Organizacja czasu w 2023 roku będzie wyglądała inaczej niż zwykle. Połowa stycznia to moment, kiedy większość z nas rezygnuje z tych ambitnych, przełomowych postanowień noworocznych. Ale zamiast wyrzutów sumienia możemy zmienić podejście. Może lepiej obiecać sobie, że w nowym roku odpuścimy i dla poprawy życia zrezygnujemy z niepotrzebnych zadań?
Spis treści
Uwielbiamy z początkiem nowego roku organizować sobie czas i spisywać noworoczne postanowienia jak go najlepiej wykorzystać. Będę się zdrowo odżywiać. Przestanę się złościć bez powodu. Zacznę biegać. Znajdę pracę marzeń. Zapiszę się na zajęcia z malarstwa... Postanowienia noworoczne są tak samo tradycyjnym elementem pejzażu końcówki roku jak życzenia i prezenty. I dokładnie tak samo rzadko trafione. A gdyby tak choć raz zrobić na opak i zamiast wymyślać, co zrobimy w kolejnym roku, wykreślić z listy celów, postanowień i marzeń kilka czy kilkanaście pozycji i się nie zadręczać? Oto nowe spojrzenie na organizację czasu.
Często decydując co chcemy w danym roku osiągnąć, bezmyślnie przepisujemy niezrealizowane cele z ubiegłego roku. A może należałoby inaczej podejść do tej kwestii? Znajdźmy chwilę, aby podsumować swój rok i zastanowić się co się w nim udało a co nie. Scarlett Cochran, która prowadzi popularny kanał na YouTube "One big happy life" oraz autorka książki "It's not about money", radzi aby podsumować każdy miesiąc, przemyśleć co się w danym miesiącu udało i dlaczego. Co dało nam przyjemność, a co uznaliśmy za porażkę? Patrząc z perspektywy na poprzednich 12 miesięcy możemy lepiej zauważyć co było dla nas ważne, co dało nam radość i satysfakcję na tyle dużą, że pamiętamy o tym jeszcze rok później. Niekoniecznie musiały być to duże rzeczy lub cele, które mieliśmy zapisane na naszej "to-do list". Może to właśnie chwile takie jak spontaniczny spacer z dzieckiem do lasu lub niespodziewana kawa w ciągu dnia z ukochanym były najbardziej udanymi momentami danego miesiąca.
Wyświetl ten post na Instagramie
„Życie jest przerażająco, niedorzecznie krótkie”, dowodzi w książce "Cztery tysiące tygodni" Oliver Burkeman, felietonista „Guardiana”. Zakładając, że będziemy żyć średnio 80 lat, właśnie tyle czasu mamy: cztery tysiące tygodni. Warto by odpowiednio zarządzić tymi tygodniami – w nadchodzącym roku będzie ich 52. Tu automatycznie na myśl przychodzą nam postanowienia i związana z nimi nadzieja, że wymyślimy i uczynimy nowy rok lepszym. Zarządzanie czasem, twierdzi Oliver Burkeman, stało się dzisiaj przygnębiającą dziedziną. To wina zegarów, zanim się upowszechniły, czas był rzeką, kontinuum, po którym pływaliśmy, planując codzienne obowiązki. Nie można było stwierdzić, że ktoś robi coś za wolno lub za szybko: nie było skali porównawczej. Po rewolucji przemysłowej, która bez zegarów zupełnie by się nie udała, zaczęliśmy patrzeć na życie jak na taśmę produkcyjną, po której suną pudełka – godziny. My zaś mamy „rzeczy do zrobienia”, które próbujemy upchnąć w te pudełka. Pojemnik nienapełniony po brzegi uważamy za zmarnowany. Wpadliśmy w przymus napełniania kolejnych godzin zadaniami, jednak nie mamy możliwości, aby dobiec do mety.
Wyświetl ten post na Instagramie
Pojawiają się wciąż urządzenia, które w teorii powinny oszczędzać nam czas na codziennych żmudnych czynnościach (jak zmywarka, odkurzacz, zakupy na dowóz), ale mimo wszystko ilość możliwych zadań do wykonania jest praktycznie nieskończona. Powodem tego jest nieskończona liczba zarówno koniecznych, jak i ekscytujących rzeczy do zrobienia. Dziesiątki ciekawych seriali, setki kursów pozwalających nam poprawić pozycję zawodową, tysiące idealnych zdjęć domów z social mediów, które zachęcają nas, aby wreszcie i u nas wprowadzić taki porządek.
Większość z nas należy do „time poverty society”, co można przetłumaczyć jako społeczeństwo ludzi ubogich w czas. I nie chodzi o to, że źle nim zarządzamy. Z wciskania nam kitu, że – jeśli się postaramy i douczymy – na pewno staniemy się bardziej efektywni i wszystkie plany nam się powiodą, zrobiono gałąź przemysłu. Całkiem lukratywną. Jest taka opowieść o wykładowcy, który przynosi na zajęcia słój, kamienie, żwir i piasek. Studenci uważają, że nie da się tego wszystkiego zmieścić w słoju, ale wykładowca najpierw układa w słoju kamienie, pomiędzy nimi umieszcza żwir, a potem wszystko zasypuje piaskiem. To ładny obrazek, ale i manipulacja: w rzeczywistości masz za dużo kamieni i jeszcze dokładasz sobie kolejne, snując postanowienia o „stuningowaniu” swojego życia, umysłu i ciała w nowym roku 2023. A gdyby tak uczciwie sobie powiedzieć: nie będzie więcej pudełek. Nie możesz zmieścić więcej kamieni, żwiru, a nawet piasku. Już masz ich za dużo, musisz się ich trochę pozbyć, żeby przestać wciąż wykonywać zadania, a zamiast tego żyć.
Wyświetl ten post na Instagramie
Jak to zrobić? Odpowiedzi na to pytanie szuka w książce "Esencjalista. Mniej, ale lepiej" Greg McKeown, bloger, influencer i coach. W dużej mierze autor opiera się na chińskiej idei wu wei, która jest podstawową zasadą taoizmu: rzeczy należy pozostawić swojemu biegowi, robić tylko to, co właściwe we właściwym czasie. Chiński zwrot wu wei oznacza właśnie świadome niedziałanie. Nie chodzi o bierność, lenistwo czy próżniactwo, ale o to, by z życia wydobyć jego esencję.
Autor " Esencjalisty" ma nawet radę, jak oddzielić esencję życia od całej reszty, w trzech krokach:
Jeśli nie zaplanujesz czasu na istotne aktywności, twoje pudełka na pewno zajmą się obowiązkami, których nie trzeba wykonywać, ale które zdają się pilne.
Tylko że pilne nie zawsze znaczy ważne. Do tego wniosku doszedł Stephen R. Covey, opisując tzw. macierz Eisenhowera: dwie przecinające się na kartce linie, oś pierwsza to Ważne – Nieważne, oś druga: Pilne – Niepilne. Rzeczy ważne i pilne same się dzieją, rzeczy nieważne i niepilne same się nie dzieją. Podstawowy problem jest taki, że przedkładamy rzeczy pilne i nieważne nad ważnymi, ale niepilnymi. A trzeba robić na odwrót.
Jest jeszcze jeden skuteczny sposób na ograniczenie zadań na przyszły rok. Opracował go Warren Buffett, autor wielu wspaniałych bon motów i znany inwestor giełdowy, jak np. „Kładź się spać każdego dnia mądrzejszy” – aluzja do czytania książek w łóżku. Otóż Buffett radzi, żeby zrobić listę 25 rzeczy, których chcesz od życia, na przykład w 2023 roku. Wypisz je na kartce – na górze umieść te, które uznasz za priorytetowe. I teraz najważniejsza i najbardziej zaskakująca część rady Buffetta: zakreśl pięć pozycji z samej góry, a resztę... skreśl. Tak! To nie są sprawy, którymi masz się zająć przy okazji albo jak już uda ci się osiągnąć pięć pierwszych. Buffet mówi: NIE WOLNO ci się tymi sprawami zajmować, bo nie są warte twojego czasu. Wyjaśnienie jest logiczne i poruszające: te skreślone zadania to rzeczy, które nie są na tyle ważne, aby stać się twoimi głównymi celami, są jednak na tyle istotne, że odciągną twoją uwagę od realizacji pięciu głównych założeń. Psychologia ma na to wyjaśnienie. To, co sobie postanowisz, zostaje w twojej podświadomości, a ponieważ umysł ludzki ma tendencję do kończenia, będziesz mimowolnie próbowała ogarnąć kwestię wszystkich celów, jakie wpadły ci do głowy w sylwestra (lub kiedykolwiek indziej). W rezultacie rozproszysz uwagę.
Inny sposób też wzięty jest ze świata finansów. Mówi się, że najpierw należy "zapłacić sobie" tzw. zanim zaczniemy wydawać pieniądze na zakupy, rachunki itd., najpierw powinniśmy odłożyć część pieniędzy dla siebie np. na emeryturę czy oszczędności. Podobnie jest z czasem. Najpierw wydzielmy w ciągu dnia czas dla siebie, który przeznaczymy na robienie ważnych, chociaż niekoniecznie pilnych rzeczy, zanim oddamy nasz czas innym. Przykładowo jeśli marzymy o nauce języka czy napisaniu książki zaznaczmy to w kalendarzu tak jak zaznaczylibyśmy wizytę u dentysty czy spotkanie z przyjaciółką.
Wyświetl ten post na Instagramie
Jak podsumowuje Oliver Burkeman: musisz się nauczyć mówić „nie” wielu rzeczom, które chcesz zrobić, mając na uwadze fakt, że posiadasz tylko jedno życie. „W świecie przepełnionym dużymi kamieniami to te przeciętnie kuszące sprawy – oferta pracy «do zaakceptowania”, połowicznie satysfakcjonujący związek – są najczęstszym źródłem poczucia, że przegraliśmy życie”, pisze Burkeman. Nie warto się rozdrabniać!
Podejdź więc do noworocznych życzeń, marzeń i postanowień jak prawdziwa esencjalistka, skorzystaj z rady Buffetta i skoncentruj się wyłącznie na tym, co naprawdę ważne. Z premedytacją nie zajmuj się resztą rzeczy. Powiedz sobie, że je skreślasz i rezygnujesz – najlepiej głośno, sobie i innym, wychylając kieliszek szampana (mniej pić było na dziesiątym miejscu na szczęście). Czas jest cenniejszy niż pieniądz. Bo nie da się go dodrukować. „Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić”, powiedział Albert Einstein. Nie zabij więc swojego roku 2023 postanowieniami, które dotyczą rzeczy mało istotnych. Zrób miejsce na siebie. Na to, co dla ciebie się liczy. Cokolwiek to będzie.