Szykuje się prawdziwy świąteczny hit. Nowa komedia romantyczna "Piernikowe serce" to opowieść, która ma pachnieć cynamonem, rozbrzmiewać śmiechem i kruszyć lód nawet w najbardziej skłóconych sercach.
W centrum jednej z głównych historii znajduje się Justyna, grana przez Olgę Bołądź. Jest żoną Czarka (Stefan Pawłowski) i matką Janka. Z zawodu nauczycielka angielskiego, swoje życie poświęciła mężowi i synowi. Poznała Czarka jeszcze na studiach i wcześnie została matką, co od lat wypomina jej teściowa, Melania.
Rodzina wraca do rodzinnego domu w Toruniu, ale nie jest to radosna wizyta. Powrót jest wymuszony poważnymi problemami. Czarek zmaga się z uzależnieniem od hazardu , które stopniowo niszczy jego życie i doprowadziło rodzinę do ruiny finansowej. Po tym, jak w stolicy "wszystko się rozpadło", nie mają innego wyjścia. Justyna czuje, że potrzebuje zmiany. Gdy dowiaduje się, że jest w drugiej ciąży, postanawia zawalczyć o siebie i swoją rodzinę, mimo wszystkich przeciwności losu związanych z problemami męża.
Kolejny wątek filmu to historia Dagmary, w którą wciela się Małgorzata Socha. Dagmara jest starszą siostrą Czarka i córką Melanii. Zawsze była "oczkiem w głowie ojca", który ją wspierał, jednak nigdy nie potrafiła sprostać wygórowanym wymaganiom matki. Jej problemem jest brak wiary w siebie – często rzuca się w wir nowych projektów z entuzjazmem, ale brakuje jej siły, by je dokończyć. Teraz staje przed wielkim wyzwaniem: przed śmiercią obiecała ojcu, że spełni jego marzenie i otworzy małą kawiarnię na toruńskim rynku. Życie nieustannie rzuca jej kłody pod nogi.
Nie pomaga też skomplikowana sytuacja sercowa. Dagmara rozstała się z Łukaszem (Mikołaj Roznerski), którego wciąż kocha. On, przystojny weterynarz, również jest w niej głęboko zakochany i nie rozumie, dlaczego ich drogi się rozeszły. Jest zaradny, pracowity i nieustannie wyciąga ją z kolejnych tarapatów. Prawdziwy dramat tkwi w przyczynie rozstania: Łukasz marzy o dużej rodzinie i stabilizacji, a Dagmara nie może mieć dzieci.
Tło dla tych rodzinnych dramatów tworzą niezwykle barwni sąsiedzi: Samanta (Barbara Kurdej-Szatan) i Paweł (Piotr Głowacki). Samanta to była kobieta sukcesu w korporacji, która postanowiła zwolnić tempo. Została instagramerką, łącząc pasję do mody z nowoczesnym stylem życia. Z oddaniem prowadzi dom, tworząc ciepłą przestrzeń dla męża i córki.
Jej mąż Paweł to prawdziwy "człowiek-zagadka". Jest przyjacielem Czarka z młodości , ale nikt tak naprawdę nie wie, jakie ma wykształcenie ani na czym zarabia swoje "duże pieniądze".
Wątek miłosny znajduje też swoje odzwierciedlenie w młodszym pokoleniu. Córka Samanty i Pawła, Zuzanna (Weronika Mania), to wrażliwa poetka, która swoje emocje ukrywa pod warstwą ciemnych ubrań. Kłóci się z matką-instagramerką, bo dla niej wygląd nie ma znaczenia. Od pierwszego spotkania zakochuje się w Janku (Jakub Strach), synu Justyny i Czarka. On, wrażliwy romantyk, odwzajemnia uczucie. Gdy nieporozumienie ich dzieli, Janek postanawia zawalczyć o tę miłość.
Wszystkie te historie splatają się w domu rodzinnym, nad którym czuwa niedawno owdowiała matrona rodu, Melania (Katarzyna Żak). To elegancka, chłodna i dystyngowana "kobieta sukcesu" , która mocno wspierała męża w biznesie. Przekonana, że jej dzieci stać na więcej, nieustannie wtrąca się w ich życie, krytykuje je i poucza. Jednocześnie bardzo tęskni za zmarłym mężem.
Choć "Piernikowe serce" to komedia romantyczna, reżyser filmu, Piotr Wereśniak , dostrzegł w scenariuszu coś więcej niż tylko lekką, świąteczną opowieść.
Zobaczyłem w tym tekście dużo większy potencjał. Zobaczyłem w nim film obyczajowy o rodzinie i rodzinnych problemach. Czasem bardzo poważnych i trudnych, czasem lżejszych, łatwiejszych, a nawet humorystycznych.
Reżyser podkreśla, że w filmie jest miejsce na obie emocje: "Są tu okazje do wzruszeń i do śmiechu, są momenty dramatycznej powagi i chwile lżejsze, komediowe".
"Piernikowe serce" to film o tym, że nawet jeśli wszystko się sypie, magia świąt potrafi "posklejać to, co najważniejsze". Bo przecież w święta wszystko jest możliwe – nawet cud.