej lekkości. To Chanel, które wyszło z atelier i poleciało w kosmos i przemierzyło oceany.
Jedni nazwali to „genialnym odświeżeniem DNA marki”, inni – „estetycznym chaosem”. użytkownicy mediów społecznościowych natychmiast podchwycili temat: powstały tysiące memów porównujące projekty nowego syrektora artystycznego do ubrań z kolekcji popularnych sieciówek. Branża mody jednak wie jedno: każdy wielki moment w historii haute couture zaczyna się od kontrowersji.
To, co dziś budzi opór, jutro staje się punktem odniesienia. Blazy pokazał, że potrafi mówić językiem tradycji, nie używając dosłownych cytatów. Zamiast kopiować Lagerfelda czy Viard, wybrał trudniejszą drogę – dekodowania Chanel na nowo. Czy to przyszłość Chanel? Jeszcze za wcześnie, by oceniać. Ale jedno jest pewne: Blazy przywrócił marce coś, co w ostatnich sezonach zaczynało zanikać – rozmowę. Chanel znów wzbudza kontrowersje, inspiruje i dzieli. A w świecie mody, gdzie wszystko bywa piękne, ale rzadko odważne, to największy komplement, jaki projektant może otrzymać.