Relacje

Single w pandemii. Wywiad z seksuologiem

Single w pandemii. Wywiad z seksuologiem
Fot. iStock

Single w pandemii chodzą na randki czy zamykają się na relacje? Gdzie szukają bliskości i jak sobie radzą podczas lockdownu? I dlaczego niektóre singielki ratuje... "rewitalizacja" – o to wszystko pytamy seksuologa i psychoterapeutę Andrzeja Gryżewskiego.

W poprzedniej rozmowie zajęliśmy się parami, a tymczasem co z singlami w warunkach pandemii?

A.G: Single oberwali najbardziej. Gdy zaczął się lockdown, krążyła anegdota o tym, że Tinder świeci pustkami, bo wszyscy single siedzą w domu z żonami (śmiech). Muszę powiedzieć, że anegdotka miała swoje przełożenie! Rzeczywiście liczba użytkowników portali randkowych się zmniejszyła.

Już wcześniej wiele moich pacjentek mówiło, że łatwiej na Tinderze spotkać żonatego niż singla.

Wracając do pandemii, dużo osób przejęło się wirusem i przestało chodzić na spotkania czy spacery. Randki odblokowały się dopiero w okolicach czerwca i też nie w 100 proc., mam wrażenie, że raczej w okolicach 40 proc sprzed pandemii.

Na jakiś czas odpadła też opcja wyjazdów zagranicznych w celach randkowych.

Tak. Jest bardzo duża pula kobiet, które z Polakami nie chcą iść do łóżka, za to bardzo chętnie spotykają się z mężczyznami z zagranicy. Wszystko dlatego, że u Polaków obserwują ogromną ignorancję kobiecej seksualności – polscy mężczyźni mają poczucie, że kobieta tak samo doświadcza pożądania jak oni. A to jest absolutnie nieprawda. Za to

cudzoziemcy, których wybiera cześć polskich kobiet, potrafią uwodzić, flirtować, cieszyć się randkami i seksem. Nie zapominają o grze wstępnej, zmysłowości. Delektują się już samym byciem na randce z kobietą.

Bez wątpienie single mają teraz gorzej.

Wciąż są przyblokowani, nie wrócili do wcześniejszej aktywności. Większość singli przytyła około 6 kilo na pandemii, więc nie czują się zbyt atrakcyjni. Choć teraz więcej ze sobą piszą, nie spotykają się w realu. Liczba one night standów znacznie się zmniejszyła, liczba romansów i stałych układów też.

Co zatem robić?

Mogę powiedzieć, jak radzą sobie niektórzy moi pacjenci. Wiele osób znajduje sobie na ten czas osobę do seksu, tzw. fuck buddies. To nie są osoby superdostosowane do nas. Raczej takie, które w skali 10/10 ocenia się na 5, 6 – takiej nomenklatury używają moi pacjenci. To osoby, które absolutnie nie nadają się na życie, ale sprawdzają się w roli kochanka na czas pandemii. Wiele kobiet „wychowało sobie” takich mężczyzn, żeby z większą uważnością podchodzili do nich, zwolnili tempo, poświęcali im czas.

Większość singielek „zrewitalizowało” sobie partnera z przeszłości, czasem odrzucanego wcześniej bezpiecznego domatora.

Mniej żonatych na Tinderze, mniej zdrad...

Tak, bo osoby zdradzające teraz bardziej się boją. Dajmy na to, że mężczyzna spotka się z kobietą, a następnego dnia zadzwoni Sanepid, że wykryto ognisko pandemii w hotelu i należy odbyć kwarantannę. Co on wtedy powie żonie? Jak wytłumaczy, że nocował w hotelu w tym samym mieście? Delegacja w Warszawie faceta mającego żonę, dzieci i pracę w stolicy? Nawet sanepid w to nie uwierzy (śmiech).

Nie wszystkie singielki mogą liczyć na zrewitalizowanego kochanka. Jak inaczej rozładować energię lub frustrację?

Muszę przyznać, że ubolewam nad singlami, bo widzę jak duża grupa uzależniła się od pornografii i masturbacji. Na początku pandemii dużo osób korzystało z konta premium na serwisach pornograficznych i streamingowych. Regularnie oglądając erotyczne produkcje, wkręcili się w te obrazy. Ciężko się z tego wyrwać, bo nie ma obecnie alternatyw jak siłownie, restauracje, inne obiekty rozrywki. Ludzie chcą "ostrzelić" mózg dopaminą, a nie mają innych możliwości i alternatywnych źródeł przyjemności. To trudna sytuacja.

Czy pornografia daje to samo kobietom i mężczyznom?

Dużo kobiet podobnie ją przetwarza, co często oznacza kodowanie się paniom w głowie seksu bez pocałunków, pieszczot i gry wstępnej. Sprawa zatacza coraz szersze kręgi, skoro nawet popularny polski raper, Taco Hemingway napisał o tym piosenkę pt W.N.P. (wychowani na pornografii). Dla mnie jako dla seksuologa jest to sygnał, że problem jest na tyle duży i poważny, że przenika do kultury masowej. Warto pamiętać, że jeśli seksualność jest sprowadzona do niemal natychmiastowej penetracji, trudno o lubrykację (nawilżenie) i orgazm. Przecież tkanki czuciowe są rozłożone po całym ciele, a nie tylko w waginie. U mężczyzn inaczej – tkanki czuciowe są głównie na żołędzi na końcu penisa. Korzystanie z pornografii wpływa na mózg, budują się w nim szlaki neuronalne. Podczas seksu z druga osobą są zaktywizowane i mocne, więc jakość seksu dla osoby, która się uzależniła od kilkudziesięciu bodźców podczas masturbacji, a w seksie z druga osobą ma tych bodźców jedynie kilkanaście, jest mizerna. Pojawia się więc unikanie seksu, lęki zadaniowe: czy doprowadzę ją do orgazmu, czy będę dla niego atrakcyjna. 

Pandemia odbiera nam umiejętności miękkie, m.in. budowania relacji, a obrazy, które ma się w głowie, tylko problem pogłębiają. A kobiety są uzależnione od lżejszych form typu flirtowanie, uwodzenie.

Teraz bardzo mocno eksploatują messengera, Whats-upa, Tindera, żeby porozmawiać i poczuć się ważną.

Jak jeszcze można sobie poprawić samopoczucie?

Utrzymywać jak najwięcej kontaktów społecznych, choćby online czy telefonicznie i własnym sumptem zapewniać sobie kreatywne atrakcje. Kupić do coś do ćwiczenia w domu, rozwijać pasje, znajdować przyjemność w poza seksualnych aktywnościach, nie stawiać wszystkiego na jedną kartę.

Andrzej Gryżewski - seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny , psycholog, certyfikowany edukator seksualny. Autor książek: bestsellerowej „Sztuki obsługi penisa" , „Niekochalni, czyli lęk przed bliskością" oraz „Być parą i nie zwariować". Założyciel Gabinetu Psychoterapii Seksualnej CBTseksuolog.pl  

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również